I'm gonna take you someplace special.
*EDEN'S POV*
- Oni mają zdjęcie? - zapytała Jenna, kiedy ja, ona i Logan szliśmy do szkoły. Pokiwałam głową.
- Yeah. Zdjęcie moja i Justin'a gdy całujemy się na terenie szkoły.
- Jak do cholery udało im się to zdobyć? - zmarszczyłam brwi.
- Mamy szpiega.- Logan szepnął, rozglądając się dookoła.
- Logan, ja..
- Shhh! - podniósł palec, uciszając mnie. Ponownie zmarszczyłam brwi.- Słyszałaś?
- zapytał, przed tym jak cichutko podszedł do rogu ściany budynku. - Aha! - krzyknął.
Jenna i ja dogoniłyśmy go i zobaczyliśmy, że wskazuje na kota.
- Gratulacje, złapałeś kota! - zachichotałam.
Zmarszczył brwi i podniósł rudego kota.
- Nazwę cię Ron. Jak rudy dzieciak z Harry'ego Potter'a. Logan powiedział do kota, kiedy szedł naprzód przed nami ze swoim nowym kotem. Dziwak.
- Można by pomyśleć, że chłopcy to raczej psiarze. - Jenna zachichotała. - Więc nie jesteś zła na Justin'a? Czy jesteś? - zapytała.
- Nie, to nie jego wina, że zostaliśmy złapani.- wymamrotałam. -Ale bardzo chcę wiedzieć kto zrobił to zdjęcie. - mruknęłam. - Może to była Charlotte albo Rebecca? To znaczy, one mnie nie lubią. I bardzo nie lubią tego, że spotykam się z Justin'em. - westchnęłam.
- Nie sądzę. Po pierwsze, one są za głupie by zrobić coś takiego. Po drugie, zdjęcie ma niesamowitą rozdzielczość. Musiało być wykonane profesjonalną kamerą. Coś jak Nikon. I po trzecie, one nie wiedzą gdzie mieszkasz i nie mają kontaktu z twoimi rodzicami. - skrzyżowała ramiona.
- Dang! - zachichotałam- Detektyw Jenna Esposito.- zaśmiałam się, gdy mijałyśmy drzwi wejściowe.
- Um, Eden...- Jenna wymamrotała.
- Yeah? - zapytałam, odwracając się do niej.
-Myślę, że wiem kto mógł to zrobić. - wyjaśniła i kiwnęła głową na obiekt przede mną.
Odwróciłam się i zobaczyłam Maggie stojącą przy swojej szafce... z Nikonem zawieszonym na szyi!
- Nie.- stwierdziłam. To zbieg okoliczności. Maggie to moja przyjaciółka.- powiedziałam.
- Nie mówię, że to ona. Może to zbieg okoliczności, tak jak mówisz.- wzruszyła ramionami.- Och, widzę Kelly. Widzimy się później, kuzynko.- pomachała.
Podeszłam do Maggie.
- Hej. - posłałam jej lekki uśmiech.
- Hej, Eden. Jak tam ranek? - spojrzała na mnie.
- Um, ok. Zostałam wyrzucona z domu. - powiedziałam.
- Tak? Nie gadaj! - zadrwiła. - Za co?
- Dowiedzieli się o mnie i Justin'ie.- powiedziałam.
- Więc to koniec ciebie i Justin'a?- uśmiechnęła się.
- Dlaczego się uśmiechasz? - zapytałam.
- Bo go nie lubię?- zaśmiała się. Przewróciłam oczami i otworzyłam moją szafkę.- Daj spokój. Naprawdę myślałaś, że przestanie byc graczem*? Raz gracz, zawsze gracz.- położyła ręce na biodrach.
- Cóż, ja lubię Justin'a i mam zamiar mu wierzyc jeśli on mówi, że też mnie lubi.- spojrzałam na nią, zanim zamknęłam szafkę. - Fajny aparat. - wymamrotałam. Spojrzała w dół na swój aparat.
- Co? Teraz nabijasz się z mojego aparatu? Co? Nie jestem na tyle fajna żeby byc twoją przyjaciółką, bo lubię fotografowac? - warknęła.
- Nie, to po prostu zbieg okoliczności, że masz dobry aparat. Taki, którym było robione zdjęcie, które mają moi rodzice? - zapytałam.
- Myślisz, że serio traciłabym swój wolny czas na niszczenie twojego związku? Nie lubię Justin'a, ale no do cholery! Nie poszłam i nie sabotowałam tego!- syknęła na mnie złośliwie.
- Nie powiedziałam tego...- szepnęłam.
- Nieważne, Eden. Powiedziałaś wystarczająco dużo.- warknęła i odeszła szybko.
Jęknęłam i uderzyłam głową o szafkę, lekko oparłam się o nią.
- Skarbie? - usłyszałam głęboki głos Justin'a, kiedy jego silne ramiona owinęły się wokół mojej talii.
Odwróciłam się i przytuliłam go. Nie powiedziałam niczego, po prostu go przytuliłam. Mama twierdzi, że jestem dziwką, tato myśli, że jestem suką, właśnie straciłam Maggie jako przyjaciółkę i zostałam wyrzucona z domu. To było za wiele i nie mogłam tego dłużej trzymac w sobie.
- Przepraszam.- podciągnęłam nosem.Wytarłam łzy, które głupio opuściły moje oczy kiedy stanęłam dalej.
- Nie przepraszaj.- szepnął i wziął moją twarz ocierając wszystkie łzy. - Co się stało? - zapytał.
- Obwiniłam Maggie za zdjęcie i ona nienawidzi mnie. Nie powinnam jej tak oskarżać. - wymamrotałam.
- Jakie zdjęcie?- zmarszczył brwi.
- Powodem, dlaczego moi rodzice przyszli wtedy do mojego pokoju, było to, że ktoś dał im zdjęcie na którym się całujemy przed drzwiami wejściowymi.- spojrzałam na niego.- Ktoś próbował to zniszczyć i oskarżyłam ją. Jenna powiedziała, że jakość zdjęcia była dobra, więc musiało byc robione dobrym aparatem i pomyślałam przez chwilę, że to ona, bo ma dobry aparat, nie chciałam jej oskarżać, po prostu byłam zła.- mruknęłam.
- Jest okej, kochanie. Jetem pewien, że wróci.- zamruczał i przytulił mnie.- Dostałaś mój prezent zeszłej nocy?- zapytał.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- Kocham go. - szepnęłam.
- Dobrze. - uśmiechnął się. - Miałem taką nadzieję.- pochylił się i musnął moje usta.- Przepraszam.- wymruczał.
- Za co? - zapytałam.
- Za danie się złapać. - wymamrotał, po czym delikatnie pocałował moją szyję.Poczułam jak moje serce zaczyna bic szybciej. Nigdy wcześniej nikt mnie tam nie pocałował, ale chłopie, polubiłam to. - Za sprawienie, że płakałaś. - znów pocałował mnie w szyję, tym razem powoli.- Za to, że zostałaś wyrzucona. - szepnęła, zanim pocałował mnie miejsce nad moim uchem. Odepchnęłam go leciutko.
- Nie tutaj.- wyjaśniłam.
- Więc mówisz, że to się stanie później?- mrugnął do mnie. Przewróciłam oczami i obróciłam się do szafki, wyciągając z niej książki.
- Nadal chcę wiedzieć, kto zrobił to zdjęcie.- wymamrotałam.
- Znajdziemy ją. Ktoś musiał ją widzieć, albo coś.- szepnął. Adam i ja mamy rozejm.- powiedział. Uśmiechnęłam się do niego.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i pokiwał głową.
- Boże , dzięki Ci!-krzyknęłam i przytuliłam go "na misia". Mocno go objęłam.. Zaśmiał się i owinął ramiona wokół mnie. Złagodziłam uścisk i po prostu zatrzymaliśmy się w jego ramionach. Nie wiesz, jak bezpieczne się tam czuję.
- Chcę zabrać Cię gdzieś dziś wieczorem.- Justin szepnął.
-Gdzie?-zmarszczyłam brwi, patrząc na niego.
-Cóż, my tak naprawdę nie byliśmy na naszej pierwszej randce.-uśmiechnął się.
- Och, tak .." - uśmiechnęłam się.
- Ale ... ta randka to nie będzie nic nadzwyczajnego, ponieważ już wiele razy powiedziałaś mi , że nie lubisz wymyślnych rzeczy.- zaśmiał się. - Wezmę cię w specjalne miejsce.- mrugnął.
-Gdzie?- zapytałam.
- To tajemnica.- uśmiechnął się, gdy zadzwonił dzwonek.- Chodź, wejdź do klasy, piękna. Zobaczymy się w matmie.- mrugnął i musnął moje usta. Ruszyliśmy dalej. Uwielbiam byc wokół tego chłopca.
* player - gracz, podrywacz.
SPÓŹNIONA, ALE JESTEM!
przepraszam Was bardzo, za ten poślizg czasowy.
Mam nadzieję że rozdział Wam się podoba.
Jak myślicie gdzie zabierze ją Justin?
xoxo
N. aka @NatallaCzerep
poniedziałek, 8 grudnia 2014
piątek, 28 listopada 2014
22. Present
*EDEN'S POV*
- Jak możesz byc tak nieodpowiedzialna, Eden!? - mój tato krzyknął na mnie, kiedy ja siedziałam na łóżku.
Justin musiał iść do domu oczywiście. A Eve i Jenna musiały posprzątać pokój. Tak zaczęły się wrzaski. Ja tylko siedziałam tam i patrzyłam na niego.
- I spójrz na swoje włosy! - zadrwiła mama, wznosząc dramatycznie jej dłonie do góry.- Wyglądasz jak pierwsza-lepsza* dziwka! - krzyknęła.
Moje usta otworzyły się lekko w szoku na jej dobór słów. Dużo jak na "świętą", prawda?
- Pójdziesz spowrotem do łazienki i przywrócisz im swój kolor.
- Nie mogę. Nie powinnam ich znów farbować przez kolejne 4. miesiące.- skłamałam Mam na myśli, nie wiem ile dokładnie miesięcy trzeba czekac ale może za 4 miesiące oni o tym zapomną.
- Co mówiliśmy ci o tym chłopaku, hm? - krzyknął ojciec.
Spojrzałam w dół kiedy łza opuściła moje oko.
- On nie jest dobry dla ciebie, Eden! On to kłopoty, a ty siedzisz tu, całujesz go i przytulasz?! Straciłaś rozum?! - krzyknął głośniej, jego twarz po czerwieniała ze złości.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- A to? - mama trzymała w ręce zdjęcie na którym ja i Justin całujemy się w szkole.- Paradujesz tak po szkole, hm? - krzyknęła. - Dziwka! - splunęła na mnie.
Załamałam się, a łzy spływały mi po twarzy, gdy zaczęłam płakać. Yeah. Słaba, mała Eden Perry płacze przez jedno proste słowo.
- Woah, co się tu dzieje? - głos Adam'a krzyknął kiedy Adam otworzył drzwi.
Jego wzrok przechodził z mamy na tatę i na mnie, siedzącą i wycierającą łzy.
- Ta dziwka umawia się z chłopakiem z sąsiedztwa, po tym jak mówiła wiele razy, że nie będzie.- mama krzyknęła w moją stronę.
- Co do...- chciał przeklnąc, ale przerwał w połowie, podszedł do mnie i usiadł obok, obejmując mnie ramieniem.
- Nigdy więcej nie będziesz się z nim widzieć! - ojciec wskazał na mnie.
- Będzie robiła co jej się podoba - Adam warknął.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Myślałam, że będzie z tego zadowolony.
- Ona ma piętnaście lat i nie może spotykać się z kim chce? To nie tak, że ona uprawia z nim seks! To tylko pocałunki i przytulanie! - krzyknął na rodziców.
- Po moim trupie moja córka będzie spotykała się z Bieber'em!- burknął tato.
- On nie jest zły!- krzyknęłam.Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni tym, że przemówiłam.- Justin jest dobrym człowiekiem! On był tutaj, dla mnie, gdy nie mogłam rozmawiać z nikim innym. Lubię go, a on lubi mnie! Co do cholery jest w tym złego, tato? - krzyknęłam na niego.
- On cię zmienił.- mama syknęła. Tato patrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Jesteś dziwkarską małą dziewczynką, Eden Perry. - warknął na mnie tato.
- Co do cholery, tato?! - Adam krzyknął, stając obok mnie.
- Lubię Justin'a i dalej będę się z nim widywać, ponieważ to jest moje życie i będę robiła co mi się kurwa podoba!- krzyknęłam.
Mama westchnęła , a oczy taty rozszerzyły się w szoku, zanim jego twarz jeszcze bardziej po czerwieniała.
- Wyjdź! -mruknął - Chcę żebyś wyszła z tego domu!- krzyknął - Wynoś się!- wskazał na drzwi.
Spojrzałam na Adama, który był w kompletnym szoku.
- Dobrze. - szepnęłam, popychając tatę w drzwiach.
*JUSTIN'S POV*
Siedziałem na moim łóżku, słuchając przytłumionych krzyków dochodzących z domu obok. Po prostu chciałem wyskoczyć przez tą werandę i przytulic ją, powiedziec, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziałem, że to mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Powinienem zostawić tą sprawę i pogadać z nią później. Krzyki ustały, więc mogłem tylko przypuszczac, że to wszystko się skończyło. Ona musi byc uziemiona przez cholernie długi czas tym razem i to wszystko moja wina. Cholera, powinniśmy byc bardziej ostrożni... Pracowałem dobra godzinę z dziadkiem przy jego samochodzie wyjaśniając mu całą sytuację. Wyglądał jakby mnie zrozumiał, ale tak jak myślałem, kazał mi pozwolić temu wszystkiemu trwać. Pozwól kawałkom spaść gdzie chcą. Było już ciemno i wyszedł księżyc. Usiadłem na balkonie, czekając na światło, aż się zapali. Czułem się okropnie i nie chciałem, żeby ona była na mnie zła, więc czekałem. Nareszcie światło rozświetliło pokój. Wspiąłem się na balkon i zastukałem lekko w okno. Moje serce stanęło na chwilę kiedy drzwi się otworzyły ale to nie była moja nowo-czerwonowłosa dziewczyna.
- Czego chcesz? - Adam splunął.
- Zobaczyć Eden.-powiedziałem spokojnie.
- Powodzenia. Moi rodzice zakazali jej kiedykolwiek widzieć się z tobą znowu.-powiedział, krzyżując ramiona - Płakała bardzo mocno.- powiedział ciszej, poczułem jak moje serce powoli się rozpada.
- Mogę z nią tylko porozmawiać, proszę? - zapytałem.
- Jej tu nie ma. Jest w domu Jenna'y. Moi rodzice wyrzucili ją, bo nie chciała przestać się z tobą spotykać.- spojrzał na mnie - Będzie teraz mieszkała z wujkiem i ciocią.- powiedział.
- Kurwa. - westchnąłem, przechylając głowę w dół i pocierając skronie rękami. - Czy- czy ona jest na mnie zła?- zapytałem.
Spojrzał na mnie.
- Powinna, ale nie jest.- wymamrotał.
- Możesz mnie teraz pobic. Zasługuję na to. -wymamrotałem. Zamknąłem oczy, czekając na cios.
- Nie będę bił chłopaka mojej siostry - stwierdził.- Nieważne jak bardzo chcę.- westchnął - Spójrz, spowodowałeś to. Ty to naprawisz.- spojrzał na mnie.- Eden ma złamane serce. Musisz to naprawic. - zażądał.
- Myślałem, że nie chcesz, żebyśmy byli razem.- powiedziałem.
- Chcę tego co jest dobre dla mojej siostry. Wygląda na to, że sprawiasz, że ona jest szczęśliwa...Czasami.- powiedział.
- Rozejm? - spytałem, wystawiając rękę.
Spojrzał na moją dłoń i zmarszczył twarz. Westchnął i potrząsnął moją dłoń.
-Tylko dla mojej siostry.- warknął - Będzie jutro w szkole. Porozmawiaj z nią. Zostaw ją dzisiejszej nocy.- dodał. Wrócił do pokoju i pakował torbę.- Muszę przynieść jej jakieś ciuchy.- podniósł torbę.
- Czekaj! - powiedziałem, po czym szybko wróciłem do mojego pokoju i myślałem co napisać. Wreszcie napisałem to. Złożyłem kartkę i napisałem małą wiadomość zanim zakleiłem to w kopercie i opieczętowałem ją. Miałem nadzieję, że Adam tego nie otworzy. Wróciłem i podałem mu to.
- Daj to jej. - powiedziałem.
Spojrzał na zamknięcie i uniósł brew.
- Lepiej żeby to nie były twoje nagie zdjęcia, stary.- poszedł.
Zaśmiałem się, wracając do mojego pokoju i opadając na moje łóżko. Mam nadzieję, że spodoba jej się mój mały prezent.
*EDEN'S POV*
- To nie dużo, ale jak usuniemy tą komodę, będzie więcej miejsca dla ciebie w tym pokoju.- ciocia Beth uśmiechnęła się do mnie.- Nie martw się o rodziców. Wujek właśnie z nimi rozmawia. - uśmiechnęła się, zanim pukanie rozległo się po pokoju.
- Jest tam kto? - Adam zawołał.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je zanim uwięziłam go w uścisku.
- Zostawię was.- ciocia Beth wyszła.
- Przyniosłem ci parę ciuchów- dał mi torbę.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się upuszczając ją gdziekolwiek.
- Nigdy nie dałem ci tego do zrozumienia, ale twoje włosy wyglądają choro.- zachichotał, rozglądając się po pokoju.- Dzielisz pokój z Logan'em,eh? Dlaczego nie z Jenna'ą? - zapytał.
- Ona ma mniejszy pokój. Logan ma większy. - uśmiechnęłam się.
- Ach, no tak.- zachichotał.
