miłego czytania
Eden's POV
-Więc, mała Edie Perry ma CHŁOPAKA. -Logan głupio się do mnie uśmiechnął, gdy szliśmy przez centrum handlowe.
Przewróciłam oczami.
-Ale nie możesz nikomu powiedzieć, Logan. Nikomu. Wiesz, że umrę, prawda? -zapytałam.
-Tak, tak, rozumiem. -przewrócił oczami i położył rękę na mojej twarzy chowając ją w zażenowaniu.* Śmiałam się i trąciłam go łokciem. -więc, jak dużo masz pań przyjaciółek? -uśmichnął się do mnie.
-Aw, sweetie.**Maggie nie należy do szalonych dzieciaków jak ty. -głupio się uśmiechnęłam i pstryknęłam go w ucho.
-Maggie, brzmi gorąco. -stwierdził.
-Ona jest wspaniała, ale bardzo wyrafinowana dla Ciebie. -uśmiechnęłam się. -poza tym, ona się z kimś spotyka. -stwierdziłam. Jego uśmiech zgasł i odwrócił się marszcząc brwi. -dlaczego? szukam dziewczyny? -uśmiechnęłam się do niego.
-Cóż, nie jestem zdesperowany. Ale dziewczyna byłaby dobra. -wymamrotał.
-Cóż, wówczas myślę, że powinieneś omijać mnie w szkole. Dzieci tam poniekąd.. nienawidzą mnie. -skrzywiłam się marszcząc mój nos.
-Zostawili Cię?*** Psh, nie ma mowy. Jesteś dla mnie ważniejsza niż jakieś dziewczyny, Edie. -głupio się uśmiechnął kołysząc swoją ręką luźno wokół mojej szyi. -jesteś moją najlepsiejszą**** przyjaciółką na wieki. -szeroko się do mnie uśmiechnął, a później zaczął śpiewać 'best day ever' piosenkę ze Spongebob'a.
Oh, jak ja kocham mojego najlepszego przyjaciela.
Justin's POV
-Dlaczego nie spędzasz z nią dzisiejszego dnia? -zapytał Ryan -myślałem, że wasza dwójka jest cała słodziutka i gówniana. -głupio się uśmiechnął.
-Nah, ona musiała się uczyć. Poza tym, spała w moim domu. -wzruszyłem ramionami.
-Już to masz? -zapytał Chaz. -nie dlatego, że jest to zaskakujące. Ale kto wiedział, że Miss Jesus mogła---Nie, nie! -syknąłem na niego. -nie planuję uprawiać seksu z nią w najlbiższym czasie, człowieku. Chcę, żeby mi zaufała. Nie zdobędę zaufania poprzez wykonywanie ruchów po zapytaniu czy będzie moją dziewczyną. Mam więcej szacunku niż to. -warknąłem.
-Oh, Pan trzy-dziewczyny-w-jedną-noc ma szacunek do kobiet? -Chaz mnie zagiął.
-Byłem wtedy inny. -stwierdziłem.
-To było w zeszłym tygodniu! -krzyknął. Przewróciłem oczami i włożyłem dłonie do kieszeni. -przepraszam, straciłem panowanie nad sobą, człowieku. -westchnął. -nie jestem do tego przyzwyczajony, wiesz? To dziwne. Nie widziałem Cię z jedną dziewczyną od.. -urwał.
-Możesz powiedzieć jej imię. Przecież nie będę płakał. -posłałem mu uśmiech. On wciąż milczał. -Sarah, Chaz. -zaśmiałem się. -spójrz, zapomniałem o niej. Ona jest teraz dla mnie niczym. Chciała Jordan'a, dostała go. Ona i tak nie była tak ładna, w każdym razie. -wzruszyłem ramionami. -ale Eden.. -uśmiechnąłem się do siebie. -Eden jest niesamowita. Lubi te same rzeczy co ja. Filmy, muzykę. Czuję, że mogę porozmawiać z nią o wszystkim. Naprawdę ją lubię, człowieku. -powiedziałem.
