poniedziałek, 28 kwietnia 2014

14. Rooting for

notka pod rozdziałem kochani x


Eden's POV

Byłam już blisko domu, gdy zauważyłam dwie postacie stojące z przodu. Dostrzegłam że to mój brat rozmawiał z Harrym. Uśmiechnęłam się. Harry. On jest naprawdę słodki. Naprawdę uroczy. Tak bardzo brytyjski, aż zbyt. Co uważam za niezwykle urocze.
- Hej. - uśmiechnęłam się zatrzymując obok nich po czym wyjęłam słuchawki z uszu.
- Masz zniesiony szlaban. Usuń film. - zażądał od razu Adam
- Nie tak szybko, jest jeszcze jedna rzecz. - uśmiechnęłam się.
- O Boże. Co znowu? - mruknął
- Założyłam facebooka. Masz nie mówić mamie i tacie - uniosłam brew. Wiem że najprawdopodobniej pojawią się sugestie albo coś z jego strony. 
Otworzył usta.
- Założyłaś facebooka? Czy ty wiesz jakie to lekkomyślne, Eden? Tam są pedo..
- Będę obserwował czy nie pisze z nikim dziwnym. - Harry się roześmiał. - Mam ją w znajomych. - uśmiechnął się co spowodowało że ugięły się pode mną kolana.
- Dobra. - westchnął Adam - Usuń film. - zażądał
- Jest on na moim laptopie. - powiedziałam - Ale może powiem Ewie że powinna go usunąć ze swojego telefonu. - uśmiechnęłam się
- Bachor - skrzywił się. Przypomniał mi Aleksandrę
- Już gdzieś to słyszałam - wymamrotałam - Więc, um, Harry. Nie wiedziałam że ty i mój brat się przyjaźnicie? - uśmiechnęłam się
- On jest ze mną w drużynie. - Adam się uśmiechnął - Nasz najnowszy nabytek - kwinął głową na Harrego.
- Czy to oznacza że będziesz grać w Stratford East w ten weekend? - przygryzłam nieco wargę.
- Poprawka, będę ich zabijać. - Harry uśmiechnął się przybijając piątkę z Adamem. Zaśmiałam się nerwowo - A tak właściwie przyszedłem do Ciebie.
- Naprawdę? - uśmiechnęłam się
- Pamiętasz jak ostatnio powiedziałem że mogę czekać trzy tygodnie? - zapytał a ja przytaknęłam. - Skłamałem - zaśmiał się.
- Awww wy dwoje jesteście słodcy - uśmiechnął się Adam
- Zamknij się - wywróciłam oczami.
- Ponieważ zdjęto ci szlaban, i mam pozwolenie od twojej rodziny.. Myślę że możemy pójść do McDonalda czy coś? - zapytał z nadzieją.
Uśmiechnęłam się.
- Możemy pójść do McDonalda - uśmiechnęłam się, kiwając głową.
- Wspaniale. - uśmiechnął się
- Pójdę się przebrać, okey? - spytałam
- Jasne, poczekam z Adamem. - posłał mi kolejny uśmiech.
Gdy odchodziłam, słyszałam jak zaczęli rozmawiać o sobotnim meczu. Naprawdę nie wiem, komu kibicować. Nie, to nie ważne.. w każdym razie jeśli mój brat wygra, będę cieszyła się z nim. Jeśli Justin wygra, będę cieszyła się z nim. Fifty-Fifty, tak myślę.. Zmieniłam bluzę na jasnoniebieską z kapturem i ciemne, obcisłe jeansy oraz pare converse'ów , potem może być chłodno. Wzięłam laptopa i usunęłam video. Wiem, że będzie jeszcze w stanie powiedzieć rodzicom, jeśli mam przypomnieć jego słowa. Szybko zaktualizowałam status na facebooku że : " Idę do McDonalds z dobrym przyjacielem :) ". Szybko się wylogowałam i udałam się na dół do rodziców.