Obrócił się i wręczył mi rozdartą kopertę.
- To jest od Justin'a. - powiedział.
- Otworzyłeś to - uśmiechnęłam się głupio.
- Byłem ciekawy. - wzruszył ramionami. - Ale myślę, że ci się spodoba.- uśmiechnął się.- Muszę wracać, jestem uziemiony za przeklinanie na rodziców. - przewrócił oczami.- Tak w ogóle jak ty krzyczałaś na nich myślałem, że się posikam. W środku tak bardzo się śmiałem.- uśmiechnął się.- Jak się czujesz? - zapytał.
- Odświeżona. - westchnęłam
- Dobrze. Zadzwonię do ciebie jutro. Kocham cię! - powiedział, przytulając mnie i podszedł do drzwi.- Do zobaczenia Mały Czerwony Kapturku. - uśmiechnął się i wyszedł.
Przewróciłam oczami i usiadłam na wolnym łóżku.Wyciągnęłam z koperty kartkę z mnóstwem słów.
Przepraszam, piękna.
Everybody's laughing in my mind...
Tekst piosenki, on dał mi swój tekst...**
* został tu użyty zwrot "a down right whore" , którego nie mogłam nigdzie znaleźć, więc przetłumaczyłam to na swój sposób.
*** Justin dał Eden swój tekst piosenki ( "That should be me"), którą śpiewał dla niej gdy chciał żeby zerwała z Harrym.
***
Aws, Jezu ześlij mi takiego chłopaka jak Justin! I takiego brata jak Adam!
Hej, hej, hej!
Tu znowu N. Zmotywowaliście mnie ostatnimi komentarzami i oto jest 22!
Niestety nasza kochana @g0ldjdb ma nawał pracy i obowiązków i nie dała rady, kochana powodzenia w szkole i w muzycznej! ;)
Ja też nie narzekam na czas wolny od nauki ale udało mi się wreszcie.
Co sądzicie o rozdziale? Czy rodzice Eden się opamiętają? Czy Eden i Justin będą mogli się normalnie spotykać? Jak myślicie?
xoxo
N.
- Jak możesz byc tak nieodpowiedzialna, Eden!? - mój tato krzyknął na mnie, kiedy ja siedziałam na łóżku.
Justin musiał iść do domu oczywiście. A Eve i Jenna musiały posprzątać pokój. Tak zaczęły się wrzaski. Ja tylko siedziałam tam i patrzyłam na niego.
- I spójrz na swoje włosy! - zadrwiła mama, wznosząc dramatycznie jej dłonie do góry.- Wyglądasz jak pierwsza-lepsza* dziwka! - krzyknęła.
Moje usta otworzyły się lekko w szoku na jej dobór słów. Dużo jak na "świętą", prawda?
- Pójdziesz spowrotem do łazienki i przywrócisz im swój kolor.
- Nie mogę. Nie powinnam ich znów farbować przez kolejne 4. miesiące.- skłamałam Mam na myśli, nie wiem ile dokładnie miesięcy trzeba czekac ale może za 4 miesiące oni o tym zapomną.
- Co mówiliśmy ci o tym chłopaku, hm? - krzyknął ojciec.
Spojrzałam w dół kiedy łza opuściła moje oko.
- On nie jest dobry dla ciebie, Eden! On to kłopoty, a ty siedzisz tu, całujesz go i przytulasz?! Straciłaś rozum?! - krzyknął głośniej, jego twarz po czerwieniała ze złości.
- Przepraszam. - szepnęłam.
- A to? - mama trzymała w ręce zdjęcie na którym ja i Justin całujemy się w szkole.- Paradujesz tak po szkole, hm? - krzyknęła. - Dziwka! - splunęła na mnie.
Załamałam się, a łzy spływały mi po twarzy, gdy zaczęłam płakać. Yeah. Słaba, mała Eden Perry płacze przez jedno proste słowo.
- Woah, co się tu dzieje? - głos Adam'a krzyknął kiedy Adam otworzył drzwi.
Jego wzrok przechodził z mamy na tatę i na mnie, siedzącą i wycierającą łzy.
- Ta dziwka umawia się z chłopakiem z sąsiedztwa, po tym jak mówiła wiele razy, że nie będzie.- mama krzyknęła w moją stronę.
- Co do...- chciał przeklnąc, ale przerwał w połowie, podszedł do mnie i usiadł obok, obejmując mnie ramieniem.
- Nigdy więcej nie będziesz się z nim widzieć! - ojciec wskazał na mnie.
- Będzie robiła co jej się podoba - Adam warknął.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Myślałam, że będzie z tego zadowolony.
- Ona ma piętnaście lat i nie może spotykać się z kim chce? To nie tak, że ona uprawia z nim seks! To tylko pocałunki i przytulanie! - krzyknął na rodziców.
- Po moim trupie moja córka będzie spotykała się z Bieber'em!- burknął tato.
- On nie jest zły!- krzyknęłam.Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni tym, że przemówiłam.- Justin jest dobrym człowiekiem! On był tutaj, dla mnie, gdy nie mogłam rozmawiać z nikim innym. Lubię go, a on lubi mnie! Co do cholery jest w tym złego, tato? - krzyknęłam na niego.
- On cię zmienił.- mama syknęła. Tato patrzył na mnie z obrzydzeniem.
- Jesteś dziwkarską małą dziewczynką, Eden Perry. - warknął na mnie tato.
- Co do cholery, tato?! - Adam krzyknął, stając obok mnie.
- Lubię Justin'a i dalej będę się z nim widywać, ponieważ to jest moje życie i będę robiła co mi się kurwa podoba!- krzyknęłam.
Mama westchnęła , a oczy taty rozszerzyły się w szoku, zanim jego twarz jeszcze bardziej po czerwieniała.
- Wyjdź! -mruknął - Chcę żebyś wyszła z tego domu!- krzyknął - Wynoś się!- wskazał na drzwi.
Spojrzałam na Adama, który był w kompletnym szoku.
- Dobrze. - szepnęłam, popychając tatę w drzwiach.
*JUSTIN'S POV*
Siedziałem na moim łóżku, słuchając przytłumionych krzyków dochodzących z domu obok. Po prostu chciałem wyskoczyć przez tą werandę i przytulic ją, powiedziec, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziałem, że to mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Powinienem zostawić tą sprawę i pogadać z nią później. Krzyki ustały, więc mogłem tylko przypuszczac, że to wszystko się skończyło. Ona musi byc uziemiona przez cholernie długi czas tym razem i to wszystko moja wina. Cholera, powinniśmy byc bardziej ostrożni... Pracowałem dobra godzinę z dziadkiem przy jego samochodzie wyjaśniając mu całą sytuację. Wyglądał jakby mnie zrozumiał, ale tak jak myślałem, kazał mi pozwolić temu wszystkiemu trwać. Pozwól kawałkom spaść gdzie chcą. Było już ciemno i wyszedł księżyc. Usiadłem na balkonie, czekając na światło, aż się zapali. Czułem się okropnie i nie chciałem, żeby ona była na mnie zła, więc czekałem. Nareszcie światło rozświetliło pokój. Wspiąłem się na balkon i zastukałem lekko w okno. Moje serce stanęło na chwilę kiedy drzwi się otworzyły ale to nie była moja nowo-czerwonowłosa dziewczyna.
- Czego chcesz? - Adam splunął.
- Zobaczyć Eden.-powiedziałem spokojnie.
- Powodzenia. Moi rodzice zakazali jej kiedykolwiek widzieć się z tobą znowu.-powiedział, krzyżując ramiona - Płakała bardzo mocno.- powiedział ciszej, poczułem jak moje serce powoli się rozpada.
- Mogę z nią tylko porozmawiać, proszę? - zapytałem.
- Jej tu nie ma. Jest w domu Jenna'y. Moi rodzice wyrzucili ją, bo nie chciała przestać się z tobą spotykać.- spojrzał na mnie - Będzie teraz mieszkała z wujkiem i ciocią.- powiedział.
- Kurwa. - westchnąłem, przechylając głowę w dół i pocierając skronie rękami. - Czy- czy ona jest na mnie zła?- zapytałem.
Spojrzał na mnie.
- Powinna, ale nie jest.- wymamrotał.
- Możesz mnie teraz pobic. Zasługuję na to. -wymamrotałem. Zamknąłem oczy, czekając na cios.
- Nie będę bił chłopaka mojej siostry - stwierdził.- Nieważne jak bardzo chcę.- westchnął - Spójrz, spowodowałeś to. Ty to naprawisz.- spojrzał na mnie.- Eden ma złamane serce. Musisz to naprawic. - zażądał.
- Myślałem, że nie chcesz, żebyśmy byli razem.- powiedziałem.
- Chcę tego co jest dobre dla mojej siostry. Wygląda na to, że sprawiasz, że ona jest szczęśliwa...Czasami.- powiedział.
- Rozejm? - spytałem, wystawiając rękę.
Spojrzał na moją dłoń i zmarszczył twarz. Westchnął i potrząsnął moją dłoń.
-Tylko dla mojej siostry.- warknął - Będzie jutro w szkole. Porozmawiaj z nią. Zostaw ją dzisiejszej nocy.- dodał. Wrócił do pokoju i pakował torbę.- Muszę przynieść jej jakieś ciuchy.- podniósł torbę.
- Czekaj! - powiedziałem, po czym szybko wróciłem do mojego pokoju i myślałem co napisać. Wreszcie napisałem to. Złożyłem kartkę i napisałem małą wiadomość zanim zakleiłem to w kopercie i opieczętowałem ją. Miałem nadzieję, że Adam tego nie otworzy. Wróciłem i podałem mu to.
- Daj to jej. - powiedziałem.
Spojrzał na zamknięcie i uniósł brew.
- Lepiej żeby to nie były twoje nagie zdjęcia, stary.- poszedł.
Zaśmiałem się, wracając do mojego pokoju i opadając na moje łóżko. Mam nadzieję, że spodoba jej się mój mały prezent.
*EDEN'S POV*
- To nie dużo, ale jak usuniemy tą komodę, będzie więcej miejsca dla ciebie w tym pokoju.- ciocia Beth uśmiechnęła się do mnie.- Nie martw się o rodziców. Wujek właśnie z nimi rozmawia. - uśmiechnęła się, zanim pukanie rozległo się po pokoju.
- Jest tam kto? - Adam zawołał.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je zanim uwięziłam go w uścisku.
- Zostawię was.- ciocia Beth wyszła.
- Przyniosłem ci parę ciuchów- dał mi torbę.
- Dzięki. - uśmiechnęłam się upuszczając ją gdziekolwiek.
- Nigdy nie dałem ci tego do zrozumienia, ale twoje włosy wyglądają choro.- zachichotał, rozglądając się po pokoju.- Dzielisz pokój z Logan'em,eh? Dlaczego nie z Jenna'ą? - zapytał.
- Ona ma mniejszy pokój. Logan ma większy. - uśmiechnęłam się.
- Ach, no tak.- zachichotał.
Obrócił się i wręczył mi rozdartą kopertę.
- To jest od Justin'a. - powiedział.
- Otworzyłeś to - uśmiechnęłam się głupio.
- Byłem ciekawy. - wzruszył ramionami. - Ale myślę, że ci się spodoba.- uśmiechnął się.- Muszę wracać, jestem uziemiony za przeklinanie na rodziców. - przewrócił oczami.- Tak w ogóle jak ty krzyczałaś na nich myślałem, że się posikam. W środku tak bardzo się śmiałem.- uśmiechnął się.- Jak się czujesz? - zapytał.
- Odświeżona. - westchnęłam
- Dobrze. Zadzwonię do ciebie jutro. Kocham cię! - powiedział, przytulając mnie i podszedł do drzwi.- Do zobaczenia Mały Czerwony Kapturku. - uśmiechnął się i wyszedł.
Przewróciłam oczami i usiadłam na wolnym łóżku.Wyciągnęłam z koperty kartkę z mnóstwem słów.
Przepraszam, piękna.
Everybody's laughing in my mind...
Tekst piosenki, on dał mi swój tekst...**
* został tu użyty zwrot "a down right whore" , którego nie mogłam nigdzie znaleźć, więc przetłumaczyłam to na swój sposób.
*** Justin dał Eden swój tekst piosenki ( "That should be me"), którą śpiewał dla niej gdy chciał żeby zerwała z Harrym.
***
Aws, Jezu ześlij mi takiego chłopaka jak Justin! I takiego brata jak Adam!
Hej, hej, hej!
Tu znowu N. Zmotywowaliście mnie ostatnimi komentarzami i oto jest 22!
Niestety nasza kochana @g0ldjdb ma nawał pracy i obowiązków i nie dała rady, kochana powodzenia w szkole i w muzycznej! ;)
Ja też nie narzekam na czas wolny od nauki ale udało mi się wreszcie.
Co sądzicie o rozdziale? Czy rodzice Eden się opamiętają? Czy Eden i Justin będą mogli się normalnie spotykać? Jak myślicie?
xoxo
N.
sobota, 15 listopada 2014
21. Bright Red
*NO POV*
- Spotkałaś chłopaka? Oh, jak ma na imię? Jest słodki? - Eden uśmiechnęła się do swojej kuzynki, Jenny, stojąc przy jej szafce.
Justin spóźniał się do szkoły, co było wynikiem nocnego grania w gry wideo z Ryanem, chyba się uzależnili. Była pod ekscytowana zobaczeniem go. Niech owinie swoje ramiona wokół jej i pocałuje ją w usta.
- Nie to że go lubię lub.. cokolwiek. Myślę, że był uroczy. Poza tym wydawał się pewny siebie. Był taki " Oh, jestem Ryan Butler, ale pewnie już o mnie słyszałaś. " albo coś w tym stylu - Jenna zmarszczyła brwi.
- Ryan? Lubisz Ryan'a? - Eden szeroko się uśmiechnęła.
- Kto lubi Ryan'a? - głęboki głos Justina wypełnił uszy Eden, gdy poczuła parę znajomych ramion oplatających jej talię. Gdy Justin poinformował znajomych o jego spotkaniach z Eden, plotki rozniosły się jak ogień. Eden to nie przeszkadzało tak długo, dopóki jej rodzice nic nie wiedzieli. Eva była w ekstazie, Adam tego nienawidził, ale musi z tym żyć tak długo, dopóki film jego i Alexandry nie wycieknie do internetu i zobaczą go rodzice.
- Dzień dobry - Eden uśmiechnęła się, odwracając w stronę Justina.
Zaśmiał się i przycisnął swoje usta do jej, w "dzień dobry" pocałunku.
Ludzie patrzyli się, ale starali się aby to nie było oczywiste. Justin skończył z zabawianiem się dziewczynami i niektórzy byli zaskoczeni. W szoku, aktualnie.
- Justin, to jest Jenna, moja kuzynka - przedstawiła ją.- Jenna, to jest Justin, mój chłopak - Eden poczuła, że się uśmiecha i czerwieni.
- Mm, to jest ten chłopak, o którym tyle mówisz, że nie potrafisz się zamknąć? - dokuczyła Jenna.
- Hm?- Justin uśmiechnął się głupawo do Eden, zacieśniając uścisk. - Miło cię poznać - posłał uśmiech Jenna'ie, który odwzajemniła.
- Ona lubi Ryan'a - powiedziała Eden.
- Nie. On wygląda trochę zarozumiale- Jenna wzruszyła ramionami.
- Jest zarozumiały, ale nie spotkałaś Chaz'a.- Justin prychnął, Eden zachichotała.
- Ryan jest wspaniałym chłopakiem. - powiedziała Eden.- Zaufaj mi, pokochasz go.- mrugnęła na co Jenna przewróciła oczami.
- Chcesz jego numer? - Justin zażartował, otrzymując śmiech innych.
- Nie. - Jenna wykpiła go, obracając się i spotykając Ryan'a, który szedł prosto w jej kierunku, z pewnością siebie w każdym ruchu ciała.
- Bolało? - zapytał bez przywitania.
- Co bolało? - zapytała Jenna kompletnie zdezorientowana.
- Kiedy spadłaś z nieba?- mrugnął.
Jenna przewróciła oczami i wyminęła go, idąc na pierwszą lekcję.
- Co zrobiłem źle? - Ryan był rozczarowany. - Cholera. To była zła zagrywka. Cholerny Chaz.- przeklnął.
- Czekaj... Słuchasz Chaz'a w sprawach dziewczyn? - Eden zachichotała.
- No, tak. Mam na myśli, on spotyka się z Taylor od lat.-wzruszył ramionami.
- Jedyny powód tego, że Taylor zgodziła się być z Chaz'em jest taki, że ona jest łasa na kiepskie teksty.- powiedział Justin.
- Jenna natomiast, nie jest.- Eden uśmiechnęła się.
- Cholera. - Ryan mruknął przed włożeniem rąk do kieszeni i po chwili odszedł.
- Wow. Dopiero co ją poznał i już na nią poluje?- Eden zachichotała i odwróciła się do Justina, który zaśmiał się i wzruszył ramionami.
- Tak to wygląda.- uśmiechnął się - Twoje usta wyglądają dzisiaj pięknie. - szepnął - Moje są całkiem gorące, więc razem mogą stworzyć słodką parę.- mrugnął.
- Wow.Chaz nie jest jedynym, który używa kiepskich tekstów. - Eden zaśmiała się, kładąc ręce na jego piersi i lekko go popychając.
Oboje się zaśmiali. Dzwonek zadzwonił, więc dali sobie krótkiego buziaka i poszli do klas. Hol szybko opustoszał i stała tam tylko dziewczyna z telefonem. Zdjęcie z całującymi się Eden i Justin'em wypełnił cały ekran. Ona uśmiechnęła się, zanim odeszła do klasy z jedną myślą w głowie.
Justin i Eden szybko się skończą.
*EDEN'S POV*
- Jesteś pewna, że to będzie dobrze wyglądało? A co jeśli kolor wyjdzie źle? Co jeśli mama będzie kazała mi je odfarbować? - zapytałam nerwowo.