-Taa, czuję się tak z Taylor. Wiem dokąd zmierzasz. -Chaz skinął.
-Ludzie, potrzebuję dziewczyny. -Ryan zmarszczył brwi sprawiając, że wraz z Chaz'em zaśmialiśmy się i zaczęliśmy go drażnić. -to nie jest śmieszne! -warknął.
-Spójrz, tu jest wiele dziewczyn. Musisz tylko wybrać jedną. -Chaz szeroko się uśmiechnął.
-To nie tak, że mogę zwrócić się do laski i powiedzieć 'Yo, będziesz moją dziewczyną?'. To dziwne. -stwierdził. -a co jeśli powie tak? Utknąłem z dziwaczką! -westchnął. -chcę tylko z kimś oglądać high school musical. -wydął wargi.
-Otrząśnij się po high school musical, już! -Chaz zaśmiał się.
-Oh. -wymamrotałem, szybko przypominając sobie coś przed uderzeniem tyłu głowy Ryan'a. -to za pokazanie eden filmu z moją piosenką. -warknąłem.
-Co? Dzięki temu jesteście razem, prawda? -jęknął masując głowę.
-Napisałeś piosenkę? O Eden? -Chaz zaśmiał się. -pantoflarz!***** -wyśmiewał szturchając mnie.
-Zamknij się. Spędziłeś cały dzień z Taylor, kiedy zachorowała po imprezie. Powiedziała mi wszystko o tym jak zrobiłeś jej zupę i oglądałeś z nią Pamiętnik całą noc. -głupio się uśmiechałem.
On tylko posłał mi piorunujące spojrzenie.
-Hej, Justin. Wydawało mi się, że mówiłeś iż Eden jest w domu i się uczy? -zapytał Ryan.
-Tak jest, a co? -zapytałem odwracając się do niego.
Wskazał przed siebie więc moje spojrzenie podążyło w tamtym kierunku. Oglądałem jak Eden i inny dzieciak siadają przy fontannie. Ramię tego dzieciaka.. było wokół niej.. mojej dziewczyny. Zmrużyłem oczy przed odejściem od Ryan'a i Chaz'a, którzy podążali za mną.
-Eden, hej. -stwierdziłem uzyskując jej uwagę.
Ona nadal uśmiechała się z czegokolwiek była zadowolona i spojrzała na mnie.
-Hej Justin! -szeroko się do mnie uśmiechnęła. -Logan, to Justin. -zwróciła się do mnie.
Dzieciak spojrzał na mnie i uśmiechnął się, zanim wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku.
-Cześć, jestem Logan, najlepszy przyjaciel Edie. -stwierdził.
-Edie? -powtórzyłem zmieszany.
-Nazywam ją tak od pierwszej klasy. -zachichotał. -jesteś Justin, prawda? Powiedziała mi o Tobie wszystko. Miło mi Cię poznać. -powiedział wciąż wyciągając rękę.
Powoli nią potrząsnąłem, wciąż nieufnie.
-Więc, uh, dlaczego ja nie słyszałem o Tobie? -zapytałem.
-Dopiero co przeniosłem się tutaj z Toronto. -stwierdził. -mieszkam obok Edie. -uśmiechnął się do mnie.
-Justin, mogę z Tobą szybko pogadać? -Eden uśmiecha się patrząc zdenerwowana na Chaz'a. Skinąłem i odeszliśmy zostawiając dzieciaka-Logana z Chaz'em i Ryan'em. -powiedziałam mu o nas. Mam na myśli, on jest moim najlepszym przyjacielem i powiem mu wszystko. Nie mogłam tego przed nim ukryć. -przygryzła wargę.
-Taa-nie, to jest w porządku. -wzruszyłem ramionami. -uh, myślałem, że musisz się uczyć? -zapytałem.