- Gdzie idziesz? - spytał tata
- Będzie dobrze jak pójdę do McDonalda z Harrym? Chłopakiem z chóru?
- Oh, on jest pięknym chłopcem. Jego mama też jest ładną kobietą, - mama uśmiechnęła się.
- Myślę, że jest w porządku. Jednak masz być w domu przed dziewiątą. - zmrużył oczy a ja skinęłam głową zanim wyszłam z domu.
- Jesteś gotowa? - uśmiechnął się Harry.
Odwzajemniłam uśmiech i przytaknęłam. 
- Żeby tylko nie zaszła w ciąże! - Adam zażartował a ja spojrzałam na niego. Okej, więc może żartować o Harrym i seksie, ale jeśli chodzi o pozorne pocałunki z Justinem, które nie miały miejsca aż do wczorajszej nocy, wówczas wpakował by mnie w dół*. To głupie. Doszliśmy do McDonalda w końcu nie było tak daleko. Sprawdziłam godzine. 16:30. Justin zaraz będzie wracał ze szkoły. Zapomniałam mu powiedzieć że dziś nie wyjdę na werandę, Może zobaczy że mnie nie ma w pokoju czy coś.
- Co chcesz? - Harry zapytał mnie stojąc przy ladzie. 
- Um, po prostu happy meal. I naggetsy. I zabawkę - uśmiechnęłam się na co Harry się roześmiał. No co? Zabawka jest najlepszą częścią happy meal. Jestem pewna, że mam już zapełnioną całą szufladę nimi w domu. Zbieram.
- Ja wezmę Big Maca, dziękuje - dodał Harry. Włożyłam rękę do kieszeni i wyciągnęłam mój portfel, ale Harry już zapłacił.
- Nie sądze, kochanie. - uśmiechnął się do mnie. Mruknęłam i schowałam mój portfel z powrotem do kieszeni.
- Następnym razem, ja płacę. - stwierdziłam.
- Więc, będzie następny raz? - uśmiechnąłem się.
- Moooże. - zaśpiewałam - Jeśli do końca wieczoru nie stwierdzisz że jestem wariatką. - posłałam mu uśmiech.
- Nigdy. - roześmiał się.
- Nigdy nie mów nigdy. - wzruszyłam ramionami i się uśmiechnęłam. 
Kobieta dała nam nasze zamówienie i poszliśmy do stolika. Zaczęliśmy rozmawiać o czymkolwiek. On przede wszystkim mówił o koszykówce. Było okey, puki nie zaczął się temat o tym jak to East Stratford miało zostać zniszczone.
- Oni nigdy nie zobaczą zwycięstwa. - Harry uśmiechnął się.
- Heh, okey.. - wymamrotałam - Tak więc, masz jakieś zwierzęta? - uśmiechnęłam się zmieniając temat.
- Oh, super. - wymamrotał.
Zmarszczyłam brwi.
- Przepraszam, mówiłam że będziesz znudzony do końca wieczora. - westchnęłam.
- Nie, nie ty. - roześmiał się. - Ty jesteś urocza, - uśmiechnął się - Mówiłem o douchebags i właśnie weszli - mruknął a jego oczy, patrzyły na chłopaków za mną. Oni? - Ryan, Nolan, Mitch, Chaz i Justin Biebaaah 
- Oh chyba żartujesz ze mnie! - usłyszałam głośny śmiech i nieprzyjemny głos Chaza jak podchodził do nas.
Justin posłał mi dziwne spojrzenie. Pewnie zastanawiasz się, co tutaj robię.
- Co tutaj robisz? - zapytał Justin
Oh, czyżbym czytała w myślach?
- Nie może iść na rankę? - spytał Harry.
- To randka? - zapytał zaskoczony Ryan
- Naprawdę? Gratuluje, Perry. Rzeczywiście możesz mieć chłopaka. Szkoda że to on. - Chaz się uśmiechnął.