Siedziałam w moim pokoju z Eva i Jenna. zdecydowały, że zafarbują moje włosy. Prosiłam o jakąś zmianę. Myślałam o pomalowaniu paznokci na jakiś dziwny kolor. Ale nie moje włosy! Jaskrawoczerwony może mi nie pasuje.
- Jestem pewna. Pracuję w salonie fryzjerskim, idiotko. - Eva zachichotała.
- I nie możesz farbować swoich włosów przez miesiąc po tym, inaczej zaczną wypadać.- Jenna pokiwała głową, siadając na łóżku z magazynem.
Westchnęłam i pokiwałam głową.
- Mam przeczucie, że mama wolałaby mnie łysą niż czerwoną. - wymamrotałam.
- Kochanie?
Usłyszałam głos Justin'a kiedy jego kostki stukały o szybę. Jęknęłam i podeszłam do drzwi aby je otworzyć.
- Cześć. Uh, co z twoimi włosami? - wskazał na moje włosy, które były mokre i wyglądały dziwnie, przez farbowanie.
- Farbuję włosy. - wybełkotałam- Nie wiń mnie, to jej wina.- powiedziałam, dramatycznie wskazując na Eve.
- Spokojnie, kotku. Jestem pewny, że będziesz wyglądała pięknie. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. - Nawet jeśli twoje włosy byłyby jaskrawozielone, nadal myślałbym o tobie w ten sam sposób.- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się.
- Czekaj... Jaskrawozielone? - krzyknęłam.
- On żartuje. - Eve spojrzała na Justin'a, który tylko się śmiał. - Już czas żebyś wzięła prysznic, dziewczyno. Nie wracaj dopóki nie będziesz czerwona! - zaśmiała się, wpychając mnie do łazienki.
- Justin, możesz poczekać z nimi jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się zamykając drzwi i rozbierając się.
- Świetnie. Muszę pogadać o Ryan'ie z Jenna - zaśmiał się.
Zaśmiałam się wchodząc pod prysznic i spłukując moje włosy. Kolor spłynął ze mnie na podłogę. To wyglądało jak krew! Aktualnie, wyglądało to strasznie fajnie. Krwisty prysznic! Uśmiechnęłam się do mojej dziwnej strony osobowości, umyłam włosy szamponem i nałożyłam odżywkę. Potem umyłam moje czerwone ciało, upewniając się, że nie została żadna plama. Owinęłam wokół siebie ręcznik i spojrzałam w lustro. To wyglądało na ciemny czerwony, ponieważ włosy były mokre. Powinny wyglądać inaczej gdy będą suche. Westchnęłam, susząc włosy i prostując je.
- Wow. - wymamrotałam patrząc w lustro.
Nie wyglądałam tak źle. Ubrałam się i wystawiłam głowę na zewnątrz. Eva'ie opadła szczęka.
- To wygląda gorąco! - krzyknęła.
Justin i Jenna odwrócili się w moim kierunku.
- To totalnie ci pasuje! - Jenna uśmiechnęła się.
- Oh, wyszło świetnie, prawda? - Eva uśmiechnęła się - Jestem geniuszem. - pogratulowała samej sobie.
Justin uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Co myślisz? - zapytałam.
- Myślę, że wyglądasz pięknie.- uśmiechnął się złączając nasze usta.
- Aw, chcę tak. - Jenna jęknęła.
- Forever Alone. - Eva westchnęła.
- Amen dla tego, siostro. - Jenna zachichotała.
- EDEN MERY PERRY! - Oh, to było użycie mojego pełnego nazwiska.
Drgnęłam i obróciłam się do drzwi gdzie stali moi rodzice. Justin zacisnął uścisk na moim biodrze.
Złapani.
***
Hej, jestem nową tłumaczką, N. :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam i wszystko jest okej.
UUU... Czyżby Jenna i Ryan mieli przed sobą przyszłość? Haha, najpierw niech Ry zmieni teksty :'')
Nasza Eden zmieniła kolor włosów, oby jej rodzice jakoś to znieśli.
Justin nadal jest taki jhsvhvhs słoooodki *-*
Chyba jestem Forever Alone jak Jenna i Eva hahah.
I co sądzicie o tej dziewczynie z holu z telefonem? Może namieszać?
xoxo
N.
- Jestem pewna. Pracuję w salonie fryzjerskim, idiotko. - Eva zachichotała.
- I nie możesz farbować swoich włosów przez miesiąc po tym, inaczej zaczną wypadać.- Jenna pokiwała głową, siadając na łóżku z magazynem.
Westchnęłam i pokiwałam głową.
- Mam przeczucie, że mama wolałaby mnie łysą niż czerwoną. - wymamrotałam.
- Kochanie?
Usłyszałam głos Justin'a kiedy jego kostki stukały o szybę. Jęknęłam i podeszłam do drzwi aby je otworzyć.
- Cześć. Uh, co z twoimi włosami? - wskazał na moje włosy, które były mokre i wyglądały dziwnie, przez farbowanie.
- Farbuję włosy. - wybełkotałam- Nie wiń mnie, to jej wina.- powiedziałam, dramatycznie wskazując na Eve.
- Spokojnie, kotku. Jestem pewny, że będziesz wyglądała pięknie. - zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. - Nawet jeśli twoje włosy byłyby jaskrawozielone, nadal myślałbym o tobie w ten sam sposób.- mrugnął do mnie.
Uśmiechnęłam się.
- Czekaj... Jaskrawozielone? - krzyknęłam.
- On żartuje. - Eve spojrzała na Justin'a, który tylko się śmiał. - Już czas żebyś wzięła prysznic, dziewczyno. Nie wracaj dopóki nie będziesz czerwona! - zaśmiała się, wpychając mnie do łazienki.
- Justin, możesz poczekać z nimi jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się zamykając drzwi i rozbierając się.
- Świetnie. Muszę pogadać o Ryan'ie z Jenna - zaśmiał się.
Zaśmiałam się wchodząc pod prysznic i spłukując moje włosy. Kolor spłynął ze mnie na podłogę. To wyglądało jak krew! Aktualnie, wyglądało to strasznie fajnie. Krwisty prysznic! Uśmiechnęłam się do mojej dziwnej strony osobowości, umyłam włosy szamponem i nałożyłam odżywkę. Potem umyłam moje czerwone ciało, upewniając się, że nie została żadna plama. Owinęłam wokół siebie ręcznik i spojrzałam w lustro. To wyglądało na ciemny czerwony, ponieważ włosy były mokre. Powinny wyglądać inaczej gdy będą suche. Westchnęłam, susząc włosy i prostując je.
- Wow. - wymamrotałam patrząc w lustro.
Nie wyglądałam tak źle. Ubrałam się i wystawiłam głowę na zewnątrz. Eva'ie opadła szczęka.
- To wygląda gorąco! - krzyknęła.
Justin i Jenna odwrócili się w moim kierunku.
- To totalnie ci pasuje! - Jenna uśmiechnęła się.
- Oh, wyszło świetnie, prawda? - Eva uśmiechnęła się - Jestem geniuszem. - pogratulowała samej sobie.
Justin uśmiechnął się i podszedł do mnie.
- Co myślisz? - zapytałam.
- Myślę, że wyglądasz pięknie.- uśmiechnął się złączając nasze usta.
- Aw, chcę tak. - Jenna jęknęła.
- Forever Alone. - Eva westchnęła.
- Amen dla tego, siostro. - Jenna zachichotała.
- EDEN MERY PERRY! - Oh, to było użycie mojego pełnego nazwiska.
Drgnęłam i obróciłam się do drzwi gdzie stali moi rodzice. Justin zacisnął uścisk na moim biodrze.
Złapani.
***
Hej, jestem nową tłumaczką, N. :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam i wszystko jest okej.
UUU... Czyżby Jenna i Ryan mieli przed sobą przyszłość? Haha, najpierw niech Ry zmieni teksty :'')
Nasza Eden zmieniła kolor włosów, oby jej rodzice jakoś to znieśli.
Justin nadal jest taki jhsvhvhs słoooodki *-*
Chyba jestem Forever Alone jak Jenna i Eva hahah.
I co sądzicie o tej dziewczynie z holu z telefonem? Może namieszać?
xoxo
N.
niedziela, 2 listopada 2014
BARDZO WAŻNE
HEJ
TAK WIEM NIE MA RODZIAŁÓW, JESTEŚCIE WKURZENI NA MAKSA NA MNIE.. PEWNIE WIĘKSZOŚĆ Z WAS NIE CHCE JUŻ TEGO CZYTAĆ CZY COŚ.. NAWET NIE WIECIE JAK MI CHOLERNIE PRZYKRO ŻE WAS ZAWIODŁAM..
NIE BĘDĘ SIĘ TŁUMACZYĆ CZEMU NIE MA NOTEK BO PEWNIE WAS TO NIE OBCHODZI
OGÓLNIE ZOSTAŁAM SAMA Z TŁUMACZENIEM BO NIE MAM KONTAKTU Z DRUGĄ TŁUMACZKĄ.
JAKO ŻE OSTATNIO MAM WIELE NA GŁOWIE CHCIAŁABYM ZNALEŹĆ KOGOŚ DO WSPÓŁPRACY.
KTOŚ CHĘTNY?
ZAINTERESOWANY?
PISAĆ DO MNIE NA TWITTERZE
JAK BĘDZIE DOBRZE TO DZIŚ BĘDZIECIE MIELI NOWY ROZDZIAŁ LUB JUTRO NIE WIEM KIEDY:(
LOVE ♥
wasza @g0ldjdb
TAK WIEM NIE MA RODZIAŁÓW, JESTEŚCIE WKURZENI NA MAKSA NA MNIE.. PEWNIE WIĘKSZOŚĆ Z WAS NIE CHCE JUŻ TEGO CZYTAĆ CZY COŚ.. NAWET NIE WIECIE JAK MI CHOLERNIE PRZYKRO ŻE WAS ZAWIODŁAM..
NIE BĘDĘ SIĘ TŁUMACZYĆ CZEMU NIE MA NOTEK BO PEWNIE WAS TO NIE OBCHODZI
OGÓLNIE ZOSTAŁAM SAMA Z TŁUMACZENIEM BO NIE MAM KONTAKTU Z DRUGĄ TŁUMACZKĄ.
JAKO ŻE OSTATNIO MAM WIELE NA GŁOWIE CHCIAŁABYM ZNALEŹĆ KOGOŚ DO WSPÓŁPRACY.
KTOŚ CHĘTNY?
ZAINTERESOWANY?
PISAĆ DO MNIE NA TWITTERZE
JAK BĘDZIE DOBRZE TO DZIŚ BĘDZIECIE MIELI NOWY ROZDZIAŁ LUB JUTRO NIE WIEM KIEDY:(
LOVE ♥
wasza @g0ldjdb
piątek, 22 sierpnia 2014
20. I don't know her name.
miłego czytania
Eden's POV
-Więc, mała Edie Perry ma CHŁOPAKA. -Logan głupio się do mnie uśmiechnął, gdy szliśmy przez centrum handlowe.
Przewróciłam oczami.
-Ale nie możesz nikomu powiedzieć, Logan. Nikomu. Wiesz, że umrę, prawda? -zapytałam.
-Tak, tak, rozumiem. -przewrócił oczami i położył rękę na mojej twarzy chowając ją w zażenowaniu.* Śmiałam się i trąciłam go łokciem. -więc, jak dużo masz pań przyjaciółek? -uśmichnął się do mnie.
-Aw, sweetie.**Maggie nie należy do szalonych dzieciaków jak ty. -głupio się uśmiechnęłam i pstryknęłam go w ucho.
-Maggie, brzmi gorąco. -stwierdził.
-Ona jest wspaniała, ale bardzo wyrafinowana dla Ciebie. -uśmiechnęłam się. -poza tym, ona się z kimś spotyka. -stwierdziłam. Jego uśmiech zgasł i odwrócił się marszcząc brwi. -dlaczego? szukam dziewczyny? -uśmiechnęłam się do niego.
-Cóż, nie jestem zdesperowany. Ale dziewczyna byłaby dobra. -wymamrotał.
-Cóż, wówczas myślę, że powinieneś omijać mnie w szkole. Dzieci tam poniekąd.. nienawidzą mnie. -skrzywiłam się marszcząc mój nos.
-Zostawili Cię?*** Psh, nie ma mowy. Jesteś dla mnie ważniejsza niż jakieś dziewczyny, Edie. -głupio się uśmiechnął kołysząc swoją ręką luźno wokół mojej szyi. -jesteś moją najlepsiejszą**** przyjaciółką na wieki. -szeroko się do mnie uśmiechnął, a później zaczął śpiewać 'best day ever' piosenkę ze Spongebob'a.
Oh, jak ja kocham mojego najlepszego przyjaciela.
Justin's POV
-Dlaczego nie spędzasz z nią dzisiejszego dnia? -zapytał Ryan -myślałem, że wasza dwójka jest cała słodziutka i gówniana. -głupio się uśmiechnął.
-Nah, ona musiała się uczyć. Poza tym, spała w moim domu. -wzruszyłem ramionami.
-Już to masz? -zapytał Chaz. -nie dlatego, że jest to zaskakujące. Ale kto wiedział, że Miss Jesus mogła---Nie, nie! -syknąłem na niego. -nie planuję uprawiać seksu z nią w najlbiższym czasie, człowieku. Chcę, żeby mi zaufała. Nie zdobędę zaufania poprzez wykonywanie ruchów po zapytaniu czy będzie moją dziewczyną. Mam więcej szacunku niż to. -warknąłem.
-Oh, Pan trzy-dziewczyny-w-jedną-noc ma szacunek do kobiet? -Chaz mnie zagiął.
-Byłem wtedy inny. -stwierdziłem.
-To było w zeszłym tygodniu! -krzyknął. Przewróciłem oczami i włożyłem dłonie do kieszeni. -przepraszam, straciłem panowanie nad sobą, człowieku. -westchnął. -nie jestem do tego przyzwyczajony, wiesz? To dziwne. Nie widziałem Cię z jedną dziewczyną od.. -urwał.
-Możesz powiedzieć jej imię. Przecież nie będę płakał. -posłałem mu uśmiech. On wciąż milczał. -Sarah, Chaz. -zaśmiałem się. -spójrz, zapomniałem o niej. Ona jest teraz dla mnie niczym. Chciała Jordan'a, dostała go. Ona i tak nie była tak ładna, w każdym razie. -wzruszyłem ramionami. -ale Eden.. -uśmiechnąłem się do siebie. -Eden jest niesamowita. Lubi te same rzeczy co ja. Filmy, muzykę. Czuję, że mogę porozmawiać z nią o wszystkim. Naprawdę ją lubię, człowieku. -powiedziałem.
-Taa, czuję się tak z Taylor. Wiem dokąd zmierzasz. -Chaz skinął.
-Ludzie, potrzebuję dziewczyny. -Ryan zmarszczył brwi sprawiając, że wraz z Chaz'em zaśmialiśmy się i zaczęliśmy go drażnić. -to nie jest śmieszne! -warknął.
-Spójrz, tu jest wiele dziewczyn. Musisz tylko wybrać jedną. -Chaz szeroko się uśmiechnął.
-To nie tak, że mogę zwrócić się do laski i powiedzieć 'Yo, będziesz moją dziewczyną?'. To dziwne. -stwierdził. -a co jeśli powie tak? Utknąłem z dziwaczką! -westchnął. -chcę tylko z kimś oglądać high school musical. -wydął wargi.
-Otrząśnij się po high school musical, już! -Chaz zaśmiał się.
-Oh. -wymamrotałem, szybko przypominając sobie coś przed uderzeniem tyłu głowy Ryan'a. -to za pokazanie eden filmu z moją piosenką. -warknąłem.
-Co? Dzięki temu jesteście razem, prawda? -jęknął masując głowę.
-Napisałeś piosenkę? O Eden? -Chaz zaśmiał się. -pantoflarz!***** -wyśmiewał szturchając mnie.
-Zamknij się. Spędziłeś cały dzień z Taylor, kiedy zachorowała po imprezie. Powiedziała mi wszystko o tym jak zrobiłeś jej zupę i oglądałeś z nią Pamiętnik całą noc. -głupio się uśmiechałem.
On tylko posłał mi piorunujące spojrzenie.
-Hej, Justin. Wydawało mi się, że mówiłeś iż Eden jest w domu i się uczy? -zapytał Ryan.
-Tak jest, a co? -zapytałem odwracając się do niego.
Wskazał przed siebie więc moje spojrzenie podążyło w tamtym kierunku. Oglądałem jak Eden i inny dzieciak siadają przy fontannie. Ramię tego dzieciaka.. było wokół niej.. mojej dziewczyny. Zmrużyłem oczy przed odejściem od Ryan'a i Chaz'a, którzy podążali za mną.
-Eden, hej. -stwierdziłem uzyskując jej uwagę.
Ona nadal uśmiechała się z czegokolwiek była zadowolona i spojrzała na mnie.
-Hej Justin! -szeroko się do mnie uśmiechnęła. -Logan, to Justin. -zwróciła się do mnie.
Dzieciak spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zanim wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku.
-Cześć, jestem Logan, najlepszy przyjaciel Edie. -stwierdził.
-Edie? -powtórzyłem zmieszany.
-Nazywam ją tak od pierwszej klasy. -zachichotał. -jesteś Justin, prawda? Powiedziała mi o Tobie wszystko. Miło mi Cię poznać. -powiedział wciąż wyciągając rękę.
Powoli nią potrząsnąłem, wciąż nieufnie.
-Więc, uh, dlaczego ja nie słyszałem o Tobie? -zapytałem.
-Dopiero co przeniosłem się tutaj z Toronto. -stwierdził. -mieszkam obok Edie. -uśmiechnął się do mnie.
