sobota, 21 lutego 2015

25. Catch Me.

Mam nadzieje, że kiedy upadnę dla niego on będzie tu żeby mnie złapać .

EDEN'S POV

- Co my robimy? Możemy tylko iść w dół gór sami. T-tam są węże i inne dziwne rzeczy. Możliwe, że są tam dzikie psy! Zginiemy! - krzyknęłam.
- Eden - Justin westchnął, kładąc ręce na moich ramionach. - Zachowaj spokój. - powiedział.- Zadzwonimy do mojej mamy i zapytam czy po nas przyjedzie. - powiedział, przeszukując kieszenie.
Sprawdził drugą kieszeń i spojrzał na mnie alarmująco.
- Zostawiłeś swój telefon w aucie? -zapytałam, krzyżując ramiona.
- Może. - uśmiechnął się nerwowo.-Przepraszam za zrujnowanie naszej randki. - westchnął przepraszająco.
- Nie jest zrujnowana. - powiedziałam.-  Jest niezwykła. - przygryzłam wargę. - Ale czuję, że kiedyś przypomnimy to sobie i będziemy się z tego śmiać.-wzruszyłam ramionami.
- Więc... - Justin westchnął.- Myślę, że śpimy tej nocy tutaj.- wymamrotał.
- Przepraszam... co? -zapytałam odwracając się do Justina który nie wyglądał jakby żartował. - Nie mówisz poważnie. Justin, nie możemy tu spać. Twoja mama oszaleje. Mój wujek i ciocia dostaną ataku paniki. - wkurzyłam się.
- Dobra, chcesz iść w dół gór? - zapytał, wskazując na ciemną, strasznie wyglądającą ścieżkę.
-Nie.-wymamrotałam, kopiąc kamień na ziemi. -Co jeśli dziki pies przyjdzie i spróbuje nas zjeść? - spytałam, spoglądając na niego śmiertelnie poważnie.
Zaśmiał się i owinął ramiona wokół mnie.
- Obronię cię.- mrugnął do mnie, pochylił się i dziobnął moje usta.
- Uh-uh. Nie tutaj kolego. Ostatnim razem gdy to się stało, o mało co nie zawliliśmy się  z samochodem. -powiedziałam wskazując kraniec klifu. -Mój wujek zwariuje.-westchnęłam. -Chodźmy po prostu spać i pozwólmy nocy szybko się skończyć? Będę mniej się bała tego co moja rodzina może mi zrobić. - uśmiechnęłam się głupio.
- Też tak myślę.Moj dziadek ma to auto odkąd skończył osiemnaście lat. Będzie miał złamane serce.-Justin westchnął, siadając i położył się naprzeciwko przypadkowego gałazu.
Usiadłam obok niego, rozglądając się.
-Więc jak to zrobimy? -zapytałam- Nie mam poduszki. - wydęłam wargi.
Zachichotał. Owinął ramiona wokół mnie, przyciągając mnie bliżej siebie. Westchnęłam i położyłam głowę na jego piersi.
- To będzie niewygodne ale... przynajmniej wiemy żeby nie trzymać telefony przy sobie i nie zostawiać ich w samochodzie, prawda? - Justin zachichotał.
- Zachowaj to w pamięci. Ja nie posiadam telefonu.- zachichotałam zamykając oczy.- Myślę że zaoszczędzę na jakiś, teraz mogę pracować i mam więcej wolnego czasu odkąd tato wyrzucił mnie z chóru. - powiedziałam.
- Przykro mi , skarbie.- Justin szepnął, po czym pocałował mnie w czoło.
- Jest dobrze. -westchnęłam.- Przynajmniej nie muszę widywać się z Harrym w każdy poniedziałek, środę i niedzielę. - zachichotałam.
-Nienawidzę tego typa. - mruknął.
- Może i jest palantem, bo pocałował tamtą dziewczynę, ale nadal go podziwiam za to, że zabrał  mnie do Mc. Donalds. To było bardzo miłe. - powiedziałam.
- Znów, przykro mi. -przeprosił kładąc swoją głowę na mojej.
-Znów, jest w porządku.-zaśmiałam się. -Nie mogę spać.-westchnęłam.-Powinieneś coś zaśpiewać.-powiedziałam, mrugając do niego.
Spiorunował mnie wzrokiem.
-Nie, to jest żenujące.- zachichotał.
-Słyszałam jak śpiewasz. - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie wiedziałem że Ryan to nagrywa. I chciałem cię odzyskać. To było inne. -wzruszył ramionami.
- Pięknie proszę z wisienką na czubku?* - zapytałam przegryzajac wargę.
Jeknął i wziął moja twarz w swoje dłonie.
-Tylko jeśli nigdy więcej tak na mnie nie spojrzysz. Chcesz mnie zabić słodkością?-zapytał.
-Masz rację. Jesteś za bardzo pod pantoflem.- droczyłam się.
-Tylko dla ciebie. - mrugnął.