- Myślałem że zakonnice nie mogą mieć chłopaków. - roześmiał się Nolan.
- Nie jestem zakonnicą. - spojrzałam.
- Ej, zostaw ją w spokoju. - Harry zmarszczył brwi.
- Masz coś do mnie, Styles? - odezwał sie Chaz.
- Tak, może mam. - Harry powiedział wstając.
- Harry. - szepnęłam, patrząc na niego. Westchnął i usiadł.
- Racja Styles. Słuchaj swojej dziwki. - Chaz się zaśmiał.
- Chaz. - Justin zmarszczył brwi. Chaz odwrócił się do niego z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
- Co? - zapytał Chaz - Bronisz jej, prawda? - zapytał uśmiechając się do niego.
Justin milczał.
- Tak naprawdę szkoda ci jej, yeah? Jest Południowa. On też. Są jak wszystkie kundle. - Spojrzał znowu na nas. Harry z sekundy na sekundę był coraz bardziej zły. - Co wolisz, hmm? Koszykówka czy ona, Justin? Wiesz że możesz wybrać tylko jedno.
- Koszykówka. - mruknął Justin
- Teraz mów. Eden jest brzydkim kundlem z południa. - Chaz zażądał. Dlaczego on jest taki wściekły? - Powiedz to! - krzyknął
- Eden jest brzydkim kundlem z południa - Justin powiedział cicho.
- Co? Chaz i Ryan powiedzieli w tym samym momencie. Różnica była taka że Chaz rozbawiony a Ryan oburzony.
- Rebecca powiedziała mi o waszej małej, słodkiej rozmowie przed lekcją. Nie jestem głupi, idioci. - spojrzał na mnie i na Justina. - Cieszę się że to sobie wyjaśniliśmy. - uśmiechnął się. - to co zamawiamy? - Chaz uśmiechnął się zanim wszyscy odeszli.
Justin szedł wolniej niż wszyscy wysyłając mi smutne spojrzenie. Ale ja tego nie kupie. On nie musiał tego mówić. Nie musiał.
- Nie, nie pozwolę mu Ciebie tak traktować. - mruknął Harry wstając.
- Hej! - krzyknął.
Justin odwrócił się do niego, patrząc zirytowany.
- Co kurwa jest z tobą nie tak? Ona wam nic nie zrobiła! Ona nawet nie chodzi ze mną do szkoły! Nie obchodzi mnie że mnie nienawidzisz, ale nie rozumiem jak możesz być wściekły na nią! - krzyknął
- Możesz spróbować nie krzyczeć w moją pieprzoną twarz, Styles?! - Justin splunął na niego.
O nie.
- Justin - Ryan go ostrzegł.
- Nie, zostaw. To zabawne. - Chaz się zaśmiał, przyciągając Ryana z powrotem.
- Dlaczego nie spróbujesz być przyzwoitym człowiekiem, raz na jakiś czas, Bieber? - Harry warknął, podchodząc bliżej.
Justin był czerwony ze złości. Podniósł rękę zaciskając ją w pięść i wycelował w twarz Harrego. Wkrótce znaleźli się na ziemi. Harry dostał kilka ciosów, potem Justin  a potem znów Harry.
To było okropne.
- Zostaw go! - krzyknęłam na Justina, który obecnie górował okładając Harrego pięściami. Nie zareagował i kontynuował. Ryan odciągnął Justina od Harrego i uspokoił go. Harry jęknął leżąc na podłodze.
- Shhh.. Krwawisz. Nic ci nie jest? - zapytałam klęcząc przy nim.
- Wynocha stąd! Wszyscy! - zażądał kierownik.
- Pieprzyć to. Idziemy do KFC. - Chaz roześmiał się. Ryan odciągnął Justina na bok. Nie mogę uwierzyć. Co jeśli on naprawdę tak myśli? Co się z nim dzieje?