-Justin, mogę z Tobą szybko pogadać? -Eden uśmiecha się patrząc zdenerwowana na Chaz'a. Skinąłem i odeszliśmy zostawiając dzieciaka-Logana z Chaz'em i Ryan'em. -powiedziałam mu o nas. Mam na myśli, on jest moim najlepszym przyjacielem i powiem mu wszystko. Nie mogłam tego przed nim ukryć. -przygryzła wargę.
-Taa-nie, to jest w porządku. -wzruszyłem ramionami. -uh, myślałem, że musisz się uczyć? -zapytałem.
-Tak, robiłam to, ale Logan przyszedł. Reszta jego rodziny nadal pakuje ich rzeczy, aby przenieść się tutaj, więc przyszedł. Zostanie u nas. -posłała mi uśmiech.
-Zostanie z Tobą? Jak, um, w Twoim pokoju? -zapytałem.
-Taa. -zachichotała. -a co? -spytała.
-Czekaj, więc.. będziecie dzielić jedno łóżko i inne gówna? -zapytałem.
Ona po prostu skinęła głową.
-Taa, my zawsze spaliśmy w jednym łóżku, ponieważ byliśmy mali. Przeszkadza Ci to, czy coś..? -wyglądała na zdezorientowaną.
-Cóż, poniekąd, zgaduję. Tam jest inny koleś śpiący w Twoim łóżku.. obok Ciebie? Nie chcę brzmieć na zazdrosnego lub inne gówno, bo nie jestem. -skłamałem. Tak, jestem zazdrosny. Chcę być jedynym, który śpi obok niej. Nie ten dzieciak Logan. -ale nie wiem, co jeśli miałbym inne laski w łóżku, huh? -zapytałem krzyżując ramiona.
Jej usta zmieniły się w uśmieszek.
-Nie ufasz mi.. w łóżku.. z Logan'em? -zapytała.
-Tobie ufam. Ale temu dzieciakowi, nie wiem. Za dużo się uśmiecha. -zmrużyłem oczy. -Spójrz, Eden, jesteś piękna i on o tym wie. Wielu facetów o tym wie. I nie wiem czy pamiętasz, ale jesteś moją dziewczyną. -szeroko się uśmiechnąłem oplatając ramionami jej talię.
-Justin, naprawdę nie masz się czym martwić. -wyszczerzyła się. -Logan mnie nie dotknie, wiesz dlaczego? -uśmiechnęła się.
Uniosłem brew.
-Co? Jest gejem? -zaśmiałem się. Zachichotała. -jest gejem? -zmarszczyłem brwi czując się głupio.
-Nie, to mój kuzyn. -posłała mi pełny uśmiech. Czułem się głupio. Bardziej głupio niż wcześniej. Teraz? Wyglądam na obsesyjnie zazdrosnego chłopaka. Którym, zgaduję, poniekąd jestem. Nie prześladowcą. Widziałem ten film. Nie pamiętam tytułu, ale facet oszałał, gdy ona rozmawiała z innym kolesiem. To trochę mnie przeraziło. Zaufaj mi. Nigdy nie powinienem traktować tak dziewczyny. Moja mama dobrze mnie wychowała. Zajęło to trochę czasu, zanim zdałem sobie z tego sprawę. -czujesz się głupio? -uśmiechnęła się.
-Trochę. -uśmiechnąłem się, a następnie pochyliłem przed muśnięciem jej ust.
-Byłeś zazdrosny. -zachichotała.
-Wciąć jestem. Co zrobić, jeśli chcę spać obok Ciebie? -zapytałem, puszczając jej oczko.
Różowy jasny rumieniec pojawił się na jej policzkach.
Ryan's POV
-Nienawidzę. Poniedziałków. -jęknąłem uderzając głową w szafkę, po czym Justin cicho podszedł po dzwonku.
-Serio wczoraj byłeś w kościele? -Chaz zapytał Justin'a, gdy szliśmy.
-Taa, Eden ponownie śpiewała. Ma niesamowity głos, człowieku. Tak niewiarygodny. -Justin szeroko się uśmiechnął.
Uśmiechnąłem się. Justin naprawdę lubi Eden. Chaz kocha Taylor. Jestem forever alone. Nie wiem czy to powiedzenie jest tylko dla lasek, ale widziałem je na tumblr i stwierdziłem, że jest zabawne. To brzmi smutno, że czuję się samotny. Ale ja tylko chcę dziewczynę. Lubię jak Chaz może po prostu podchodzić do Taylor i całować ją w policzek, a ona chichocze. Chcę stwarzać uśmiech u dziewczyny jak to. Tylko przez coś tak prostego jak pocałunek w policzek. Czuję się gejowsko.
-Mam chemię z Panem Hicks. Do zobaczenia ludzie. -machnąłem przed udaniem się do klasy.
Wyciągnąłem telefon, by sprawdzić godzinę, aby zobaczyć czy nie jestem spóźniony. Nagle poczułem jak mój telefon wypadł z moich rąk i papiery w powietrzu, wszędzie.
-O mój boże. Tak mi przykro. -usłyszałem mówiący dziewczęcy głos.
-Nie, to moja wina. Powinienem patrzeć przed siebie. -zachichotałem chowając mój telefon do kieszeni, zanim pomogłem jej pozbierać papiery.
Wstałem i podałem jej rękę. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie przed złapaniem jej.
-Wow. -szepnąłem. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła. Czy powiedziałem to tak głośno jak myślę, że to zrobiłem? Cholera, Ryan. -j-jestem Ryan. -powiedziałem wyciągając do niej rękę. -Ryan Butler. Być może słyszałaś o mnie? -flirtowałem, starając się być naturalny.
Nie znam jej imienia, ale mam przeczucie, że ta dziewczyna..
-Właściwie nie. -uśmiechnęła się. -jestem tu nowa. -dodała. To dlatego. -jestem Jenna. Jenna Esposito. -zarumieniła się.
***
jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz x
*chodziło o to, że Logan zrobił face palm aka uderzenie ręką w twarz w zażenowaniu tylko nie zrobił tego sobie lecz Eden
**nie chciałam tego tłumaczyć na cukiereczku czy kochanie, bo to tak słodko wygląda aw
***autorka użyła zwrotu ditch you, z którym spotkałam się po raz pierwszy. myślę, że to ich taki slang, ponieważ w słowniku to słowo znaczy tylko i wyłącznie 'rów', ale poszperałam w internecie i -angielska- definicja brzmiała tak:
'słowo to używane jest, aby zostawiać niechciane osoby, miejsca lub rzeczy; pozbyć się czegoś lub kogoś'
****Logan użył słowa bestest, które nie istnieje
best-stopień najwyższy końcówka est znaczy właśnie ten stopień najwyższy, a on go użył w wyrazie, który jest wyjątkiem
to jakby gra słów, na pewno rozumiecie misie
*****w oryginale jest to whipped co w ich slangu oznacza osobę kontorlowaną przez swoją dzieczynę/chłopaka
Eden's POV
-Więc, mała Edie Perry ma CHŁOPAKA. -Logan głupio się do mnie uśmiechnął, gdy szliśmy przez centrum handlowe.
Przewróciłam oczami.
-Ale nie możesz nikomu powiedzieć, Logan. Nikomu. Wiesz, że umrę, prawda? -zapytałam.
-Tak, tak, rozumiem. -przewrócił oczami i położył rękę na mojej twarzy chowając ją w zażenowaniu.* Śmiałam się i trąciłam go łokciem. -więc, jak dużo masz pań przyjaciółek? -uśmichnął się do mnie.
-Aw, sweetie.**Maggie nie należy do szalonych dzieciaków jak ty. -głupio się uśmiechnęłam i pstryknęłam go w ucho.
-Maggie, brzmi gorąco. -stwierdził.
-Ona jest wspaniała, ale bardzo wyrafinowana dla Ciebie. -uśmiechnęłam się. -poza tym, ona się z kimś spotyka. -stwierdziłam. Jego uśmiech zgasł i odwrócił się marszcząc brwi. -dlaczego? szukam dziewczyny? -uśmiechnęłam się do niego.
-Cóż, nie jestem zdesperowany. Ale dziewczyna byłaby dobra. -wymamrotał.
-Cóż, wówczas myślę, że powinieneś omijać mnie w szkole. Dzieci tam poniekąd.. nienawidzą mnie. -skrzywiłam się marszcząc mój nos.
-Zostawili Cię?*** Psh, nie ma mowy. Jesteś dla mnie ważniejsza niż jakieś dziewczyny, Edie. -głupio się uśmiechnął kołysząc swoją ręką luźno wokół mojej szyi. -jesteś moją najlepsiejszą**** przyjaciółką na wieki. -szeroko się do mnie uśmiechnął, a później zaczął śpiewać 'best day ever' piosenkę ze Spongebob'a.
Oh, jak ja kocham mojego najlepszego przyjaciela.
Justin's POV
-Dlaczego nie spędzasz z nią dzisiejszego dnia? -zapytał Ryan -myślałem, że wasza dwójka jest cała słodziutka i gówniana. -głupio się uśmiechnął.
-Nah, ona musiała się uczyć. Poza tym, spała w moim domu. -wzruszyłem ramionami.
-Już to masz? -zapytał Chaz. -nie dlatego, że jest to zaskakujące. Ale kto wiedział, że Miss Jesus mogła---Nie, nie! -syknąłem na niego. -nie planuję uprawiać seksu z nią w najlbiższym czasie, człowieku. Chcę, żeby mi zaufała. Nie zdobędę zaufania poprzez wykonywanie ruchów po zapytaniu czy będzie moją dziewczyną. Mam więcej szacunku niż to. -warknąłem.
-Oh, Pan trzy-dziewczyny-w-jedną-noc ma szacunek do kobiet? -Chaz mnie zagiął.
-Byłem wtedy inny. -stwierdziłem.
-To było w zeszłym tygodniu! -krzyknął. Przewróciłem oczami i włożyłem dłonie do kieszeni. -przepraszam, straciłem panowanie nad sobą, człowieku. -westchnął. -nie jestem do tego przyzwyczajony, wiesz? To dziwne. Nie widziałem Cię z jedną dziewczyną od.. -urwał.
-Możesz powiedzieć jej imię. Przecież nie będę płakał. -posłałem mu uśmiech. On wciąż milczał. -Sarah, Chaz. -zaśmiałem się. -spójrz, zapomniałem o niej. Ona jest teraz dla mnie niczym. Chciała Jordan'a, dostała go. Ona i tak nie była tak ładna, w każdym razie. -wzruszyłem ramionami. -ale Eden.. -uśmiechnąłem się do siebie. -Eden jest niesamowita. Lubi te same rzeczy co ja. Filmy, muzykę. Czuję, że mogę porozmawiać z nią o wszystkim. Naprawdę ją lubię, człowieku. -powiedziałem.
-Taa, czuję się tak z Taylor. Wiem dokąd zmierzasz. -Chaz skinął.
-Ludzie, potrzebuję dziewczyny. -Ryan zmarszczył brwi sprawiając, że wraz z Chaz'em zaśmialiśmy się i zaczęliśmy go drażnić. -to nie jest śmieszne! -warknął.
-Spójrz, tu jest wiele dziewczyn. Musisz tylko wybrać jedną. -Chaz szeroko się uśmiechnął.
-To nie tak, że mogę zwrócić się do laski i powiedzieć 'Yo, będziesz moją dziewczyną?'. To dziwne. -stwierdził. -a co jeśli powie tak? Utknąłem z dziwaczką! -westchnął. -chcę tylko z kimś oglądać high school musical. -wydął wargi.
-Otrząśnij się po high school musical, już! -Chaz zaśmiał się.
-Oh. -wymamrotałem, szybko przypominając sobie coś przed uderzeniem tyłu głowy Ryan'a. -to za pokazanie eden filmu z moją piosenką. -warknąłem.
-Co? Dzięki temu jesteście razem, prawda? -jęknął masując głowę.
-Napisałeś piosenkę? O Eden? -Chaz zaśmiał się. -pantoflarz!***** -wyśmiewał szturchając mnie.
-Zamknij się. Spędziłeś cały dzień z Taylor, kiedy zachorowała po imprezie. Powiedziała mi wszystko o tym jak zrobiłeś jej zupę i oglądałeś z nią Pamiętnik całą noc. -głupio się uśmiechałem.
On tylko posłał mi piorunujące spojrzenie.
-Hej, Justin. Wydawało mi się, że mówiłeś iż Eden jest w domu i się uczy? -zapytał Ryan.
-Tak jest, a co? -zapytałem odwracając się do niego.
Wskazał przed siebie więc moje spojrzenie podążyło w tamtym kierunku. Oglądałem jak Eden i inny dzieciak siadają przy fontannie. Ramię tego dzieciaka.. było wokół niej.. mojej dziewczyny. Zmrużyłem oczy przed odejściem od Ryan'a i Chaz'a, którzy podążali za mną.
-Eden, hej. -stwierdziłem uzyskując jej uwagę.
Ona nadal uśmiechała się z czegokolwiek była zadowolona i spojrzała na mnie.
-Hej Justin! -szeroko się do mnie uśmiechnęła. -Logan, to Justin. -zwróciła się do mnie.
Dzieciak spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zanim wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku.
-Cześć, jestem Logan, najlepszy przyjaciel Edie. -stwierdził.
-Edie? -powtórzyłem zmieszany.
-Nazywam ją tak od pierwszej klasy. -zachichotał. -jesteś Justin, prawda? Powiedziała mi o Tobie wszystko. Miło mi Cię poznać. -powiedział wciąż wyciągając rękę.
Powoli nią potrząsnąłem, wciąż nieufnie.
-Więc, uh, dlaczego ja nie słyszałem o Tobie? -zapytałem.
-Dopiero co przeniosłem się tutaj z Toronto. -stwierdził. -mieszkam obok Edie. -uśmiechnął się do mnie.
-Justin, mogę z Tobą szybko pogadać? -Eden uśmiecha się patrząc zdenerwowana na Chaz'a. Skinąłem i odeszliśmy zostawiając dzieciaka-Logana z Chaz'em i Ryan'em. -powiedziałam mu o nas. Mam na myśli, on jest moim najlepszym przyjacielem i powiem mu wszystko. Nie mogłam tego przed nim ukryć. -przygryzła wargę.
-Taa-nie, to jest w porządku. -wzruszyłem ramionami. -uh, myślałem, że musisz się uczyć? -zapytałem.
-Tak, robiłam to, ale Logan przyszedł. Reszta jego rodziny nadal pakuje ich rzeczy, aby przenieść się tutaj, więc przyszedł. Zostanie u nas. -posłała mi uśmiech.
-Zostanie z Tobą? Jak, um, w Twoim pokoju? -zapytałem.
-Taa. -zachichotała. -a co? -spytała.
-Czekaj, więc.. będziecie dzielić jedno łóżko i inne gówna? -zapytałem.
Ona po prostu skinęła głową.
-Taa, my zawsze spaliśmy w jednym łóżku, ponieważ byliśmy mali. Przeszkadza Ci to, czy coś..? -wyglądała na zdezorientowaną.
-Cóż, poniekąd, zgaduję. Tam jest inny koleś śpiący w Twoim łóżku.. obok Ciebie? Nie chcę brzmieć na zazdrosnego lub inne gówno, bo nie jestem. -skłamałem. Tak, jestem zazdrosny. Chcę być jedynym, który śpi obok niej. Nie ten dzieciak Logan. -ale nie wiem, co jeśli miałbym inne laski w łóżku, huh? -zapytałem krzyżując ramiona.
Jej usta zmieniły się w uśmieszek.
-Nie ufasz mi.. w łóżku.. z Logan'em? -zapytała.
-Tobie ufam. Ale temu dzieciakowi, nie wiem. Za dużo się uśmiecha. -zmrużyłem oczy. -Spójrz, Eden, jesteś piękna i on o tym wie. Wielu facetów o tym wie. I nie wiem czy pamiętasz, ale jesteś moją dziewczyną. -szeroko się uśmiechnąłem oplatając ramionami jej talię.
-Justin, naprawdę nie masz się czym martwić. -wyszczerzyła się. -Logan mnie nie dotknie, wiesz dlaczego? -uśmiechnęła się.
Uniosłem brew.
-Co? Jest gejem? -zaśmiałem się. Zachichotała. -jest gejem? -zmarszczyłem brwi czując się głupio.
-Nie, to mój kuzyn. -posłała mi pełny uśmiech. Czułem się głupio. Bardziej głupio niż wcześniej. Teraz? Wyglądam na obsesyjnie zazdrosnego chłopaka. Którym, zgaduję, poniekąd jestem. Nie prześladowcą. Widziałem ten film. Nie pamiętam tytułu, ale facet oszałał, gdy ona rozmawiała z innym kolesiem. To trochę mnie przeraziło. Zaufaj mi. Nigdy nie powinienem traktować tak dziewczyny. Moja mama dobrze mnie wychowała. Zajęło to trochę czasu, zanim zdałem sobie z tego sprawę. -czujesz się głupio? -uśmiechnęła się.
-Trochę. -uśmiechnąłem się, a następnie pochyliłem przed muśnięciem jej ust.
-Byłeś zazdrosny. -zachichotała.
-Wciąć jestem. Co zrobić, jeśli chcę spać obok Ciebie? -zapytałem, puszczając jej oczko.
Różowy jasny rumieniec pojawił się na jej policzkach.
Ryan's POV
-Nienawidzę. Poniedziałków. -jęknąłem uderzając głową w szafkę, po czym Justin cicho podszedł po dzwonku.
-Serio wczoraj byłeś w kościele? -Chaz zapytał Justin'a, gdy szliśmy.
-Taa, Eden ponownie śpiewała. Ma niesamowity głos, człowieku. Tak niewiarygodny. -Justin szeroko się uśmiechnął.