- Patrz. - powiedziałam robiąc dźwięk bata moją ręką.
Zaśmiał się i pokręcił głową.
-Śpiewaj! - zirytowałam się.
- Śpiewaj co? -zapytał.
-Pierwszą piosenkę która przyjdzie ci do głowy.- powiedziałam.
Westchnął i spojrzał na mnie sygnalizując, że ciężko myśli. Zachichotałam nad jego słodkością.
- Nie skrzywdź się.- uśmiechnęłam się do niego.
Zaśmiał się I przewrócił oczami. Dopiero co rozbił auto, leżymy na małej, brudnej przestrzeni w górach gdzieś w Stratford. Teraz uśmiechamy się, żartujemy , chichoczemy. A on będzie śpiewał mi do snu. Jesteśmy cudowni.
"Jej oczy, jej oczy sprawiają że gwiazdy wyglądają jakby nie świeciły. Jej włosy, jej włosy układają się perfekcyjnie bez jej starań.  On jest taka piękna i mówię jej to codziennie. Yeah, wiem, wiem, że kiedy prawie jej komplementy ona nie wierzy. I to jest, to jest takie smutne wiedzieć że ona nie widzi tego co widzę ja. Ale każdego razu kiedy pyta 'czy wyglądam dobrze?' Mówię..." -śpiewał, sprawiając że się uśmiechałam. Wiedział, że mam słabość do Bruno Marsa.
"...kiedy widzę twoją twarz, nie ma rzeczy którą bym w niej zmienił. Bo jesteś niesamowita. Tylko taka jaka jesteś. I kiedy uśmiechasz się cały świat się zatrzymuje i patrzy przez chwilę. Bo dziewczyno,jesteś wspaniała. Tylko taka jaka jesteś." -śpiewał za nim cicho skończył.
-Co? -zapytałam.
-Słyszałaś to? - zapytał cicho.
Usiadłam rozglądając się dookoła.
-Justin, to nie jest zabawne. - powiedziałam.
- Shh. - uciszył mnie. - Zostań tu. - wyjaśnił wstając.
Wstałam i zostałam na miejscu tak jak kazał. Podszedł bliżej ciemnej ścieżki.
-Justin! - wyszeptałam/krzyknęłam. -Wróć tu zanim zostaniesz zjedzony.
- Hej! - obcy głos krzyknął, zanim światło poraziło nas.
Krzyknęłam i skoczyłam na Justina.
- Co wy tu robicie w noc szkolną? - głos powiedział, po czym światło zgasło.
Zajrzałam zza ramienia Justina by zobaczyć policjanta ze Stratford patrzącego na nas z latarką.
- To twój wóz tam na dole? - zapytał wskazując klif.
Musiał widzieć jak on toczy się w dół.
- Zapomniał zaciągnąć ręczny. - wskazałam na Justina
- Myślę że potrzebujecie podwózki do domu? - podniósł brew.
- Tak, proszę pana. - odpowiedziałam, Justin był cicho.
- Dobra. Chodźmy. Wskakujcie. - westchnął, idąc do auta.
- Czemu jesteś taki cichy? - zapytałam gdy szliśmy do samochodu. Justin zarumienił się lekko.
- Spałem z jego córką. Wszedł wtedy do jej sypialni. Nie rozpoznaje mnie więc shh. - wytłumaczył.
Głupio się uśmiechnęłam, nagle wybuchłam  śmiechem dopóki nie wsiadłam do auta.  Policjant wsiadł do auta i popatrzył na nas w tylnym lusterku.
- Proszę pana, wygląda pan znajomo. Nie ma pan córki? - zachichotałam.
Justin spojrzał na mnie i trącił mnie łokciem. Zapiął pasy bezpieczeństwa.
- Jasne, mam. - zachichotał.- Ona uczęszcza do Stratford South High. Chodzicie tam?- zapytał jadąc w dół górskiej ścieżki.
- Nie, ale mój brat i siostra tam chodzą.- uśmiechnęłam się do Justina. - Ja i JUSTIN chodzimy do Stratford East. -powiedziałam, mrugając do Justina. Miałam nadzieję że facet dopadnie Justina i wygłosi mu małe śmieszne kazanie.
- To nie jest zabawne - Justin szepnął.
- Oh, okej. - oficer odpowiedział kiwając głową.
Westchnęłam. W dalszym ciągu jechaliśmy przez Stratford. Mineliśmy Mc. Donalds, który odwiedziliśmy z Justinem przed górami. Nareszcie byliśmy gdzieś, co rozpoznałam.
- Więc wały dwoje jesteście poza tą małą South Stratford - East Stratford rywalizacją?-zapytał.
- Nie do końca. - Justin odpowiedział marszcząc na mnie nos zanim dziobnął mnie w czoło.
- On w tym jest. Robi dużo złych rzeczy. Może o nim słyszałeś? Justin Bieber? - zapytałam kierowcy.
Justin jęknął gdy samochód zatrzymał się z piskiem. Mężczyzna obrócił sieci spojrzał na Justina.
-Ty... - policjant syknął.