- Przykro mi, to była katastrofalna pierwsza randka - przeprosiłam.
- To nie twoja wina. Justin jest kutasem. - wzruszył ramionami. - Podobało mi się puki nie przyszli.- roześmiał się. - Ale umm.. o co chodziło Chazowi, że ty i Justin jesteście słodcy czy coś? - zapytał zdezorientowany.
- Kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Ale uwierz mi, teraz już nie. - westchnęłam.
- Czekaj, więc byliście przyjaciółmi a on po prostu cię tak obraził? - zapytał zdezorientowany.
Po prostu skinęłam głową. 
- Oh, rzeczywiście nie wie jaka jesteś wspaniała. - uśmiechnął się.
Zarumieniłam się i spojrzałam w dół.
- Przykro mi z powodu twojej rozciętej wargi i krwawiącego nosa. - powiedziałam
- Jest w porządku. Właściwie, myślę że wyglądam całkiem fajnie, nie sądzisz? - zapytał mrugając do mnie. 
Zaśmiałam się i wywróciłam oczami.
- Jesteś tak bardzo piękna, wiesz? - wyszeptał?
- Ty też.. - jęknęłam. - To znaczy.. N-nie piękny. Jesteś przystojny. I naprawdę uroczy. Znaczy.. ładny. - zmarszczyłam brwi. 
Jestem głupia.
- Jestem tak.. - przerwał mi , naciskając swoimi ustami na moje. Można by pomyśleć że to go bolało, ze względu na jego rozciętą wargę, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku.
Uśmiechnęłam się przez pocałunek i położyłam ręce na jego szyji. Podobał mi się ten pocałunek bardziej niż z Justinem. Nie dlatego że było lepiej. Bo szczerze mówiąc, Justin był lepszy. Ale to nie jest błąd.
- Bądź moją dziewczyną, - Zapytał łapiąc oddech i lekko się odsuwając.
- Co ? - Spytałam zszokowana.
-  Bądź.Moją.Dziewczyną. - powiedział powoli. - Wiem że jestem szybki, ale.. To szybcy wygrywają wyścigi - uśmiechnął się.
- To było banalne. - roześmiałam się.
- Wiem, ale to cię rozśmieszyło. - mrugnął.
- Tak. - uśmiechnęłam się. - Tak, będę twoją dziewczyną. - posłałam mu kolejny uśmiech.
- Świetnie. - odwzajemnił uśmiech, po czym cmoknął moje usta. - Widzimy się na chórze, piękna.  - uśmiechnął się jeszcze raz do mnie, zanim wsiadł do samochodu. 
Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do środka.
- Jak minął wieczór, kochanie? - spytała mama
- Wspaniale. - uśmiechnęłam się i poszłam na górę.
Postanowiłam nic nie mówić o Justinie, chociaż jestem pewna że Adam dowie się dość szybko. Dowie się o wszystkim. Tak jak Ewa. Ona jest jak Perez Hilton. Królowa plotek.
- Eden.. - usłyszałam głęboki głos, który powiedział moje imię po zamknięciu drzwi.
Wrzasnęłam i zapaliłam światło, by zobaczyć Justina czekającego na mnie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Chce porozmawiać..
-Nie, ty już powiedziałeś swoje w McDonalds. Wynoś się!
- Ale jest mi przykro - westchnął.
- Nie Justin. Nie wmówisz mi. Nie musiałeś tego mówić. Nie trzeba być kretynem. Ale wybrałeś. Pobiłeś Harrego! Jak mogłeś? - zapytałam.
- Krzyczał na mnie. - warknął.
- Bronił mnie! Coś czego ty nie zrobiłeś! - rzuciłam. - Kolejna piosenka tego nie rozwiąże Justin - westchnęłam. - Czy możesz już pójść?
- Proszę, idź. - pisnęłam a łzy zaczęły napływać mi do oczu. Spojrzał na mnie smutno przed tym jak zaczął schodzić z werandy. Zamknęłam drzwi i zasłoniłam żaluzję zanim rzuciłam się na łóżko.