Uśmiechnąłem się. Justin naprawdę lubi Eden. Chaz kocha Taylor. Jestem forever alone. Nie wiem czy to powiedzenie jest tylko dla lasek, ale widziałem je na tumblr i stwierdziłem, że jest zabawne. To brzmi smutno, że czuję się samotny. Ale ja tylko chcę dziewczynę. Lubię jak Chaz może po prostu podchodzić do Taylor i całować ją w policzek, a ona chichocze. Chcę stwarzać uśmiech u dziewczyny jak to. Tylko przez coś tak prostego jak pocałunek w policzek. Czuję się gejowsko.
-Mam chemię z Panem Hicks. Do zobaczenia ludzie. -machnąłem przed udaniem się do klasy.
Wyciągnąłem telefon, by sprawdzić godzinę, aby zobaczyć czy nie jestem spóźniony. Nagle poczułem jak mój telefon wypadł z moich rąk i papiery w powietrzu, wszędzie.
-O mój boże. Tak mi przykro. -usłyszałem mówiący dziewczęcy głos.
-Nie, to moja wina. Powinienem patrzeć przed siebie. -zachichotałem chowając mój telefon do kieszeni, zanim pomogłem jej pozbierać papiery.
Wstałem i podałem jej rękę. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie przed złapaniem jej.
-Wow. -szepnąłem. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła. Czy powiedziałem to tak głośno jak myślę, że to zrobiłem? Cholera, Ryan. -j-jestem Ryan. -powiedziałem wyciągając do niej rękę. -Ryan Butler. Być może słyszałaś o mnie? -flirtowałem, starając się być naturalny.
Nie znam jej imienia, ale mam przeczucie, że ta dziewczyna..
-Właściwie nie. -uśmiechnęła się. -jestem tu nowa. -dodała. To dlatego. -jestem Jenna. Jenna Esposito. -zarumieniła się.
***
jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz x
*chodziło o to, że Logan zrobił face palm aka uderzenie ręką w twarz w zażenowaniu tylko nie zrobił tego sobie lecz Eden
**nie chciałam tego tłumaczyć na cukiereczku czy kochanie, bo to tak słodko wygląda aw
***autorka użyła zwrotu ditch you, z którym spotkałam się po raz pierwszy. myślę, że to ich taki slang, ponieważ w słowniku to słowo znaczy tylko i wyłącznie 'rów', ale poszperałam w internecie i -angielska- definicja brzmiała tak:
'słowo to używane jest, aby zostawiać niechciane osoby, miejsca lub rzeczy; pozbyć się czegoś lub kogoś'
****Logan użył słowa bestest, które nie istnieje
best-stopień najwyższy końcówka est znaczy właśnie ten stopień najwyższy, a on go użył w wyrazie, który jest wyjątkiem
to jakby gra słów, na pewno rozumiecie misie
*****w oryginale jest to whipped co w ich slangu oznacza osobę kontorlowaną przez swoją dzieczynę/chłopaka
czwartek, 14 sierpnia 2014
19. Babe
zaczekaj, zapomniałam was poinformować o 18 rozdziale więc jeśli nadal go nie przeczytałaś, bierz się za to.
przepraszam za błędy, miłego czytania, kocham was, pheridise x
Czy on powiedział do mnie "kochanie"?
przepraszam za błędy, miłego czytania, kocham was, pheridise x
Czy on powiedział do mnie "kochanie"?
Eden POV's
Powoli otworzyłam oczy, i zostałam przywitana promieniami słonecznymi wpadającymi przed Justina okno. Jęknęłam zirytowana i schowałam twarz w jego klatkę piersiową, budząc go.
-Przepraszam. - przeprosiłam i lekko zachichotałam.
- Nie ma problemu. - Zaśmiał się swoim porannym głosem. Cóż mogę powiedzieć, był bardzo atrakcyjny.
- Więc.. Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego. On po prostu się uśmiechnął, po czym nachylił nade mną i wydął wargi do pocałunku, który dostał gdy nasze usta się dotknęły.
Motyle znów wybuchnęły w moim żołądku. Brzmi banalnie. Motyle zawsze są.
- Rzeczywiście dzień dobry. - Zaśmiał się po tym jak się odsunął.
- Powinnam wracać.. Mama może zapukać do moich drzwi w każdej chwili i prosić mnie bym zeszła na śniadanie. - Szepnęłam
- Mmm, ale jest tak wygodnie. - Wymamrotał, mocniej obejmując mnie ramionami. Uśmiechnęłam się.
- Szkoda. - Cmoknęłam jego usta i wstałam z łóżka. - Dziś będę się pewnie cały dzień uczyła, więc, widzimy się w poniedziałek? - Spytałam.
- Nie, jutro idę do kościoła. - Powiedział siadając.
- Ty? - Zapytałam odwracając się do niego.
Skinął głową.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo - zaczął. - kocham Boga - powiedział wywołując u mnie śmiech. - Oh, proszę cie. Czy potrzeba jakiegoś powodu by pójść do kościoła? - Uniósł brew, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Nie sądze. - Uśmiechnęłam się. - Pewnie się tam spotkamy. - Uśmiechnęłam się, cmoknęłam jeszcze raz jego usta i wyszłam na werandę, najpierw upewniając się czy nikt nie patrzy.
Odetchnęłam i wspięłam się. Poczułam Justina ręce na mojej talii.
- Dam sobie radę. Nie martw się. - Uśmiechnęłam się i szybko przeskoczyłam na moją werande.
- Jestem pod wrażeniem. - Mrugnął. - Ponadto miałem ładny widok. - Uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i weszłam do mojego pokoju.
- Do zobaczenia później. - Szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- Miłego dnia, kochanie. - Znów do mnie mrugnął, zanim zamknęliśmy drzwi do naszych pokoi. Czy on powiedział do mnie "kochanie"? Uśmiechnęłam się do siebie, przygryzając moją dolną wargę, jak to zawsze ja, zanim ktoś zapukał do moich drzwi.
Podeszłam do drzwi i zauważyłam mamę gapiącą się na mnie.
- Hej, śniadanie jest.. Czyja to bluza? - Spytała.
Spojrzałam na szarą bluzę, którą wczoraj dał mi Justin. Cholera.
- Um, to jest stara bluza Adama. Znalazłam ją w piwnicy i postanowiłam zatrzymać. - Powiedziałam.
Zmrużyła oczy patrząc na bluzę, ale w końcu to kupiła.
- Dobrze. Śniadanie jest gotowe. Myślę że polubisz niespodziankę na dole. - Uśmiechnęła się przed wyjściem.
Uśmiechnęłam się i szybko ubrałam w luźną, cienką koszulę, kiedy odeszłam zarzuciłam ją na ramiona ma mój tank top pod spodem. Założyłam parę spodenek o przyzwoitym rozmiarze i pozostając w moich skarpetkach wyszłam na dół.
-Logan! -pisnęłam, ruszyłam w jego kierunku i rzuciłam się na mojego piętnastoletniego kuzyna.
Jesteśmy praktycznie bliźniakami. Urodziliśmy się nawet w ten sam dzień. Szczęściarze, nie?
-Edie! -wyszczerzył zęby w uśmiechu, nazywając mnie moim przezwiskiem.
Wymawia się 'Eedy i on mówi tak do mnie od około zawsze. Wyrwałam się i uszczypnęłam jego policzki.
-Co Ty tu robisz? -uśmiechnęłam się do niego. -gdzie jest reszta rodziny? -zapytałam.
-Oni są z powrotem w Toronto, pakują resztę naszych rzeczy. -głupio się uśmiechnął. -przenosimy się do Stratford, kochanie! -szeroko się uśmiechnął.
-O mój Boże! -pisnęłam znów go przytulając.
-Czy masz zamiar przestać piszczeć? Możesz się do cholery zamknąć? -Adam warknął na mnie przepychając się obok i podszedł do stołu na śniadanie.
-Co jest z jego tyłkiem? -głupio się uśmiechnął.
-Stracił poważny mecz koszykówki ostatniej nocy. -uśmiechnęłam się. -zgaduję, że jest bardzo zdenerwowany. -oznajmiłam. -nie mogę uwierzyć, że się tu wprowadzasz! - uśmiechnęłam się.
-Ta, mamy dom tuż za rogiem. Możemy chodzić do swoich domów nawzajem cały czas. To będzie niesamowite! -uśmiechnął się do mnie. -plus, idę do Twojej szkoły. -szeroko się uśmiechnął. -nie chcę iść do jakiejś prywatnej szkoły. Zresztą jak sisssy. -zachichotał.
Nie wiem dlaczego on zawsze nazywa swoją siostrę "Sissy". Dziwne, ale to jest Logan dla Ciebie.
-Pozwól mi oprowadzić Cię wokół Stratford. -uśmiechnęłam się.
-Czy nie przyjechałaś tu tydzień temu? Jak mogę Ci zaufać? Zgubisz mnie, znając Twoje szczęście. -głupio się uśmiechnął.
-Oh, proszę. Jestem szybko ucząca się. Teraz wiem, gdzie wszytko jest. Plus, mam mnóstwo do powiedzenia. -uśmiechnęłam się.
Zapomnij o uczeniu się. Nie widziałam Logana tak długo! Tęsknię za moim najlepszym przyjacielem.
-Co ze śniadaniem? -zapytał.
-Dostaniemy trochę później w centrum handlowym. Tylko chodź. Mamo, wychodzimy. Pokażę Logan'owi miasto! PA! -krzyknęłam przed wyjściem.
-Wow. -zaśmiał się potrząsając głową, gdy wyszliśmy.
Śmiałam się i spojrzałam przed siebie spotykając niebiesko/zielone oczy, dla których kiedyś traciłam głowę.
-Harry. -wyszeptałam.
-Erm, będzie Ci przeszkadzało jeśli porozmawiam z Tobą przez minutę? -zapytał.
-Uh, możesz to powiedzieć tutaj. -stwierdziłam.
-Kto to jest? Twój chłopak? -Logan się uśmiechnął.
-Były. -stwierdziłam.
Uśmiech Logan'a zamienił się w niezadowoloną minę, gdy patrzył piorunującym spojrzeniem na Harry'ego.
-Co zrobiłeś? -zapytał natychmiast.
Harry zignorował Logan'a i zaczął mówić od mnie.
-Spójrz, naprawdę przepraszam za to co Ci zrobiłem, Eden. Ale chciałbym prosić o kolejną szansę. Jesteś niesamowitą dziewczynę, a ja nie powinienem całować tamtej. -westchnął.
-Ty co? Oh cholera, nie, trzymaj hm kurwa.* -Logan warknął docierając do twarzy Harry'ego.
Zaśmiałam się i pociągnęłam Logan'a z powrotem.
-W porządku Logan. I spójrz, Harry. Mam pewnego rodzaju chłopaka teraz.. -westchnęłam.
-To dziecko? -Harry wskazał na Logan'a.
-Ew, nie. -Logan się odsunął. -jesteśmy powiązani, bro. Ta sama krew. Kuzyni. Nie incesto**, bro. -skrzywił się.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Do zobaczenia później Harry. -uśmiechnęłam się do niego przed odejściem z Logan'em.
-Od kiedy lubisz brytyjskich chłopców z kręconymi włosami? -zapytał Logan.
-Przepraszam. - przeprosiłam i lekko zachichotałam.
- Nie ma problemu. - Zaśmiał się swoim porannym głosem. Cóż mogę powiedzieć, był bardzo atrakcyjny.
- Więc.. Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego. On po prostu się uśmiechnął, po czym nachylił nade mną i wydął wargi do pocałunku, który dostał gdy nasze usta się dotknęły.
Motyle znów wybuchnęły w moim żołądku. Brzmi banalnie. Motyle zawsze są.
- Rzeczywiście dzień dobry. - Zaśmiał się po tym jak się odsunął.
- Powinnam wracać.. Mama może zapukać do moich drzwi w każdej chwili i prosić mnie bym zeszła na śniadanie. - Szepnęłam
- Mmm, ale jest tak wygodnie. - Wymamrotał, mocniej obejmując mnie ramionami. Uśmiechnęłam się.
- Szkoda. - Cmoknęłam jego usta i wstałam z łóżka. - Dziś będę się pewnie cały dzień uczyła, więc, widzimy się w poniedziałek? - Spytałam.
- Nie, jutro idę do kościoła. - Powiedział siadając.
- Ty? - Zapytałam odwracając się do niego.
Skinął głową.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo - zaczął. - kocham Boga - powiedział wywołując u mnie śmiech. - Oh, proszę cie. Czy potrzeba jakiegoś powodu by pójść do kościoła? - Uniósł brew, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Nie sądze. - Uśmiechnęłam się. - Pewnie się tam spotkamy. - Uśmiechnęłam się, cmoknęłam jeszcze raz jego usta i wyszłam na werandę, najpierw upewniając się czy nikt nie patrzy.
Odetchnęłam i wspięłam się. Poczułam Justina ręce na mojej talii.
- Dam sobie radę. Nie martw się. - Uśmiechnęłam się i szybko przeskoczyłam na moją werande.
- Jestem pod wrażeniem. - Mrugnął. - Ponadto miałem ładny widok. - Uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i weszłam do mojego pokoju.
- Do zobaczenia później. - Szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- Miłego dnia, kochanie. - Znów do mnie mrugnął, zanim zamknęliśmy drzwi do naszych pokoi. Czy on powiedział do mnie "kochanie"? Uśmiechnęłam się do siebie, przygryzając moją dolną wargę, jak to zawsze ja, zanim ktoś zapukał do moich drzwi.
Podeszłam do drzwi i zauważyłam mamę gapiącą się na mnie.
- Hej, śniadanie jest.. Czyja to bluza? - Spytała.
Spojrzałam na szarą bluzę, którą wczoraj dał mi Justin. Cholera.
- Um, to jest stara bluza Adama. Znalazłam ją w piwnicy i postanowiłam zatrzymać. - Powiedziałam.
Zmrużyła oczy patrząc na bluzę, ale w końcu to kupiła.
- Dobrze. Śniadanie jest gotowe. Myślę że polubisz niespodziankę na dole. - Uśmiechnęła się przed wyjściem.
Uśmiechnęłam się i szybko ubrałam w luźną, cienką koszulę, kiedy odeszłam zarzuciłam ją na ramiona ma mój tank top pod spodem. Założyłam parę spodenek o przyzwoitym rozmiarze i pozostając w moich skarpetkach wyszłam na dół.
-Logan! -pisnęłam, ruszyłam w jego kierunku i rzuciłam się na mojego piętnastoletniego kuzyna.
Jesteśmy praktycznie bliźniakami. Urodziliśmy się nawet w ten sam dzień. Szczęściarze, nie?
-Edie! -wyszczerzył zęby w uśmiechu, nazywając mnie moim przezwiskiem.
Wymawia się 'Eedy i on mówi tak do mnie od około zawsze. Wyrwałam się i uszczypnęłam jego policzki.
-Co Ty tu robisz? -uśmiechnęłam się do niego. -gdzie jest reszta rodziny? -zapytałam.
-Oni są z powrotem w Toronto, pakują resztę naszych rzeczy. -głupio się uśmiechnął. -przenosimy się do Stratford, kochanie! -szeroko się uśmiechnął.
-O mój Boże! -pisnęłam znów go przytulając.
-Czy masz zamiar przestać piszczeć? Możesz się do cholery zamknąć? -Adam warknął na mnie przepychając się obok i podszedł do stołu na śniadanie.
-Co jest z jego tyłkiem? -głupio się uśmiechnął.
-Stracił poważny mecz koszykówki ostatniej nocy. -uśmiechnęłam się. -zgaduję, że jest bardzo zdenerwowany. -oznajmiłam. -nie mogę uwierzyć, że się tu wprowadzasz! - uśmiechnęłam się.
-Ta, mamy dom tuż za rogiem. Możemy chodzić do swoich domów nawzajem cały czas. To będzie niesamowite! -uśmiechnął się do mnie. -plus, idę do Twojej szkoły. -szeroko się uśmiechnął. -nie chcę iść do jakiejś prywatnej szkoły. Zresztą jak sisssy. -zachichotał.
Nie wiem dlaczego on zawsze nazywa swoją siostrę "Sissy". Dziwne, ale to jest Logan dla Ciebie.
-Pozwól mi oprowadzić Cię wokół Stratford. -uśmiechnęłam się.
-Czy nie przyjechałaś tu tydzień temu? Jak mogę Ci zaufać? Zgubisz mnie, znając Twoje szczęście. -głupio się uśmiechnął.
-Oh, proszę. Jestem szybko ucząca się. Teraz wiem, gdzie wszytko jest. Plus, mam mnóstwo do powiedzenia. -uśmiechnęłam się.
Zapomnij o uczeniu się. Nie widziałam Logana tak długo! Tęsknię za moim najlepszym przyjacielem.
-Co ze śniadaniem? -zapytał.
-Dostaniemy trochę później w centrum handlowym. Tylko chodź. Mamo, wychodzimy. Pokażę Logan'owi miasto! PA! -krzyknęłam przed wyjściem.
-Wow. -zaśmiał się potrząsając głową, gdy wyszliśmy.
Śmiałam się i spojrzałam przed siebie spotykając niebiesko/zielone oczy, dla których kiedyś traciłam głowę.
-Harry. -wyszeptałam.
-Erm, będzie Ci przeszkadzało jeśli porozmawiam z Tobą przez minutę? -zapytał.
-Uh, możesz to powiedzieć tutaj. -stwierdziłam.
-Kto to jest? Twój chłopak? -Logan się uśmiechnął.
-Były. -stwierdziłam.
Uśmiech Logan'a zamienił się w niezadowoloną minę, gdy patrzył piorunującym spojrzeniem na Harry'ego.
-Co zrobiłeś? -zapytał natychmiast.
Harry zignorował Logan'a i zaczął mówić od mnie.
-Spójrz, naprawdę przepraszam za to co Ci zrobiłem, Eden. Ale chciałbym prosić o kolejną szansę. Jesteś niesamowitą dziewczynę, a ja nie powinienem całować tamtej. -westchnął.