-Tak, robiłam to, ale Logan przyszedł. Reszta jego rodziny nadal pakuje ich rzeczy, aby przenieść się tutaj, więc przyszedł. Zostanie u nas. -posłała mi uśmiech.
-Zostanie z Tobą? Jak, um, w Twoim pokoju? -zapytałem.
-Taa. -zachichotała. -a co? -spytała.
-Czekaj, więc.. będziecie dzielić jedno łóżko i inne gówna? -zapytałem.
Ona po prostu skinęła głową.
-Taa, my zawsze spaliśmy w jednym łóżku, ponieważ byliśmy mali. Przeszkadza Ci to, czy coś..? -wyglądała na zdezorientowaną.
-Cóż, poniekąd, zgaduję. Tam jest inny koleś śpiący w Twoim łóżku.. obok Ciebie? Nie chcę brzmieć na zazdrosnego lub inne gówno, bo nie jestem. -skłamałem. Tak, jestem zazdrosny. Chcę być jedynym, który śpi obok niej. Nie ten dzieciak Logan. -ale nie wiem, co jeśli miałbym inne laski w łóżku, huh? -zapytałem krzyżując ramiona.
Jej usta zmieniły się w uśmieszek.
-Nie ufasz mi.. w łóżku.. z Logan'em? -zapytała.
-Tobie ufam. Ale temu dzieciakowi, nie wiem. Za dużo się uśmiecha. -zmrużyłem oczy. -Spójrz, Eden, jesteś piękna i on o tym wie. Wielu facetów o tym wie. I nie wiem czy pamiętasz, ale jesteś moją dziewczyną. -szeroko się uśmiechnąłem oplatając ramionami jej talię.
-Justin, naprawdę nie masz się czym martwić. -wyszczerzyła się. -Logan mnie nie dotknie, wiesz dlaczego? -uśmiechnęła się.
Uniosłem brew.
-Co? Jest gejem? -zaśmiałem się. Zachichotała. -jest gejem? -zmarszczyłem brwi czując się głupio.
-Nie, to mój kuzyn. -posłała mi pełny uśmiech. Czułem się głupio. Bardziej głupio niż wcześniej. Teraz? Wyglądam na obsesyjnie zazdrosnego chłopaka. Którym, zgaduję, poniekąd jestem. Nie prześladowcą. Widziałem ten film. Nie pamiętam tytułu, ale facet oszałał, gdy ona rozmawiała z innym kolesiem. To trochę mnie przeraziło. Zaufaj mi. Nigdy nie powinienem traktować tak dziewczyny. Moja mama dobrze mnie wychowała. Zajęło to trochę czasu, zanim zdałem sobie z tego sprawę. -czujesz się głupio? -uśmiechnęła się.
-Trochę. -uśmiechnąłem się, a następnie pochyliłem przed muśnięciem jej ust.
-Byłeś zazdrosny. -zachichotała.
-Wciąć jestem. Co zrobić, jeśli chcę spać obok Ciebie? -zapytałem, puszczając jej oczko.
Różowy jasny rumieniec pojawił się na jej policzkach.
Ryan's POV
-Nienawidzę. Poniedziałków. -jęknąłem uderzając głową w szafkę, po czym Justin cicho podszedł po dzwonku.
-Serio wczoraj byłeś w kościele? -Chaz zapytał Justin'a, gdy szliśmy.
-Taa, Eden ponownie śpiewała. Ma niesamowity głos, człowieku. Tak niewiarygodny. -Justin szeroko się uśmiechnął.
Uśmiechnąłem się. Justin naprawdę lubi Eden. Chaz kocha Taylor. Jestem forever alone. Nie wiem czy to powiedzenie jest tylko dla lasek, ale widziałem je na tumblr i stwierdziłem, że jest zabawne. To brzmi smutno, że czuję się samotny. Ale ja tylko chcę dziewczynę. Lubię jak Chaz może po prostu podchodzić do Taylor i całować ją w policzek, a ona chichocze. Chcę stwarzać uśmiech u dziewczyny jak to. Tylko przez coś tak prostego jak pocałunek w policzek. Czuję się gejowsko.