Już wiem komu mam kibicować.


* - chodziło o to że by ją zabił.


_____________________________________

NIE BĘDĘ DUŻO PISAĆ BO NIE MAM ZA BARDZO CZASU, MAMA MNIE WPUŚCIŁA NA CHWILE NA KOMPUTER :(

1. PROSZE WAS O TO BYŚCIE KOMENTOWALI ROZDZIAŁY. CHCE WIEDZIEĆ CZY OPŁACA SIĘ TO W OGÓLE TŁUMACZYĆ
2. BĘDZIEMY STARAŁY SIĘ TERAZ DODAWAĆ ROZDZIAŁ CO TYDZIEŃ, MIMO WSZYSTKO PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚĆ BO TEŻ CHODZIMY DO SZKOŁY, UCZYMY SIĘ ITP. 

I CHYBA NAJWAŻNIEJSZE

3. BY BYŁO MI WAS ŁATWIEJ INFORMOWAĆ ZAPISUJCIE SIĘ W ZAKŁADKĘ INFORMOWANI. PROSZĘ. 

to chyba na tyle. Kocham was moje aniołki
wasza @g0ldjdb ♥

sobota, 19 kwietnia 2014

...

nie wiem jak nazwać ten oto post, który pewnie większość z Was wyłączy, ponieważ to nie rozdział
ale trudno!

tak sobie patrzę na te wyświetlenia i.. kurczę!
tłumaczę dla Was rozdział, sprawdzam błędy, tracę mój czas na naukę i przyjaciół, dodaję go, informuję 25 osób od razu po dodaniu i wiecie co jest później?

nic nie ma.
no właśnie, nic!

wiem, że na pewno każda z Was jest leniwa -jak ja- i nie chce Wam się tego komentować, ale chcę znać Waszą opinię, chcę wiedzieć kiedy Wam coś nie pasuje chcę widzieć komentarze typu

'jezu jakie gówno'
'zrobiłaś błąd tu i tu'
'wow, podoba mi się'
'jaka cudowna scena ta i tamta'
'mogłabyś poprawić to czy tamto'

ponieważ to WY to czytacie, to dla WAS to tłumaczę i nie chcę, aby moja robota szła na marne

od razu po dodaniu rozdziału widzę po 200 wejść, nie wiem ile to dla Was, ale ja więcej chyba sobie wymarzyć nie mogę, ale wiecie ile jest później komentarzy? zaledwie 5

nie chcę Was szantażować typu dodam rozdział, gdy pojawi się tu 30 komentarzy, ponieważ to fanfiction ma Wam sprawiać przyjemność, ma Was odrywać od rzeczywistości, ma być dla Was, ale ja również chcę mieć coś dla siebie.

wiem, że rozdziały nie są często, ale dziś sobie postanowiłam, że POSTARAM SIĘ dodawać post co tydzień marnując tym swój czas, ale chcę również wiedzieć co zrobiłam dobrze, a co źle.

wiem, że większość osób czytających to ff ma twittera więc jeśli serio jesteście takie leniwe, że pomimo spędzania miliona godzin na laptopie/tablecie/telefonie nie chcecie tego komentować to chociaż napiszcie jednego tweeta, JEDNEGO z hashtagiem #boyslikeyoupl

JEŚLI NIE ZASTOSUJECIE SIĘ DO WYRAŻANIA WASZEGO ZDANIA NA TEMAT TEGO FF MYŚLĘ, ŻE MOJA PRACA PÓJDZIE NA MARNE I PO PROSTU ODEJDĘ, PRZEPRASZAM

@wonderfulniallx

czwartek, 17 kwietnia 2014

13. Find out.

przepraszam za opóźnienia.
prosze komentujcie, ponieważ na 100 wejść komentują dwie osoby.
miłego czytania x