-Ty co? Oh cholera, nie, trzymaj hm kurwa.* -Logan warknął docierając do twarzy Harry'ego.
Zaśmiałam się i pociągnęłam Logan'a z powrotem.
-W porządku Logan. I spójrz, Harry. Mam pewnego rodzaju chłopaka teraz.. -westchnęłam.
-To dziecko? -Harry wskazał na Logan'a.
-Ew, nie. -Logan się odsunął. -jesteśmy powiązani, bro. Ta sama krew. Kuzyni. Nie incesto**, bro. -skrzywił się.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Do zobaczenia później Harry. -uśmiechnęłam się do niego przed odejściem z Logan'em.
-Od kiedy lubisz brytyjskich chłopców z kręconymi włosami? -zapytał Logan.
***
*Logan powiedział 'hold mah shit' to było dziwne zdanie |hold znaczy trzymać i wszystkie synonimy| |mah znaczy wachanie, coś jak hm, cóż| |shit znaczy gówno oraz przyjęło się również jako przekleństwo|
**incesto to po hiszpańsku kazirodztwo.
od autorki -nie tłumaczki- ta, Logan jest grany przez uroczego jak cholera Christian'a Beadles'a!
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRnuy6vY4xO1zIwadcfH-Z21fAQiSp0Xj9RbYYAwYv8dX6W4NdV
____________________
OD @g0ldjdb
HEJ KOCHANI! ZEDYTOWAŁAM BO CHCE WAS ZACHĘCIĆ DO OBSERWOWANIA NA TWITTERZE POLSKI KONT O EDEN I JUSTINIE!
EDEN - @EdenPerry_PL
JUSTIN - @Drew_PL
DZIEKUJE ZA UWAGE, KOCHAM WAS ♥
*Logan powiedział 'hold mah shit' to było dziwne zdanie |hold znaczy trzymać i wszystkie synonimy| |mah znaczy wachanie, coś jak hm, cóż| |shit znaczy gówno oraz przyjęło się również jako przekleństwo|
**incesto to po hiszpańsku kazirodztwo.
od autorki -nie tłumaczki- ta, Logan jest grany przez uroczego jak cholera Christian'a Beadles'a!
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRnuy6vY4xO1zIwadcfH-Z21fAQiSp0Xj9RbYYAwYv8dX6W4NdV
____________________
OD @g0ldjdb
HEJ KOCHANI! ZEDYTOWAŁAM BO CHCE WAS ZACHĘCIĆ DO OBSERWOWANIA NA TWITTERZE POLSKI KONT O EDEN I JUSTINIE!
EDEN - @EdenPerry_PL
JUSTIN - @Drew_PL
DZIEKUJE ZA UWAGE, KOCHAM WAS ♥
tu pheridise
idk czy informowałam o tym, ze zmieniłam user z wonderfulniallx na pheridise, ale to zrobiłam. nieważne nie po to tu coś piszę.
jestem aspołeczną nastolatka z problemami -psh kogo to obchodzi- i nie piszę tu, aby się wyżalać, tylko miałam czas przez w sumie prawie cały miesiąc, ale ciągle źle się czułam aka smutno nie, że choroba czy coś i olewałam to ff. jest 8 miesiąc tego roku, a ciągnę to tłumaczenie wraz z g0ldjdb przez prawie rok? idk, nie pamiętam.
mam zamiar się ogarnąć i tłumaczyć jak najwięcej. chciałabym skończyć chociażby 1 część w tym roku -tak to ff ma dwie części- więc jeśli przez długi czas nie ma rozdziału piszcie w komentarzach lub mi na tt swoje zażalenia, możecie na mnie kurde przeklinać, wszystko, ale ogarnijcie mnie wtedy. ja po prostu nie tłumaczę tego, bo mi się nie chce -ale właśnie za chwilę przetłumaczę rozdział lub dokończę tłumaczyć 19, który zaczęła g0ldjdb idk jeszcze-
i omg, ale się rozpisałam, ale wgl nie po to to jestem lol
pogubiłam się w liście informowanych więc jeśli chcesz nadal kontynuować czytać to jakże bardzo zaniedbane ff to po prostu wpisz w komentarzu tu swój user, nigdzie indziej i będę Cię informowała
jestem aspołeczną nastolatka z problemami -psh kogo to obchodzi- i nie piszę tu, aby się wyżalać, tylko miałam czas przez w sumie prawie cały miesiąc, ale ciągle źle się czułam aka smutno nie, że choroba czy coś i olewałam to ff. jest 8 miesiąc tego roku, a ciągnę to tłumaczenie wraz z g0ldjdb przez prawie rok? idk, nie pamiętam.
mam zamiar się ogarnąć i tłumaczyć jak najwięcej. chciałabym skończyć chociażby 1 część w tym roku -tak to ff ma dwie części- więc jeśli przez długi czas nie ma rozdziału piszcie w komentarzach lub mi na tt swoje zażalenia, możecie na mnie kurde przeklinać, wszystko, ale ogarnijcie mnie wtedy. ja po prostu nie tłumaczę tego, bo mi się nie chce -ale właśnie za chwilę przetłumaczę rozdział lub dokończę tłumaczyć 19, który zaczęła g0ldjdb idk jeszcze-
i omg, ale się rozpisałam, ale wgl nie po to to jestem lol
pogubiłam się w liście informowanych więc jeśli chcesz nadal kontynuować czytać to jakże bardzo zaniedbane ff to po prostu wpisz w komentarzu tu swój user, nigdzie indziej i będę Cię informowała
niedziela, 20 lipca 2014
18.Out Of My Head
Pocałowałem tą dziewczynę. Teraz nie mogę wyrzucić jej z głowy.
Justin POV's
To był największy tłum jaki kiedykolwiek widziałem. Każdy dopingował. Każdy był jak w reklamie, mając nadzieję że w tym roku w końcu Wschód pobije Południe. Miałem piłkę w rękach, spojrzałem na zegar, mamy szczęście, zostało nam jeszcze kilka sekund. Tkwiliśmy dalej w remisie. Chociaż jakbym grał lepiej w pierwszej połowie Ryan, Chaz i chłopaki nie podnieśli by swojej gry. Jesteśmy lepsi niż myślałem.
- Dalej Justin! - tłum krzyczał. Spojrzałem na obręcz i zacząłem dryblować w tym kierunku. Jeden kosz. Tylko tyle było nam potrzebujemy. Miałem już strzelać, gdy zostałem odepchnięty po czym zobaczyłem kędzierzawy łeb tego kutasa.
- Faul! - krzyknął gniewnie Ryan, wskazując na sposób w jaki zostałem popchnięty przez Harry'ego, który nie wyglądał tak szczęśliwie sam.
- Myślisz że jesteś dobry, co? - rzuciłem się na niego, raz go popychając.
- Zazdrosny że mam dziewczynę, której ty chociaż raz w życiu nie możesz mieć, Bieber? - uśmiechnął się do mnie. Westchnąłem i odsunąłem się z uśmiechem, wiedząc że nie wygra.
- Zastanów się, bro. - zaśmiałem się. - Dostaliśmy rzut wolny. - uśmiechnąłem się.
Ludzie zeszli z boiska, poza sędzią, więc mogłem mieć mój rzut wolny. To było to. To było nasze zwycięstwo, w moich rękach. Odbiłem piłkę kilka razy, przed wykonaniem rzutu. Nikt nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Było tak cicho, że słychać było muchę. Wtedy? Dźwięk piłki do kosza.
- Jestem z Ciebie dumna Justin. - Mama się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuje mamo. - uśmiechnąłem się. Czułem się dumny z siebie.
- Od tamtej nocy.. - westchnęła.
- Nie, w porządku. Jestem rozpieszczonym bachorem, wiem o tym. Ale obiecuję Ci mamo. Już nigdy więcej. - powiedziałem. - Zmienię się. Obiecuję Ci. - uśmiechnąłem się.
Uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
-To Eden, prawda? - spytała, jak się odsunąłem. Wzruszyłem ramionami i włożyłem ręce do kieszeni. - Ohh, twoje policzki robią się różowe. - znów się uśmiechnęła, łapiąc mnie za policzki.
- Mamo! - zaśmiałem się i zdjąłem jej ręce z mojej twarzy. - Nic nie mów babciu. - wiedziałem, że zaraz zmieni temat. - Ale, pocałowałem Eden. - Uśmiechnąłem się. Kiedyś mówiłem mojej mamie wszystko, i chce by znów tak było. Ona zasługuje na cały świat. Jest najlepszą mamą na świecie. Chce dać jej to, na co zasługuje.
-Naprawdę?! - Uśmiechnęła się. - Czyli jest teraz twoją małą dziewczyną? - spytała.
- Jeszcze nie. - uśmiechnąłem się. - Lecz nie wykluczone że od dzisiejszej nocy. - Znów się uśmiechnąłem, cmoknąłem ją w policzek i pobiegłem na górę. Pewnie byłbym teraz na jakieś głupiej imprezie. Upił bym się do nieprzytomności, co najprawdopodobniej prowadziłoby do przyprowadzenia laski z niezłym ciałem i słodką buźką. Ale nie dziś. Nie byłem w stanie tego zrobić, gdy kilka godzin temu pocałowałem niesamowitą dziewczynę o imieniu Eden. Poszedłem na moją werandę i przeskoczyłem do niej, naciskając lekko na szybę. Była dziewiąta, wiedziałem że ona nie śpi. Czekałem chwilę, w końcu odsłoniła zasłony i uśmiechnęła się przed otworzeniem drzwi.
- Hej. - Uśmiechnęła się do mnie.
- Hej. - Uśmiechnąłem się do niej. - Nie mogłaś spać, myśląc o mnie? - Zaśmiałem się.
- Nie, obudziłeś mnie. - Zachichotała.
- Kłamca. - Zaśmiałem się, wywołując jej śmiech. - Chodź do mnie. - Przestała się śmiać i spojrzała na mnie.
- Ty poważnie? - Spytała.
- Śmiertelnie poważnie. - Uśmiechnąłem się do niej. - Daj spokój, nie zrobię nic głupiego. Chce po prostu z tobą pobyć. Poza tym, byłaś tylko raz w moim pokoju. - Powiedziałem.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale prawie umarłam z tego powodu. - Roześmiała się.
- Złapię cię. - Zaśmiałem się. Westchnęła i przygryzła lekko dolną wargę. Ona tak robi kiedy jest zdenerwowana lub ciężko myśli. Lub oba.
- Nie wiem.. - Znów westchnęła.
- Chodź? Proszę? - Wydąłem wargi na nią. Zachichotała i wywróciła oczami po czym skinęła głową. Uśmiechnąłem się do niej. - Pozwól mi pomóc. - Powiedziałem chwytając ją w pasie i podnosząc ją na werandę. Upewniłem się że moje dłonie pewnie oplatują jej ciało, jak trzymała nogę na brzegu po drugiej stronie. - Teraz umieść rękę na mojej barierce a następnie szybko przejdź drugą nogą. - Powiedziałem.
- J-ja spadnę. - wyjąkała.
- Dasz radę. - Szepnąłem jej do ucha na co zadrżała, sprawiąc tym uśmiech na mojej twarzy.
Nie zrobiła tego co powiedziałem, za to szybko przeskoczyła na moją werandę. Uśmiechnąłem się i skoczyłam z powrotem na moją werandę, by wpuścić ją do środka.
- Nie było tak źle, prawda? - Uśmiechnąłem się do niej.
Wywróciła oczami, i zaczęła uważnie skanować mój pokój.
- Nie sądziłam że tu będzie tak czysto. - Zachichotała.
- Jestem czystym chłopakiem.. czasami. - Zaśmiałem się. - Tak naprawdę moja mama tu posprzątała, zanim poszedłem do szkoły więc masz szczęście. - Roześmiałem się.
- Niezwykłe szczęście. - Uśmiechnęła się odwracając się do mnie.
Zamknąłem werandę, ponieważ robiło się zimno. Zauważyłem gęsią skórkę na jej ciele.
- Chcesz bluzę? Mam ich mnóstwo. Wyglądasz jakbyś miała zaraz zamarznąć na śmierć. - Podszedłem do mojej szuflady aby poszukać jednej z nich. Wyciągnąłem jedną. Szarą. Podałem jej, a ona ją na siebie wsunęła. Była troche na nią za duża. - Słodkie. - Uśmiechnąłem się.
- Więc powiedz mi Bieber. Czemu twój tyłek nie imprezuje teraz? - Zaśmiała się.
- No cóż, kilka godzin temu.. Pocałowałem dziewczynę. Teraz nie mogę wyrzucić jej z głowy. - Powiedziałem, powoli się do niej zbliżając i umieszczając ręce na jej talii. - Nie mogę przestać o niej myśleć. - Szepnąłem. - Lubię jej usta. - Znów wyszeptałem, pochylając się nad nią. Złapała mnie szybko i mocno przycisnęła swoja usta do moich. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, po czym zarzuciła ręce na moją szyję. Przyciągnąłem ją bliżej siebie. Jej ciało przeciwko mojemu. Wymiana ciepła. Postanowiłem nie ryzykować i nie dodawać języka. Chce wziąć sprawę powoli. Jeżeli w ogóle coś bierzemy.
- Masz szczęście że zerwałam z Harrym. Nigdy bym cię nie pocałowała. - Uśmiechnęła się.
- Zabiję go, jeśli go zobaczę, wiesz? - Stwierdziłem. - I nie mów że nie. Nie zasługujesz na takie traktowanie w żadnym wypadku. - Powiedziałem, patrząc w jej duże brązowe oczy jak w swoje własne.
- Nie mam nic przeciwko. - Zachichotała. Śmiałem się i przycisnąłem swoje usta do jej czoła, a ona ziewnęła.
- Powinnam wracać. Jestem zmęczona. - Wymamrotała.
- Śpij tutaj. - Wzruszyłem ramionami. Otworzyła szeroko oczy. - Nie to że masz ze mną spać.. ale obok mnie. - Zaśmiałem się. Patrzyła na mnie przerażona. - To nie grzech, spać obok faceta jeśli nie jest się z nim w związku małżeńskim.. czy czymś. - Zmarszczyłem brwi.
Zachichotała i cmoknęła moje usta. Uśmiechnąłem się. Naprawdę lubi mnie całować.
- Zostanę. Ufam ci. - Uśmiechnęła się do mnie. Podeszła do łóżka i wybrała swoją stronę. Po lewo. Zdjąłem buty i ściągnąłem bluzę z mojego tułowia, decydując się na spanie w koszulce, po czym wsunąłem się pod kołdrę nie rozpychając się.
- Eden. - Szepnąłem po dziesięciu minutach, przerywając komfortową ciszę.
- Hmm? - Spytała, miała zamknięte oczy, skierowane w moją stronę.
- Zostaniesz moją dziewczyną? - Spytałem się. Nie jąkałem się. Nie jąkałem! Powiedziałem to wręcz doskonale. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Nie uśmiechnęła się. To źle, prawda? Rozluźniłem się, kiedy się do mnie uśmiechnęła.
- Tak. - Szepnęła. Uśmiechnąłem się i podpierając się na łóżku, przycisnąłem moje usta do jej. - Ale musimy zachować to w tajemnicy. Nikt poza Ryanem nie może wiedzieć. - Wyszeptała.
- Chaz.. już trochę wie. - Wymamrotałem. - Już z nim dobrze. Nie jest zadowolony, ale akceptuje. - Uśmiechnąłem się. Zachichotała. - Aha, i moja mama. - Dodałem. - Czy to dobrze? - Spytałem.
- Nigdy nie mogłabym cię prosić byś miał sekrety przed rodziną. Tylko przed moją. - Mrugnęła.
- Dobrze. Idealnie. - Uśmiechnąłem się. - Dobranoc, dziewczyno. - Zaśmiałem się, obejmując ramionami jej małe ciało.
Zachichotała i przytuliła się do mojej klatki piersiowej.
- Dobranoc, chłopaku. - Znów zachichotała.
Tak. To jest idealne!
_____________________
RODZIAŁ TDRUYGHKGCFDRFTYGJHCDRTFYUGHGF
TAK MEGA PRZYJEMNIE MI SIĘ GO TŁUMACZYŁO!
Miał być w środę lub w wtorek ale niestety przekroczyłam limit internetu ( bez braw, bez braw XDDD ) i nie mogłam skończyć tłumaczyć.
Na szczęście dziś mama powiedziała że mogę jeszcze skorzystać ze starego internetu i odetchnęłam z uglą i od razu weszłam by wstawić rozdział.
I PROSZĘ, KOMENTUJCIE ROZDZIAŁY. IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM MAM WIĘKSZĄ MOTYWACJĘ DO TEGO.
Kolejny rozdział pojawi się za ponad tydzień gdyż w tym tygodniu będę pomagać mamie w sklepie i nie wiem czy znajdę czas.
Kocham was aniołki, wasza @g0ldjdb ♥
poniedziałek, 14 lipca 2014
Cześć kochani! x
Na początku chce wam podziękować za 10,5K wejść! Jesteście cudowni!
A więc tak, po wielkiej nieobecności w końcu do was zawitałam.
Tak strasznie was przepraszam. Przez prawie caały czerwiec nie miałam internetu a na komórce za dużo bym nie zrobiła w dodatku miałam pare problemów..
czasem myślę że jestem naprawdę pechową osobą hehs
ale przejdźmy do rzeczy.
1.Ze względu na to że są wakacje, a ja prawdopodobnie nigdzie się nie wybieram postanowiłam usiąść i potłumaczyć dla was. Mam teraz już naprawdę dobry internet więc nie powinnam mieć żadnych problemów.