-Mam chemię z Panem Hicks. Do zobaczenia ludzie. -machnąłem przed udaniem się do klasy.
Wyciągnąłem telefon, by sprawdzić godzinę, aby zobaczyć czy nie jestem spóźniony. Nagle poczułem jak mój telefon wypadł z moich rąk i papiery w powietrzu, wszędzie.
-O mój boże. Tak mi przykro. -usłyszałem mówiący dziewczęcy głos.
-Nie, to moja wina. Powinienem patrzeć przed siebie. -zachichotałem chowając mój telefon do kieszeni, zanim pomogłem jej pozbierać papiery.
Wstałem i podałem jej rękę. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie przed złapaniem jej.
-Wow. -szepnąłem. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła. Czy powiedziałem to tak głośno jak myślę, że to zrobiłem? Cholera, Ryan. -j-jestem Ryan. -powiedziałem wyciągając do niej rękę. -Ryan Butler. Być może słyszałaś o mnie? -flirtowałem, starając się być naturalny.
Nie znam jej imienia, ale mam przeczucie, że ta dziewczyna..
-Właściwie nie. -uśmiechnęła się. -jestem tu nowa. -dodała. To dlatego. -jestem Jenna. Jenna Esposito. -zarumieniła się.
***
jeśli szanujesz moją pracę zostaw po sobie komentarz x
*chodziło o to, że Logan zrobił face palm aka uderzenie ręką w twarz w zażenowaniu tylko nie zrobił tego sobie lecz Eden
**nie chciałam tego tłumaczyć na cukiereczku czy kochanie, bo to tak słodko wygląda aw
***autorka użyła zwrotu ditch you, z którym spotkałam się po raz pierwszy. myślę, że to ich taki slang, ponieważ w słowniku to słowo znaczy tylko i wyłącznie 'rów', ale poszperałam w internecie i -angielska- definicja brzmiała tak:
'słowo to używane jest, aby zostawiać niechciane osoby, miejsca lub rzeczy; pozbyć się czegoś lub kogoś'
****Logan użył słowa bestest, które nie istnieje
best-stopień najwyższy końcówka est znaczy właśnie ten stopień najwyższy, a on go użył w wyrazie, który jest wyjątkiem
to jakby gra słów, na pewno rozumiecie misie
*****w oryginale jest to whipped co w ich slangu oznacza osobę kontorlowaną przez swoją dzieczynę/chłopaka
piątek, 22 sierpnia 2014
czwartek, 14 sierpnia 2014
19. Babe
zaczekaj, zapomniałam was poinformować o 18 rozdziale więc jeśli nadal go nie przeczytałaś, bierz się za to.
przepraszam za błędy, miłego czytania, kocham was, pheridise x
Czy on powiedział do mnie "kochanie"?
przepraszam za błędy, miłego czytania, kocham was, pheridise x
Czy on powiedział do mnie "kochanie"?
Eden POV's
Powoli otworzyłam oczy, i zostałam przywitana promieniami słonecznymi wpadającymi przed Justina okno. Jęknęłam zirytowana i schowałam twarz w jego klatkę piersiową, budząc go.
-Przepraszam. - przeprosiłam i lekko zachichotałam.
- Nie ma problemu. - Zaśmiał się swoim porannym głosem. Cóż mogę powiedzieć, był bardzo atrakcyjny.
- Więc.. Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego. On po prostu się uśmiechnął, po czym nachylił nade mną i wydął wargi do pocałunku, który dostał gdy nasze usta się dotknęły.
Motyle znów wybuchnęły w moim żołądku. Brzmi banalnie. Motyle zawsze są.
- Rzeczywiście dzień dobry. - Zaśmiał się po tym jak się odsunął.