***
- Odegram się za to. - Justin zaśmiał się gdy szliśmy do domu.
Policjant wyrzucił nas z auta i sprawił że musieliśmy iść resztę drogi do domu. Dał też Justinowi dziesięciominutowy , długi wkład jak źle jest sypiać ze wszystkimi. Misja wypełniona, mogę powiedzieć.
-  Czy to nie jest wystarczająca zapłata? Idziemy juz przez lata. I jestem w szpilkach i one zabijają moje stopy. - jęknęłam.
Justin westchnął  i zatrzymał się i ściągnął swoje złote high tops*.
- Załóż je, są wygodniejsze. - powiedział.
- Ale będziesz musiał iść w samych skarpetkach. - Zmarszczyłam brwi, mój nos zmarszczył kiedy przetwarzałam to.
- Nie zmusza mnie żebym znów je założył, księżniczko. - zachichotał.
- Księżniczko? Nie słyszałam tego wcześniej. - uśmiechnęłam się, ściągając szpilki i wkładając jego wygodne złote high tops.
One  są naprawdę błyszczące.
- Bo jesteś moją księżniczką. - uśmiechnął się, otaczając moją talię ramionami i całując mnie w głowę.
Byliśmy na rogu. Na lewo był mój dom, a z prawej strony jego. Obróciliśmy się w lewo, on uparł się że odprowadzi mnie do drzwi. Było około jedenastej i Justin nie chciał żebym miała kłopoty.  W końcu nie przekroczyłam jeszcze godziny policyjnej. Staliśmy na schodach.
- Przepraszam, ta pierwsza randka była kompletną klapą.-zachichotał
- To nic. - uśmiechnęłam się do niego.- Przykro mi, że zepsuliśmy auto nad którym twój dziadek pracował.
- Oh,nie. To nie był ten samochód. Jezu, gdybym zniszczył tamten myślę że zapłakałbym się. - zaśmiał się.- Nie, ten wóz nadal jest w naprawie. Pracujemy nad nim.  Wiec myślę że będę musiał dzielić się moim Range Roverem z dziadkiem przez parę miesięcy. - zachichotał.
- To była perfekcyjna pierwsza randka, Justin. - uśmiechnęłam się do niego.- Nawet jeśli się zgubiliśmy i zepsuliśmy auto.- zachichotałam.- Zobaczymy się jutro. - uśmiechnęłam się pochylajac się w górę aby go pocałować.
Uśmiechnął się kiedy jego ramiona wślizgnęły się i otoczyły moją talię, tak że byliśmy bliżej. Zachichotałam i Odepchnęłam go lekko. Staraj się nie przesadzać. Spójrz w okno. - uśmiechnęłam się głupio.
- Obrócił głowę i oboje zobaczyliśmy głowy Logana i Jenny znikające w oknie. Justin i ja zaśmialiśmy się. Podałam mu high tops i cmoknęłam jego usta.
- Dzięki. - uśmiechnął się - Słodkich snów, księżniczko.
- Słodkich snów. - uśmiechnęłam się i weszłam do środka.
Znasz to uczucie kiedy twoje serce bije tak mocno , że myślisz, że wyleci ci z piersi? To jest to co czuję teraz. Jeśli oglądałam wiele filmów na postawie książek Nicholasa Sparksa powinnam to znać. Justin Drew Bieber jest niesamowicie perfekcyjny. Mam nadzieję,  że jeśli upadnę dla niego on będzie tam żeby mnie złapać.

JUSTIN'S POV

Kurwa mać, zakochuje się w niej.

*high tops - rodzaj obuwia, Justin często je nosi.

* "pięknie proszę z wisienką na czubku" - 'pretty please with a cherry on top' - oznacza coś jak "bardzo mega super ładnie proszę"

Piosenka którą śpiewał Justin to "Just the way you are" Bruno Marsa.



Awws on się w niej zakochuje! Jeju dajcie mi takiego chłopaka jak on ;_;    *_*

Następny rozdział będzie jednym z najciekawszych w całej historii.
Zaufajcie mi.  Będzie trochę dramy; )

Jak myślicie co to może być?

PROSZĘ O KOMENTARZE!

XO XO
@natallaczerep

           

6 komentarzy:

  1. Co jakiej dramy?!Ja nie chcę dramy pięknie proszę z wisienką na czubku haha.On się w niej zakochuje czy słyszycie mój pisk haha.Też chcę taką randkę ona była cudowna no i na dodatek śpiewał dla niej. Ja chcę takiego chłopaka jak Justin o to także pięknie proszę.Ej ale to buty to musiały być na nią za duże w ogóle liczyłam że weźmie ją na ręce albo na barana a on jej buty daje znaczy to też bylo urocze po się poświęcił i szedl w skarpetkach.Super rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest chyba najsłodszy ze wszystkich ^^ A ta scena z policjantem hahahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww... To bylo mega słodkie i super scena z policjantem. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdziwiłam się, że Eden nie była zazdrosna o to, że Justin spał z jakąś laską, albo przynajmniej zniesmaczona... Ale dobrze mu tak, że ten policjant dał mu wykład :D czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Dodaj szybko następny

    OdpowiedzUsuń