2. Jak pewnie zauważyliście jestem meega leniwą osobą więc jeśli rozdział nie będzie się pojawiał w odpowiednim czasie pisze do mnie na twitterze
3. Jeżeli by moje plany się zmieniły i wyjechałabym gdzieś na wakacje to postaram się zrobić notkę o tym a nie znikać tak po prostu, oo .
4. A więc skoro ja poświęcę swój czas lub moja druga tłumaczka i siedzimy pare godzin nad tłumaczeniem ( przetłumaczyć, sprawdzić błędy, wstawić ) to ja proszę was tylko o poświęcenie 2 minut na dodanie komentarza. No bo.. skoro widzę 10,5K wejść a pod postem jest 10 komentarzy no to nie wiem czy opłaca mi się to tłumaczyć
5. Zachęcam do zapisywania się w zakładce informowani ! x
No to chyba na tyle. Myślę że jeszcze dzisiaj wezmę się za tłumaczenie więc rozdział może pojawić się jutro lub w środę.
Tak więc do następnego,
kocham was ♥
wasza @g0ldjdb
P.S
JESZCZE TAKA WAŻNA SPRAWA. ROBI Z WAS KTOŚ SZABLONY? LUB ZNA DOBRE BLOGI Z SZABLONAMI? JEŚLI TAK TO PROSZĘ O KONTAKT BO TEN SZABLON ROBI MI MAŁE PROBLEMY I POTRZEBUJE PILNIE NOWEGO :)
A więc tak, po wielkiej nieobecności w końcu do was zawitałam.
Tak strasznie was przepraszam. Przez prawie caały czerwiec nie miałam internetu a na komórce za dużo bym nie zrobiła w dodatku miałam pare problemów..
czasem myślę że jestem naprawdę pechową osobą hehs
ale przejdźmy do rzeczy.
1.Ze względu na to że są wakacje, a ja prawdopodobnie nigdzie się nie wybieram postanowiłam usiąść i potłumaczyć dla was. Mam teraz już naprawdę dobry internet więc nie powinnam mieć żadnych problemów.
2. Jak pewnie zauważyliście jestem meega leniwą osobą więc jeśli rozdział nie będzie się pojawiał w odpowiednim czasie pisze do mnie na twitterze
3. Jeżeli by moje plany się zmieniły i wyjechałabym gdzieś na wakacje to postaram się zrobić notkę o tym a nie znikać tak po prostu, oo .
4. A więc skoro ja poświęcę swój czas lub moja druga tłumaczka i siedzimy pare godzin nad tłumaczeniem ( przetłumaczyć, sprawdzić błędy, wstawić ) to ja proszę was tylko o poświęcenie 2 minut na dodanie komentarza. No bo.. skoro widzę 10,5K wejść a pod postem jest 10 komentarzy no to nie wiem czy opłaca mi się to tłumaczyć
5. Zachęcam do zapisywania się w zakładce informowani ! x
No to chyba na tyle. Myślę że jeszcze dzisiaj wezmę się za tłumaczenie więc rozdział może pojawić się jutro lub w środę.
Tak więc do następnego,
kocham was ♥
wasza @g0ldjdb
P.S
JESZCZE TAKA WAŻNA SPRAWA. ROBI Z WAS KTOŚ SZABLONY? LUB ZNA DOBRE BLOGI Z SZABLONAMI? JEŚLI TAK TO PROSZĘ O KONTAKT BO TEN SZABLON ROBI MI MAŁE PROBLEMY I POTRZEBUJE PILNIE NOWEGO :)
niedziela, 22 czerwca 2014
17. Thank you, lord.
powoli zbliżamy się do 10000 wejść, macie jakieś pomysły co możemy zrobić z tej okazji?
potrafi ktoś z Was zrobić szablon na blogspot? ponieważ mam małe problemy z tym i możliwe, że niewygodnie Wam się czyta
Justin's POV
-To jest to, chłopcy. Tej nocy. South Stratty idą w dół. -Chaz wyszczerzył zęby w uśmiechu jak reszta chłopaków przy naszym stole, którzy wiwatowali i rozmawiali o głupich rzeczach takich jak dobre miało być nasze dzisiejsze zwycięstwo.
-Gdzie jest Ryan? -zapytałem, zauważając, że Ryan'a nigdzie nie ma.
Chaz spojrzał w górę, a następnie wokół siebie również nie zauważając Ryan'a.
-Um, myślę, że mówił coś o rozmowie z jakąś dziewczyną w klasie. -Nolan głupio się uśmiechnął. -może w końcu ma dziewczynę. -Nolan roześmiał się, porozumiewawczo mrugając. -Yo, Biebs. Wiesz jak dużo lasek będziemy mieli dziś wieczorem jeśli wygramy? -wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-To będzie jak dymanie, po dymaniu i dymaniu. -Mitch głupawo się uśmiechnął.
-Taa, może. -fałszywo się uśmiechnąłem wzruszając ramionami.
Jeśli na mojej głowie jest tysiąc rzeczy, to ostatnią z nich jest znalezienie dziewczyny do seksu dziś wieczorem.
Ryan's POV
Zauważyłem, że hall wreszcie jest wolny i zauważyłem Eden wciąż przy jej szafce. Zamknęła ją i odwróciła się, ale ją zatrzymałem.
-Ryan, ja naprawdę nie powinnam rozma- -
-Tylko mnie wysłuchaj, okej? -zapytałem ją.
-Już rozmawiałam z Justin'em, między nami okej. -stwierdziła.
Zmarszczyłem brwi.
-Naprawdę? -uśmiechnąłem się.
-Taa, ale powiedziałam mu, że nie chcę być już jego przyjaciółką. On powiedział, że jest okej i czuł to samo. -dodała.
Westchnąłem i podrapałem się w głowę.
-On kłamał. -stwierdziłem.
-Co? -zmarszczyła brwi. -co masz na myśli mówiąc, że on kłamał? On powie- -
-Nie wiem dlaczego, ale on kłamał. Zależmy mu i chce być Twoim przyjacielem. W rzeczywistości, jestem prawie pewien, że chce być kimś więcej niż to. -dodałem.
Mam nadzieję, że on mnie za to nie zabije.
-Ryan, to nie jest śmieszne. -westchnęła.
-Nie staram się być śmieszny, Eden. Posłuchaj mnie. Rozmawiałem z Chaz'em i on powiedział, że nie dba o Ciebie i Justin'a. Chcemy tylko zobaczyć JB szczęśliwego, a on nie jest taki, gdy wy dwoje jesteście odlegli. -powiedziałem.
-Spójrz, jestem szczęśliwa, że Chaz zdecydował się tak myśleć, ale to nie zmienia mojego myślenia. Justin jest... jednym z was. On jest popularnym graczem. On chce tylko imprezować i uprawiać seks. Jestem kompletnym przeciwieństwem. Nie sądzę, że jesteśmy zgodni. Poza tym Harry nie lubi Justin'a, co powoduje pewne problemy. -wymamrotała.
-Więc Twój chłopak decyduje z kim możesz i nie możesz się widywać? Myślisz, że Harry jest czysty? On zawsze pokazuje się na imprezach. Każdej nocy bierze inną dziewczynę do domu! -stwierdziłem.
Nie kłamałem. On naprawdę nie był taki czysty na jakiego się robił.
-Co? -zmarszczyła brwi. -nie, Harry nie jest taki. On naprawdę mnie lubi. Powiedział mi. -powiedziała.
-A myślisz, że jak wielu dziewczynom on to powiedział? -zapytałem, unosząc na nią brew. Westchnęła i odwróciła wzrok. -spójrz, Justin Cię lubi. Mam na myśli, on naprawdę, naprawdę Cię lubi. Nie tylko jako przyjaciel. -wymamrotałem.
-Powiedział Ci? -zmrużyła oczy. Skinąłem głową. -oh. -wymamrotała. -naprawdę? -zapytała.
-Taa, on najprawdopodobniej skopie mój tyłek za to. Ale... on jest moim najlepszym przyjacielem. Chcę, aby był szczęśliwy. -wymamrotałem.
-Nie wiem, Ryan. -westchnęła.
Westchnąłem, wyciągnąłem mój telefon i włączyłem wideo na którym Justin śpiewa swoją piosenkę. Oglądając jej usta tworzyły mały uśmiech.
-To o Tobie. Napisał to dla klasy, ale to jest o Tobie. -powiedziałem, chowając mój telefon do kieszeni po wyłączeniu filmu.
-Ryan, jestem dziewczyną Harry'ego.. -westchnęła. -Justin jest miłym facetem.. kiedy on nie jest przy swoich kumplach. Harry trzyma mnie za rękę przy jego przyjaciołach i nie obchodzi go to. Mógł być graczem w przeszłości, ale on mnie lubi, a ja lubię go. -powiedziała. -przykro mi. -westchnęła, przesuwając się obok mnie i opuszczając stołówkę.
Cóż... mój plan się nie powiódł.
Eden's POV
-Ta gra jest naprawdę nudna. Południe wygra. -Eva wymamrotała nudząc się tą grą.
Ona nie jest zarozumiała dla tej szkoły. Wschód naprawdę traci. Byłam zaskoczona tym jaki Justin był bez życia w grze.
-Gdzie są rodzice? -zaniepokoiłam się. -to prawie połowa czasu. -westchnęłam sprawdzając swój zegarek. -oni tęsknili za moimi występami. -powiedziałam.
Chciałam, żeby byli ze mnie dumni. Tylko ten raz. Tylko raz.
-Wyluzuj, Eden. Będą tu. Powiedzieli, że ich nie zabraknie. -Eva uśmiechnęła się i trąciła mnie. -kochaś do Ciebie macha. -mrugnęła.
Spojrzałam w górę, aby znaleźć Harry'ego puszczającego oczko.. ale nie do mnie. Jedna z cheerleaderek z Południowego Stratford chichotała i dała mu zalotne machnięcie spowrotem.
-Taa, nie do mnie. -mruknęłam gniewnie.
Brzęczyk zabrzmiał co oznacza, że oficjalnie była przerwa. Cheerleaderki wykonały swoje małe tańce, ale to był czas na moją piosenkę. Wciągnęłam i wypuściłam powietrze, kompletnie zdenerwowana. Południe widzi mnie jako Wschodnie dziecko. A wszyscy ze Wschodu widzą mnie jako Południowe dziecko. Kim jestem w takim razie? Stawiłam kilka kroków na scenie, ludzie zsunęli się stając na środku boiska. Rozejrzałam się za moimi rodzicami, których nigdzie nie było widać.
-U-Uh, cześć. -szepnęłam do mikrofonu.
-Będziesz wielka. -Eva wymówiła bezgłośnie do mnie.
Czułam, że moje serce bije szybciej i szybciej. Moje oczy migotały nad ławką, gdzie Justin i jego przyjaciele siedzieli oglądając. Skinął na mnie, a ja lekko odetchnęłam.
-Wiem, że wszyscy w tym pomieszczeniu, nie szczególnie.. mnie lubią. -szepnęłam do mikrofonu. -dla Południowego Stratford jestem Wschodem. -stwierdziłam. -a dla Wschodniego Stratford.. jestem Południem. -powiedziałam. -uh, to jest piosenka, którą napisałam.. -przełknęłam ślinę. -mam nadzieję, że Wam się spodoba. -wymamrotałam.
Niektórzy ludzie po prostu parsknęli i prawdopodobnie powiedzieli niegrzeczne rzeczy o mnie do znajomego obok. Wstęp piosenki zabrzmiał, a następnie zaczęłam śpiewać.
Skies are crying, I am watching
Niebo płacze, przyglądam się
Catching teardrops in my handsŁapiąc łzy w swoje ręce
Niektórzy ludzie wyglądają na zaskoczonych. Niektórzy po prostu na mnie patrzą.
Only silence as it's ending,
Tylko cisza jako zakończenie,
Like we never had a chance
Jakbyśmy nigdy nie mieli szansy
Do you have to, make me feel likeCzy musisz sprawiać, że czuję się jakby
There's nothing left of me?
Nic ze mnie nie zostało?
Rozejrzałam się szybko, wciąż nie widać moich rodziców. Ale Eva i Adam patrzą dumni i jestem za to nieco wdzięczna.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Go on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
W tym czasie niektórzy ludzie zaczęli się uśmiechać i szeptać do swoich znajomych. Albo, że jestem dobra, lub zła i rozmawiali o tym.
As the smoke clears
Gdy opada dym
I awaken, and untangle you from me
Budzę się i wyplątuję Cię ode mnie
Would it make you feel better
Czy czułbyś się lepiej
To watch me while I bleed?
Widząc mnie krwawiącą?
All my windows, still are broken
Wszystkie moje okna wciąż są rozbite
But I'm standing on my feet
Jednak stoję na nogach
Moje oczy lądują na Justin'ie w tym czasie. Uśmiechnął się i mrgunął do mnie. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i zaczęłam śpiewać trochę bardziej pewnie.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Go on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Go run, run, run
Dalej, biegnij, biegnij, biegnij
I'm gonna stay right here
Ja zostanę tutaj
Watch you disappear, yeah
Patrząc jak znikasz, tak
Go run, run, run
Dalej biegnij, biegnij, biegnij
Yeah it's a long way down
Tak, to długa droga
But I'm closer to the clouds up here
Lecz tutaj jestem bliżej chmur
Rozejrzałam się za Harry'm, którego nie widziałam siedzącego z innymi graczami. Moje oczy migotały na celu za trybunami, gdzie zauważyłam głowę z kręconymi włosami. Harry. On był dociśnięty do innej dziewczyny, a ich usta na siebie napierały. Powinnam wiedzieć.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Oh, ohGo on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper
!Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!**
Oto jestem, śpiewając piosenkę, chcąc zobaczyć moich rodziców. Choć nie ma ich nigdzie w zasięgu wzroku. Oh, ale mój chłopak jest. Widzę go całkowicie wyraźnie z jakąś zdzirą w stroju cheerleaderki.
-Przepraszam. -wyszeptałam i szybko odeszłam ze sceny zanim łzy wypełniły moje oczy.
Justin's POV
Była niesamowita, nie ma co do tego wątpliwości. Nie wiem jak ona jest tak.. perfekcyjna. Wiem, wiem. Nikt nie jest doskonały. Ale dla mnie ona jest.
-Przepraszam. -wymamrotała przed zejściem ze sceny.
Zmarszczyłem brwi i obróciłem się do Ryan'a.
-Idź za nią. -wyszeptał.
Szybko zerwałem się i wybiegłem z sali gimnastycznej, a następnie podążałem za nią ciemnym korytarzem naszej szkoły.
-Eden? -zawołałem. Słyszałem pociąganie nosem. -Eden? -zapytałem zbliżają się do jej cienia. -Eden, co się stało? -zapytałem ją. Nie odpowiedziała. Westchnąłem i owinąłem moje ramiona wokół jej małego ciała. -możesz mi powiedzieć. Być może nie chcesz mnie tam dla Ciebie. Ale jestem. -szepnąłem.
-Muszę wyglądać jak kompletne dziecko. -wymamrotała. -moi rodzice nie przyszli. Chciałam tylko, aby byli dumni. Chciałam tylko, aby zobaczyli, że jestem lepsza od tego czym myślą, że jestem. -skomplała. Przyciągnąłem ją bliżej. -widziałam też jak Harry całuje inną dziewczynę. -dodała. -pewną dziewczynę z Południowej drużyny koszykówki. -westchnęła i odsunęła się. -powinnam była wiedzieć, że jest złą wiadomością. Był zbyt słodki. -wymamrotała.
-On jest szalony. -stwierdziłem. Spojrzała na mnie. -miał Ciebie, a był na tyle głupi, aby skorzystać z tego. -powiedziałem.
-Słyszałam Twoją piosenkę. -stwierdziła. Moje oczy rozszerzyły się. -Ryan mi pokazał. -dodała. Mam zamiar go zabić. -powiedz mi jedną rzecz, Justin. -wymamrotała. -czy naprawdę napisałeś to o mnie? -zapytała. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc milczałem. -Justin, zrobiłeś to? -zapytała. Westchnąłem i dałem jej lekkie skinienie. Praktycznie powiedziałem jej, że ją lubię. Powiedziałem jej, że piosenka była o niej. Piosenka, która mówiła o mnie chcącym być jej facetem. Uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę. Ona jest.. uśmiechnięta? Wsunęła swoją dłoń w moją.
That should be me, holding your hand.To powinienem być ja, trzymać Twoją dłoń.
-Ja, uh. -jąkałem się, próbując znaleźć odpowiednie słowa.
Zachichotała.
-Ryan powiedział, że mnie lubisz. -wyszeptała.
That should be me, making you laugh.
To powinienem być ja, powodować Twój śmiech.
Ta. Ja definitywnie go zabiję.. może.
That should be me, this is so sad.
To powinienem być ja, to takie smutne.
That should be me, that should be me.
To powinienem być ja, to powinienem być ja.
-Też Cię lubię. -szepnęła przed wspięciem się na palce i przyciśnięciem warg do moich.
That should be me, feeling your kiss.***
To powinienem być ja, czuć Twoj pocałunek.
Położyłem dłonie na jej talii i przyciągnąłem ją bliżej. Raz, nie byłem jedynym, który pocałował inną. Ona mnie pocałowała. Ona przejęła kontrolę. Podobało mi się to. Jej ramiona opadły na moją szyję, a jej ręce bawiły się końcówkami moich włosów, co powodowało dreszcze spadające wzdłuż mojego kręgosłupa. Odsunęliśmy się od siebie, po długim pocałunku, którego chciałem od kilku dni i przycisnąłem swoje czoło do jej z uśmiechem na mojej twarzy widocznym dla niej.
-Myślę, że powinieneś tam wrócić i wygrać ten mecz koszykówki. -zachichotała i cmoknęła moje usta raz jeszcze przed udaniem się z powrotem do sali gimnastycznej.
Westchnąłem i spojrzałem w górę.
-Dziękuję Ci, Panie. -szeroko się do siebie uśmiechnąłem i pobiegłem z powrotem w sam raz z dźwiękiem brzęczyka, aby wrócić na drugą połowę.