- Powinnam wracać.. Mama może zapukać do moich drzwi w każdej chwili i prosić mnie bym zeszła na śniadanie. - Szepnęłam
- Mmm, ale jest tak wygodnie. - Wymamrotał, mocniej obejmując mnie ramionami. Uśmiechnęłam się.
- Szkoda. - Cmoknęłam jego usta i wstałam z łóżka. - Dziś będę się pewnie cały dzień uczyła, więc, widzimy się w poniedziałek? - Spytałam.
- Nie, jutro idę do kościoła. - Powiedział siadając.
- Ty? - Zapytałam odwracając się do niego.
Skinął głową.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo - zaczął. - kocham Boga - powiedział wywołując u mnie śmiech. - Oh, proszę cie. Czy potrzeba jakiegoś powodu by pójść do kościoła? - Uniósł brew, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Nie sądze. - Uśmiechnęłam się. - Pewnie się tam spotkamy. - Uśmiechnęłam się, cmoknęłam jeszcze raz jego usta i wyszłam na werandę, najpierw upewniając się czy nikt nie patrzy.
Odetchnęłam i wspięłam się. Poczułam Justina ręce na mojej talii.
- Dam sobie radę. Nie martw się. - Uśmiechnęłam się i szybko przeskoczyłam na moją werande.
- Jestem pod wrażeniem. - Mrugnął. - Ponadto miałem ładny widok. - Uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i weszłam do mojego pokoju.
- Do zobaczenia później. - Szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- Miłego dnia, kochanie. - Znów do mnie mrugnął, zanim zamknęliśmy drzwi do naszych pokoi. Czy on powiedział do mnie "kochanie"? Uśmiechnęłam się do siebie, przygryzając moją dolną wargę, jak to zawsze ja, zanim ktoś zapukał do moich drzwi.
Podeszłam do drzwi i zauważyłam mamę gapiącą się na mnie.
- Hej, śniadanie jest.. Czyja to bluza? - Spytała.
Spojrzałam na szarą bluzę, którą wczoraj dał mi Justin. Cholera.
- Um, to jest stara bluza Adama. Znalazłam ją w piwnicy i postanowiłam zatrzymać. - Powiedziałam.
Zmrużyła oczy patrząc na bluzę, ale w końcu to kupiła.
- Dobrze. Śniadanie jest gotowe. Myślę że polubisz niespodziankę na dole. - Uśmiechnęła się przed wyjściem.
Uśmiechnęłam się i szybko ubrałam w luźną, cienką koszulę, kiedy odeszłam zarzuciłam ją na ramiona ma mój tank top pod spodem. Założyłam parę spodenek o przyzwoitym rozmiarze i pozostając w moich skarpetkach wyszłam na dół.
-Logan! -pisnęłam, ruszyłam w jego kierunku i rzuciłam się na mojego piętnastoletniego kuzyna.
Jesteśmy praktycznie bliźniakami. Urodziliśmy się nawet w ten sam dzień. Szczęściarze, nie?
-Edie! -wyszczerzył zęby w uśmiechu, nazywając mnie moim przezwiskiem.
Wymawia się 'Eedy i on mówi tak do mnie od około zawsze. Wyrwałam się i uszczypnęłam jego policzki.
-Co Ty tu robisz? -uśmiechnęłam się do niego. -gdzie jest reszta rodziny? -zapytałam.
-Oni są z powrotem w Toronto, pakują resztę naszych rzeczy. -głupio się uśmiechnął. -przenosimy się do Stratford, kochanie! -szeroko się uśmiechnął.
-O mój Boże! -pisnęłam znów go przytulając.
-Czy masz zamiar przestać piszczeć? Możesz się do cholery zamknąć? -Adam warknął na mnie przepychając się obok i podszedł do stołu na śniadanie.
-Co jest z jego tyłkiem? -głupio się uśmiechnął.
-Stracił poważny mecz koszykówki ostatniej nocy. -uśmiechnęłam się. -zgaduję, że jest bardzo zdenerwowany. -oznajmiłam. -nie mogę uwierzyć, że się tu wprowadzasz! - uśmiechnęłam się.