Eden's POV

Rozejrzałam się po korytarzach East Stratford w poszukiwaniu Justin'a. Wcześnie wyjechał do szkoły, więc nie miałam możliwości złapania go. Byłam zdezorientowana zdarzeniami z poprzedniego dnia. On mnie pocałował. Chcę wiedzieć dlaczego. On nie czuje się tak samo przy mnie, prawda? Ja nawet nie wiem, czy tak naprawdę go lubię. To może być sympatia głupiej, małej dziewczynki. Dzwonek rozbrzmiał wśród nas, psiakrew. Mam zaawansowaną matematykę, Justin jest w tej klasie. Ale nie było możliwości, aby porozmawiać z nim o tym wśród wszystkich. Nie mogę z nim teraz porozmawiać, koniec kropka.
-Dobry, klaso. -nauczyciel uśmiechnął się. -dziś mamy w planach sporo pisania, więc długopisy w ręce i do zeszytów. Jeśli rozmawiasz, masz areszt. Brak pytań. Wszyscy rozumieją? -powiedział.
Każdy wymamrotał różne słowa, ale nie miały one żadnego znaczenia. Widziałam jak Justin wszedł do klasy. Jego włosy tworzyły nieład, a on wyglądał na zmęczonego. Zmarszczyłam brwi i uniosłam mój zeszyt.
Kątem oka zauważyłam jak Justin siada obok mnie, ponieważ było to jedno z niewielu miejsc wolnych. Zaczęłam spisywać notatki z tablicy, dopóki nie poczułam jak kulka z papieru uderza w moje ramię. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w lewo, aby zobaczyć, że Justin mi się przygląda. Skinął głową na papier. Zmarszczyłam brwi i podniosłam kulkę lekko chałasując przy rozprostywaniu jej.

Przepraszam za Twój pierwszy gówniany pocałunek z dupkiem takim jak ja. 
Walczyłam z uśmiechem tworzącym się na mojej twarzy i szybko odpisałam.

Jest w porządku. Ale dlaczego tak się stało?

Upewniłam się, że nikt nie patrzy przed odrzuceniem tego. Rozprostował to i przeczytał, a następnie podniósł pióro i odpisał.

To był impuls. Ale nadal jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

A ja byłam na tyle głupia, aby myśleć, że mnie lubi. Szybko odpisałam 'pewnie'  przed rzuceniem w jego kierunku. Niestety, ja jako dziewczyna z okropnym celem nie trafiłam i uderzyłam w Chaz'a.
-Rzuciłeś tym? -Chaz szepnął podnosząc kulkę.
-Tak. Wypadek, sorry. -Justin szepnął, wyrywając mu to z rąk, a następnie wpychając to sobie do ust. Chaz spojrzał na niego miną 'wtf'. -nie dostałem śniadania. -Justin mruknął po połknięciu kartki.
Ew, połknął ją!
-Stary, masz przesrane! -Chaz roześmiał się.
-Chaz, ostrzegałem Cię. Areszt. Lunch. -nauczyciel stwierdził.
Chaz'owi opadła szczęka powodując mój chichot. Justin odwrócił się w moim kierunku i posłał lekki uśmiech.