-Jest okej? -Ryan zapytał mnie.
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Lepiej niż okej. -mrugnąłem. -Dalej, zróbmy to! Jaki zespół? -krzyknąłem, uśmiechając się do Ryan'a.
-WILDCATS****! -Ryan szeroko się uśmiechnął przybijając mi piątkę.
***
*bang- nagły huk, wybuch, przelecieć, ruchać, dymać, walnąć, trzasnąć -nie wiedziałam co wybrać, ale rozmawiali o dziewczynach, w dodatku to chłopcy więc.. haha
**skyscraper -demi lovato, tłumaczenie z tekstowo.pl
***that should be me-justin bieber
****jak już wiecie ryan lubi hsm i myślę, że autorka chciała nazwą zespołu wildcats czyli dzikie koty nawiązać właśnie do tego
Jak wrażenia? Jejciu był moment Jeden/Justen/Estin/Edin? Oh to już 17 rozdział, a my nadal ich nie nazwaliśmy, ja zdecydowanie jestem za Justen fdszclsdk
jeśli są jakieś błędy to wypiszcie je w komentarzu, a ja to szybko poprawię
mam nadzieję, że nadal mnie kochacie za taką przerwę? :(
przepraszam, już dopilnuję tego, aby takich nie robić, obiecuję!
w razie jakichś pytań zapraszam @wonderfulniallx
kocham Was moje misie x
potrafi ktoś z Was zrobić szablon na blogspot? ponieważ mam małe problemy z tym i możliwe, że niewygodnie Wam się czyta
Justin's POV
-To jest to, chłopcy. Tej nocy. South Stratty idą w dół. -Chaz wyszczerzył zęby w uśmiechu jak reszta chłopaków przy naszym stole, którzy wiwatowali i rozmawiali o głupich rzeczach takich jak dobre miało być nasze dzisiejsze zwycięstwo.
-Gdzie jest Ryan? -zapytałem, zauważając, że Ryan'a nigdzie nie ma.
Chaz spojrzał w górę, a następnie wokół siebie również nie zauważając Ryan'a.
-Um, myślę, że mówił coś o rozmowie z jakąś dziewczyną w klasie. -Nolan głupio się uśmiechnął. -może w końcu ma dziewczynę. -Nolan roześmiał się, porozumiewawczo mrugając. -Yo, Biebs. Wiesz jak dużo lasek będziemy mieli dziś wieczorem jeśli wygramy? -wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-To będzie jak dymanie, po dymaniu i dymaniu. -Mitch głupawo się uśmiechnął.
-Taa, może. -fałszywo się uśmiechnąłem wzruszając ramionami.
Jeśli na mojej głowie jest tysiąc rzeczy, to ostatnią z nich jest znalezienie dziewczyny do seksu dziś wieczorem.
Ryan's POV
Zauważyłem, że hall wreszcie jest wolny i zauważyłem Eden wciąż przy jej szafce. Zamknęła ją i odwróciła się, ale ją zatrzymałem.
-Ryan, ja naprawdę nie powinnam rozma- -
-Tylko mnie wysłuchaj, okej? -zapytałem ją.
-Już rozmawiałam z Justin'em, między nami okej. -stwierdziła.
Zmarszczyłem brwi.
-Naprawdę? -uśmiechnąłem się.
-Taa, ale powiedziałam mu, że nie chcę być już jego przyjaciółką. On powiedział, że jest okej i czuł to samo. -dodała.
Westchnąłem i podrapałem się w głowę.
-On kłamał. -stwierdziłem.
-Co? -zmarszczyła brwi. -co masz na myśli mówiąc, że on kłamał? On powie- -
-Nie wiem dlaczego, ale on kłamał. Zależmy mu i chce być Twoim przyjacielem. W rzeczywistości, jestem prawie pewien, że chce być kimś więcej niż to. -dodałem.
Mam nadzieję, że on mnie za to nie zabije.
-Ryan, to nie jest śmieszne. -westchnęła.
-Nie staram się być śmieszny, Eden. Posłuchaj mnie. Rozmawiałem z Chaz'em i on powiedział, że nie dba o Ciebie i Justin'a. Chcemy tylko zobaczyć JB szczęśliwego, a on nie jest taki, gdy wy dwoje jesteście odlegli. -powiedziałem.
-Spójrz, jestem szczęśliwa, że Chaz zdecydował się tak myśleć, ale to nie zmienia mojego myślenia. Justin jest... jednym z was. On jest popularnym graczem. On chce tylko imprezować i uprawiać seks. Jestem kompletnym przeciwieństwem. Nie sądzę, że jesteśmy zgodni. Poza tym Harry nie lubi Justin'a, co powoduje pewne problemy. -wymamrotała.
-Więc Twój chłopak decyduje z kim możesz i nie możesz się widywać? Myślisz, że Harry jest czysty? On zawsze pokazuje się na imprezach. Każdej nocy bierze inną dziewczynę do domu! -stwierdziłem.
Nie kłamałem. On naprawdę nie był taki czysty na jakiego się robił.
-Co? -zmarszczyła brwi. -nie, Harry nie jest taki. On naprawdę mnie lubi. Powiedział mi. -powiedziała.
-A myślisz, że jak wielu dziewczynom on to powiedział? -zapytałem, unosząc na nią brew. Westchnęła i odwróciła wzrok. -spójrz, Justin Cię lubi. Mam na myśli, on naprawdę, naprawdę Cię lubi. Nie tylko jako przyjaciel. -wymamrotałem.
-Powiedział Ci? -zmrużyła oczy. Skinąłem głową. -oh. -wymamrotała. -naprawdę? -zapytała.
-Taa, on najprawdopodobniej skopie mój tyłek za to. Ale... on jest moim najlepszym przyjacielem. Chcę, aby był szczęśliwy. -wymamrotałem.
-Nie wiem, Ryan. -westchnęła.
Westchnąłem, wyciągnąłem mój telefon i włączyłem wideo na którym Justin śpiewa swoją piosenkę. Oglądając jej usta tworzyły mały uśmiech.
-To o Tobie. Napisał to dla klasy, ale to jest o Tobie. -powiedziałem, chowając mój telefon do kieszeni po wyłączeniu filmu.
-Ryan, jestem dziewczyną Harry'ego.. -westchnęła. -Justin jest miłym facetem.. kiedy on nie jest przy swoich kumplach. Harry trzyma mnie za rękę przy jego przyjaciołach i nie obchodzi go to. Mógł być graczem w przeszłości, ale on mnie lubi, a ja lubię go. -powiedziała. -przykro mi. -westchnęła, przesuwając się obok mnie i opuszczając stołówkę.
Cóż... mój plan się nie powiódł.
Eden's POV
-Ta gra jest naprawdę nudna. Południe wygra. -Eva wymamrotała nudząc się tą grą.
Ona nie jest zarozumiała dla tej szkoły. Wschód naprawdę traci. Byłam zaskoczona tym jaki Justin był bez życia w grze.
-Gdzie są rodzice? -zaniepokoiłam się. -to prawie połowa czasu. -westchnęłam sprawdzając swój zegarek. -oni tęsknili za moimi występami. -powiedziałam.
Chciałam, żeby byli ze mnie dumni. Tylko ten raz. Tylko raz.
-Wyluzuj, Eden. Będą tu. Powiedzieli, że ich nie zabraknie. -Eva uśmiechnęła się i trąciła mnie. -kochaś do Ciebie macha. -mrugnęła.
Spojrzałam w górę, aby znaleźć Harry'ego puszczającego oczko.. ale nie do mnie. Jedna z cheerleaderek z Południowego Stratford chichotała i dała mu zalotne machnięcie spowrotem.
-Taa, nie do mnie. -mruknęłam gniewnie.
Brzęczyk zabrzmiał co oznacza, że oficjalnie była przerwa. Cheerleaderki wykonały swoje małe tańce, ale to był czas na moją piosenkę. Wciągnęłam i wypuściłam powietrze, kompletnie zdenerwowana. Południe widzi mnie jako Wschodnie dziecko. A wszyscy ze Wschodu widzą mnie jako Południowe dziecko. Kim jestem w takim razie? Stawiłam kilka kroków na scenie, ludzie zsunęli się stając na środku boiska. Rozejrzałam się za moimi rodzicami, których nigdzie nie było widać.
-U-Uh, cześć. -szepnęłam do mikrofonu.
-Będziesz wielka. -Eva wymówiła bezgłośnie do mnie.
Czułam, że moje serce bije szybciej i szybciej. Moje oczy migotały nad ławką, gdzie Justin i jego przyjaciele siedzieli oglądając. Skinął na mnie, a ja lekko odetchnęłam.
-Wiem, że wszyscy w tym pomieszczeniu, nie szczególnie.. mnie lubią. -szepnęłam do mikrofonu. -dla Południowego Stratford jestem Wschodem. -stwierdziłam. -a dla Wschodniego Stratford.. jestem Południem. -powiedziałam. -uh, to jest piosenka, którą napisałam.. -przełknęłam ślinę. -mam nadzieję, że Wam się spodoba. -wymamrotałam.
Niektórzy ludzie po prostu parsknęli i prawdopodobnie powiedzieli niegrzeczne rzeczy o mnie do znajomego obok. Wstęp piosenki zabrzmiał, a następnie zaczęłam śpiewać.
Skies are crying, I am watching
Niebo płacze, przyglądam się
Catching teardrops in my handsŁapiąc łzy w swoje ręce
Niektórzy ludzie wyglądają na zaskoczonych. Niektórzy po prostu na mnie patrzą.
Only silence as it's ending,
Tylko cisza jako zakończenie,
Like we never had a chance
Jakbyśmy nigdy nie mieli szansy
Do you have to, make me feel likeCzy musisz sprawiać, że czuję się jakby
There's nothing left of me?
Nic ze mnie nie zostało?
Rozejrzałam się szybko, wciąż nie widać moich rodziców. Ale Eva i Adam patrzą dumni i jestem za to nieco wdzięczna.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Go on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
W tym czasie niektórzy ludzie zaczęli się uśmiechać i szeptać do swoich znajomych. Albo, że jestem dobra, lub zła i rozmawiali o tym.
As the smoke clears
Gdy opada dym
I awaken, and untangle you from me
Budzę się i wyplątuję Cię ode mnie
Would it make you feel better
Czy czułbyś się lepiej
To watch me while I bleed?
Widząc mnie krwawiącą?
All my windows, still are broken
Wszystkie moje okna wciąż są rozbite
But I'm standing on my feet
Jednak stoję na nogach
Moje oczy lądują na Justin'ie w tym czasie. Uśmiechnął się i mrgunął do mnie. Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu i zaczęłam śpiewać trochę bardziej pewnie.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Go on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Go run, run, run
Dalej, biegnij, biegnij, biegnij
I'm gonna stay right here
Ja zostanę tutaj
Watch you disappear, yeah
Patrząc jak znikasz, tak
Go run, run, run
Dalej biegnij, biegnij, biegnij
Yeah it's a long way down
Tak, to długa droga
But I'm closer to the clouds up here
Lecz tutaj jestem bliżej chmur
Rozejrzałam się za Harry'm, którego nie widziałam siedzącego z innymi graczami. Moje oczy migotały na celu za trybunami, gdzie zauważyłam głowę z kręconymi włosami. Harry. On był dociśnięty do innej dziewczyny, a ich usta na siebie napierały. Powinnam wiedzieć.
You can take everything I have
Możesz zabrać wszystko, co mam
You can break everything I am
Możesz zniszczyć wszystko, czym jestem
Like I'm made of glass
Jakbym była zrobiona ze szkła
Like I'm made of paper
Jakbym była zrobiona z papieru
Oh, ohGo on and try to tear me down
Dalej, spróbuj mnie zniszczyć
I will be rising from the ground
A ja wzbiję się z ziemi
Like skyscraper
!Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!
Like skyscraper!
Niczym drapacz chmur!**
Oto jestem, śpiewając piosenkę, chcąc zobaczyć moich rodziców. Choć nie ma ich nigdzie w zasięgu wzroku. Oh, ale mój chłopak jest. Widzę go całkowicie wyraźnie z jakąś zdzirą w stroju cheerleaderki.
-Przepraszam. -wyszeptałam i szybko odeszłam ze sceny zanim łzy wypełniły moje oczy.
Justin's POV
Była niesamowita, nie ma co do tego wątpliwości. Nie wiem jak ona jest tak.. perfekcyjna. Wiem, wiem. Nikt nie jest doskonały. Ale dla mnie ona jest.
-Przepraszam. -wymamrotała przed zejściem ze sceny.
Zmarszczyłem brwi i obróciłem się do Ryan'a.
-Idź za nią. -wyszeptał.
Szybko zerwałem się i wybiegłem z sali gimnastycznej, a następnie podążałem za nią ciemnym korytarzem naszej szkoły.
-Eden? -zawołałem. Słyszałem pociąganie nosem. -Eden? -zapytałem zbliżają się do jej cienia. -Eden, co się stało? -zapytałem ją. Nie odpowiedziała. Westchnąłem i owinąłem moje ramiona wokół jej małego ciała. -możesz mi powiedzieć. Być może nie chcesz mnie tam dla Ciebie. Ale jestem. -szepnąłem.
-Muszę wyglądać jak kompletne dziecko. -wymamrotała. -moi rodzice nie przyszli. Chciałam tylko, aby byli dumni. Chciałam tylko, aby zobaczyli, że jestem lepsza od tego czym myślą, że jestem. -skomplała. Przyciągnąłem ją bliżej. -widziałam też jak Harry całuje inną dziewczynę. -dodała. -pewną dziewczynę z Południowej drużyny koszykówki. -westchnęła i odsunęła się. -powinnam była wiedzieć, że jest złą wiadomością. Był zbyt słodki. -wymamrotała.
-On jest szalony. -stwierdziłem. Spojrzała na mnie. -miał Ciebie, a był na tyle głupi, aby skorzystać z tego. -powiedziałem.
-Słyszałam Twoją piosenkę. -stwierdziła. Moje oczy rozszerzyły się. -Ryan mi pokazał. -dodała. Mam zamiar go zabić. -powiedz mi jedną rzecz, Justin. -wymamrotała. -czy naprawdę napisałeś to o mnie? -zapytała. Nie wiedziałem co powiedzieć, więc milczałem. -Justin, zrobiłeś to? -zapytała. Westchnąłem i dałem jej lekkie skinienie. Praktycznie powiedziałem jej, że ją lubię. Powiedziałem jej, że piosenka była o niej. Piosenka, która mówiła o mnie chcącym być jej facetem. Uśmiechnęła się i przygryzła dolną wargę. Ona jest.. uśmiechnięta? Wsunęła swoją dłoń w moją.
That should be me, holding your hand.To powinienem być ja, trzymać Twoją dłoń.
-Ja, uh. -jąkałem się, próbując znaleźć odpowiednie słowa.
Zachichotała.
-Ryan powiedział, że mnie lubisz. -wyszeptała.
That should be me, making you laugh.
To powinienem być ja, powodować Twój śmiech.
Ta. Ja definitywnie go zabiję.. może.
That should be me, this is so sad.
To powinienem być ja, to takie smutne.
That should be me, that should be me.
To powinienem być ja, to powinienem być ja.
-Też Cię lubię. -szepnęła przed wspięciem się na palce i przyciśnięciem warg do moich.
That should be me, feeling your kiss.***
To powinienem być ja, czuć Twoj pocałunek.
Położyłem dłonie na jej talii i przyciągnąłem ją bliżej. Raz, nie byłem jedynym, który pocałował inną. Ona mnie pocałowała. Ona przejęła kontrolę. Podobało mi się to. Jej ramiona opadły na moją szyję, a jej ręce bawiły się końcówkami moich włosów, co powodowało dreszcze spadające wzdłuż mojego kręgosłupa. Odsunęliśmy się od siebie, po długim pocałunku, którego chciałem od kilku dni i przycisnąłem swoje czoło do jej z uśmiechem na mojej twarzy widocznym dla niej.
-Myślę, że powinieneś tam wrócić i wygrać ten mecz koszykówki. -zachichotała i cmoknęła moje usta raz jeszcze przed udaniem się z powrotem do sali gimnastycznej.
Westchnąłem i spojrzałem w górę.
-Dziękuję Ci, Panie. -szeroko się do siebie uśmiechnąłem i pobiegłem z powrotem w sam raz z dźwiękiem brzęczyka, aby wrócić na drugą połowę.
-Jest okej? -Ryan zapytał mnie.
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
-Lepiej niż okej. -mrugnąłem. -Dalej, zróbmy to! Jaki zespół? -krzyknąłem, uśmiechając się do Ryan'a.
-WILDCATS****! -Ryan szeroko się uśmiechnął przybijając mi piątkę.
***
*bang- nagły huk, wybuch, przelecieć, ruchać, dymać, walnąć, trzasnąć -nie wiedziałam co wybrać, ale rozmawiali o dziewczynach, w dodatku to chłopcy więc.. haha
**skyscraper -demi lovato, tłumaczenie z tekstowo.pl
***that should be me-justin bieber
****jak już wiecie ryan lubi hsm i myślę, że autorka chciała nazwą zespołu wildcats czyli dzikie koty nawiązać właśnie do tego
Jak wrażenia? Jejciu był moment Jeden/Justen/Estin/Edin? Oh to już 17 rozdział, a my nadal ich nie nazwaliśmy, ja zdecydowanie jestem za Justen fdszclsdk
jeśli są jakieś błędy to wypiszcie je w komentarzu, a ja to szybko poprawię
mam nadzieję, że nadal mnie kochacie za taką przerwę? :(
przepraszam, już dopilnuję tego, aby takich nie robić, obiecuję!
w razie jakichś pytań zapraszam @wonderfulniallx
kocham Was moje misie x
Subskrybuj:
Posty (Atom)