-Ta, mamy dom tuż za rogiem. Możemy chodzić do swoich domów nawzajem cały czas. To będzie niesamowite! -uśmiechnął się do mnie. -plus, idę do Twojej szkoły. -szeroko się uśmiechnął. -nie chcę iść do jakiejś prywatnej szkoły. Zresztą jak sisssy. -zachichotał.
Nie wiem dlaczego on zawsze nazywa swoją siostrę "Sissy". Dziwne, ale to jest Logan dla Ciebie.
-Pozwól mi oprowadzić Cię wokół Stratford. -uśmiechnęłam się.
-Czy nie przyjechałaś tu tydzień temu? Jak mogę Ci zaufać? Zgubisz mnie, znając Twoje szczęście. -głupio się uśmiechnął.
-Oh, proszę. Jestem szybko ucząca się. Teraz wiem, gdzie wszytko jest. Plus, mam mnóstwo do powiedzenia. -uśmiechnęłam się.
Zapomnij o uczeniu się. Nie widziałam Logana tak długo! Tęsknię za moim najlepszym przyjacielem.
-Co ze śniadaniem? -zapytał.
-Dostaniemy trochę później w centrum handlowym. Tylko chodź. Mamo, wychodzimy. Pokażę Logan'owi miasto! PA! -krzyknęłam przed wyjściem.
-Wow. -zaśmiał się potrząsając głową, gdy wyszliśmy.
Śmiałam się i spojrzałam przed siebie spotykając niebiesko/zielone oczy, dla których kiedyś traciłam głowę.
-Harry. -wyszeptałam.
-Erm, będzie Ci przeszkadzało jeśli porozmawiam z Tobą przez minutę? -zapytał.
-Uh, możesz to powiedzieć tutaj. -stwierdziłam.
-Kto to jest? Twój chłopak? -Logan się uśmiechnął.
-Były. -stwierdziłam.
Uśmiech Logan'a zamienił się w niezadowoloną minę, gdy patrzył piorunującym spojrzeniem na Harry'ego.
-Co zrobiłeś? -zapytał natychmiast.
Harry zignorował Logan'a i zaczął mówić od mnie.
-Spójrz, naprawdę przepraszam za to co Ci zrobiłem, Eden. Ale chciałbym prosić o kolejną szansę. Jesteś niesamowitą dziewczynę, a ja nie powinienem całować tamtej. -westchnął.
-Ty co? Oh cholera, nie, trzymaj hm kurwa.* -Logan warknął docierając do twarzy Harry'ego.
Zaśmiałam się i pociągnęłam Logan'a z powrotem.
-W porządku Logan. I spójrz, Harry. Mam pewnego rodzaju chłopaka teraz.. -westchnęłam.
-To dziecko? -Harry wskazał na Logan'a.
-Ew, nie. -Logan się odsunął. -jesteśmy powiązani, bro. Ta sama krew. Kuzyni. Nie incesto**, bro. -skrzywił się.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Do zobaczenia później Harry. -uśmiechnęłam się do niego przed odejściem z Logan'em.
-Od kiedy lubisz brytyjskich chłopców z kręconymi włosami? -zapytał Logan.
-Przepraszam. - przeprosiłam i lekko zachichotałam.
- Nie ma problemu. - Zaśmiał się swoim porannym głosem. Cóż mogę powiedzieć, był bardzo atrakcyjny.
- Więc.. Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, spoglądając na niego. On po prostu się uśmiechnął, po czym nachylił nade mną i wydął wargi do pocałunku, który dostał gdy nasze usta się dotknęły.
Motyle znów wybuchnęły w moim żołądku. Brzmi banalnie. Motyle zawsze są.
- Rzeczywiście dzień dobry. - Zaśmiał się po tym jak się odsunął.