Justin's POV

-Stary, gdzie Ty idziesz? Mamy koszykówkę! -Chaz powiedział do mnie.
-Muszę włożyć, um, pióro do mojej szafki! -krzyknąłem.
Przewrócił oczami, zanim Ryan pociągnął go przed posłaniem mi spojrzenia, które pokazywało, abym był ostrożny. Udałem się do szafki Eden, gdzie stała, czekając na mnie. Powiedziałem jej, abyśmy się tu spotkali więc mogliśmy porozmawiać normalnie o tym pocałunku.
-Zgadnij kto. -powiedziałem kładąc dłonie na jej oczach.
-Wielki ptak*. -zażartowała.
-Nie, jeszcze lepiej. -śmiałem się, gdy się do mnie odwróciła. -hej, przepraszam za wczoraj. powiedziałem.
-Jest w porządku. -wzruszyła ramionami. -to nic. -powiedziała.
-To nie było niczym. Praktycznie ukradłem Twój pierwszy pocałunek. Musisz być wściekła. Dalej, uderz mnie. Darmowy strzał. Nie poniżej pasa, bądź w twarz, proszę. -powiedziałem cofając się przed jej uderzeniem. Uniosła brwi i strzeliła mnie w nos. -hej, powiedziałem nie w twarz! -skarżyłem się w odpowiedzi otrzymując jej śmiech.
-Nie jestem na Ciebie zła. -uśmiechnęła się, ale miałem wrażenie, że kłamie. -naprawdę nie jestem, uwierz mi. -westchnęła.
-W porządku, cokolwiek powiesz. -westchnąłem.
-Nie złam nogi w koszykówce, ok? -uśmiechnęła się.
-Oczywiście, że nie. Planuję skopać tyłek Twojego brata w piątek. -uśmiechnąłem się. -komu będziesz kibicowała? -zapytałem.
Westchnęła i pomyślała.
-Temu kto wygra. -głupio się uśmiechnęła.
-To nie fair. -roześmiałem się. -wiesz, że chcesz, abym wygrał.
-Może tylko trochę. Naprawdę chcę zobaczyć płacz mojego brata. -zachichotała. Oh, ta dziewczyna jest świetna. -powinieneś iść. Spóźnisz się. -dźgnęła mnie w brzuch. -muszę się dowiedzieć co z moim szlabanem.
-Myślę, że powinnaś to sprawdzić. ** -uśmiechnąłem się.
-Oh, ale chciałabym zachować moje tajemnice. -uśmiechnęłam się wychodząc do wyjścia. -do zobaczenia później Bieber. -machnęła przed wyjściem.
-Justin. Dlaczego rozmawiałeś z kujonką? -usłyszałem głos Charlotte.
Odwróciłem się i spojrzałem na nie obie. Charlotte i Rebecca. Jak cudownie..
-Musiałem się upewnić czy zrobiła mój esej na angielski. Wiesz, nie mam w dupie gówna zwanego Romeo i Julia. -uśmiechnąłem się głupio. -co tam u Was panie? -mrugnąłem.
-Pomyślałam, że możemy przyjść i popatrzeć jak ćwiczysz, ale trener nas wygodnił. Więc idziemy na zakupy. -Rebecca uśmiechnęła się.
-Kup coś sexy. -mrugnąłem. -do zobaczenia dziewczyny. -powiedziałem odchodząc na salę gimnastyczną.
Tak blisko.
-Bieber, spóźniłeś się! -wrzasnął trener, gdy wszedłem. -chodź! Koszulki kontra klaty***. Bieber jesteś klatą. -skinął głową. -szybko. -zażądał.
-Yesssirrr****. -śmiałem się wychodząc na boisko.

Chaz's POV

Patrzyłem jak Justin biegnie do kosza, dryblując***** piłką w dłoniach. Skoczył i trafił uzyskując oklaski od wszystkich.
-Świetnie Justin! Dobra robota. Tak trzymaj chłopcze! -trener Brown uśmiechnął się.
Justin uśmiechnął się do siebie i podszedł do Nolan'a i Mitch'a. Zmarszczyłem brwi.. nigdy nie widziałem go tak szczęśliwego.
-Hej, czy tylko ja zauważyłem, że Justin zachowauje się inaczej? -zapytałem.
-Inaczej? -Ryan zapytał lekko się denerwując. -jak inaczej? Jak naprawdę inaczej, średnio inaczej, trochę inaczej? Bądź konkretny. -powiedział.
On bełkota kiedy coś ukrywa.
-Czy wy dwaj coś przede mną ukrywacie? -zapytałem.
-Psh, nie! Chodź stary. Nic tajemniczego się nie dzieje. -wzruszyłem ramionami i podniosłem butelkę wody. -hej, patrzcie! Mrówka! W środku? Jak to możliwe? Pójdę i powiem cześć. -wyszczerzył zęby w uśmiechu przed spacerem.
Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się by zobaczyć śmiejącego się Justin'a z innymi chłopakami.
Coś się dzieje i mam zamiar dowiedzieć się co.
***
*chodzi o żółtego ptaka z ulicy sezamkowej
** to zdanie nie miało sensu więc napisałam je po swojemu
***w dosłownym tłumaczeniu byłoby koszulki kontra skóry, ale myślę, że klaty brzmi lepiej, chodzi o to, że chłopcy w koszulkach przeciwko chłopakom bez koszulek
****zostawiłam tak jak jest w orginale, ponieważ taksssir już nie daje tego 'efektu'
*****dryblować-poruszać się w sposób mający na celu zmylenie i ominięcie przeciwnika

myślę, że następny rozdział doda dla Was @g0ldjdb x