- Powinnam wracać.. Mama może zapukać do moich drzwi w każdej chwili i prosić mnie bym zeszła na śniadanie. - Szepnęłam
- Mmm, ale jest tak wygodnie. - Wymamrotał, mocniej obejmując mnie ramionami. Uśmiechnęłam się.
- Szkoda. - Cmoknęłam jego usta i wstałam z łóżka. - Dziś będę się pewnie cały dzień uczyła, więc, widzimy się w poniedziałek? - Spytałam.
- Nie, jutro idę do kościoła. - Powiedział siadając.
- Ty? - Zapytałam odwracając się do niego.
Skinął głową.
- Dlaczego? - zapytałam.
- Bo - zaczął. - kocham Boga - powiedział wywołując u mnie śmiech. - Oh, proszę cie. Czy potrzeba jakiegoś powodu by pójść do kościoła? - Uniósł brew, po czym wstał i podszedł do mnie.
- Nie sądze. - Uśmiechnęłam się. - Pewnie się tam spotkamy. - Uśmiechnęłam się, cmoknęłam jeszcze raz jego usta i wyszłam na werandę, najpierw upewniając się czy nikt nie patrzy.
Odetchnęłam i wspięłam się. Poczułam Justina ręce na mojej talii.
- Dam sobie radę. Nie martw się. - Uśmiechnęłam się i szybko przeskoczyłam na moją werande.
- Jestem pod wrażeniem. - Mrugnął. - Ponadto miałem ładny widok. - Uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami i weszłam do mojego pokoju.
- Do zobaczenia później. - Szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- Miłego dnia, kochanie. - Znów do mnie mrugnął, zanim zamknęliśmy drzwi do naszych pokoi. Czy on powiedział do mnie "kochanie"? Uśmiechnęłam się do siebie, przygryzając moją dolną wargę, jak to zawsze ja, zanim ktoś zapukał do moich drzwi.
Podeszłam do drzwi i zauważyłam mamę gapiącą się na mnie.
- Hej, śniadanie jest.. Czyja to bluza? - Spytała.
Spojrzałam na szarą bluzę, którą wczoraj dał mi Justin. Cholera.
- Um, to jest stara bluza Adama. Znalazłam ją w piwnicy i postanowiłam zatrzymać. - Powiedziałam.
Zmrużyła oczy patrząc na bluzę, ale w końcu to kupiła.
- Dobrze. Śniadanie jest gotowe. Myślę że polubisz niespodziankę na dole. - Uśmiechnęła się przed wyjściem.
Uśmiechnęłam się i szybko ubrałam w luźną, cienką koszulę, kiedy odeszłam zarzuciłam ją na ramiona ma mój tank top pod spodem. Założyłam parę spodenek o przyzwoitym rozmiarze i pozostając w moich skarpetkach wyszłam na dół.
-Logan! -pisnęłam, ruszyłam w jego kierunku i rzuciłam się na mojego piętnastoletniego kuzyna.
Jesteśmy praktycznie bliźniakami. Urodziliśmy się nawet w ten sam dzień. Szczęściarze, nie?
-Edie! -wyszczerzył zęby w uśmiechu, nazywając mnie moim przezwiskiem.
Wymawia się 'Eedy i on mówi tak do mnie od około zawsze. Wyrwałam się i uszczypnęłam jego policzki.
-Co Ty tu robisz? -uśmiechnęłam się do niego. -gdzie jest reszta rodziny? -zapytałam.
-Oni są z powrotem w Toronto, pakują resztę naszych rzeczy. -głupio się uśmiechnął. -przenosimy się do Stratford, kochanie! -szeroko się uśmiechnął.
-O mój Boże! -pisnęłam znów go przytulając.
-Czy masz zamiar przestać piszczeć? Możesz się do cholery zamknąć? -Adam warknął na mnie przepychając się obok i podszedł do stołu na śniadanie.
-Co jest z jego tyłkiem? -głupio się uśmiechnął.
-Stracił poważny mecz koszykówki ostatniej nocy. -uśmiechnęłam się. -zgaduję, że jest bardzo zdenerwowany. -oznajmiłam. -nie mogę uwierzyć, że się tu wprowadzasz! - uśmiechnęłam się.
-Ta, mamy dom tuż za rogiem. Możemy chodzić do swoich domów nawzajem cały czas. To będzie niesamowite! -uśmiechnął się do mnie. -plus, idę do Twojej szkoły. -szeroko się uśmiechnął. -nie chcę iść do jakiejś prywatnej szkoły. Zresztą jak sisssy. -zachichotał.
Nie wiem dlaczego on zawsze nazywa swoją siostrę "Sissy". Dziwne, ale to jest Logan dla Ciebie.
-Pozwól mi oprowadzić Cię wokół Stratford. -uśmiechnęłam się.
-Czy nie przyjechałaś tu tydzień temu? Jak mogę Ci zaufać? Zgubisz mnie, znając Twoje szczęście. -głupio się uśmiechnął.
-Oh, proszę. Jestem szybko ucząca się. Teraz wiem, gdzie wszytko jest. Plus, mam mnóstwo do powiedzenia. -uśmiechnęłam się.
Zapomnij o uczeniu się. Nie widziałam Logana tak długo! Tęsknię za moim najlepszym przyjacielem.
-Co ze śniadaniem? -zapytał.
-Dostaniemy trochę później w centrum handlowym. Tylko chodź. Mamo, wychodzimy. Pokażę Logan'owi miasto! PA! -krzyknęłam przed wyjściem.
-Wow. -zaśmiał się potrząsając głową, gdy wyszliśmy.
Śmiałam się i spojrzałam przed siebie spotykając niebiesko/zielone oczy, dla których kiedyś traciłam głowę.
-Harry. -wyszeptałam.
-Erm, będzie Ci przeszkadzało jeśli porozmawiam z Tobą przez minutę? -zapytał.
-Uh, możesz to powiedzieć tutaj. -stwierdziłam.
-Kto to jest? Twój chłopak? -Logan się uśmiechnął.
-Były. -stwierdziłam.
Uśmiech Logan'a zamienił się w niezadowoloną minę, gdy patrzył piorunującym spojrzeniem na Harry'ego.
-Co zrobiłeś? -zapytał natychmiast.
Harry zignorował Logan'a i zaczął mówić od mnie.
-Spójrz, naprawdę przepraszam za to co Ci zrobiłem, Eden. Ale chciałbym prosić o kolejną szansę. Jesteś niesamowitą dziewczynę, a ja nie powinienem całować tamtej. -westchnął.
-Ty co? Oh cholera, nie, trzymaj hm kurwa.* -Logan warknął docierając do twarzy Harry'ego.
Zaśmiałam się i pociągnęłam Logan'a z powrotem.
-W porządku Logan. I spójrz, Harry. Mam pewnego rodzaju chłopaka teraz.. -westchnęłam.
-To dziecko? -Harry wskazał na Logan'a.
-Ew, nie. -Logan się odsunął. -jesteśmy powiązani, bro. Ta sama krew. Kuzyni. Nie incesto**, bro. -skrzywił się.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
-Do zobaczenia później Harry. -uśmiechnęłam się do niego przed odejściem z Logan'em.
-Od kiedy lubisz brytyjskich chłopców z kręconymi włosami? -zapytał Logan.
***
*Logan powiedział 'hold mah shit' to było dziwne zdanie |hold znaczy trzymać i wszystkie synonimy| |mah znaczy wachanie, coś jak hm, cóż| |shit znaczy gówno oraz przyjęło się również jako przekleństwo|
**incesto to po hiszpańsku kazirodztwo.
od autorki -nie tłumaczki- ta, Logan jest grany przez uroczego jak cholera Christian'a Beadles'a!
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRnuy6vY4xO1zIwadcfH-Z21fAQiSp0Xj9RbYYAwYv8dX6W4NdV
____________________
OD @g0ldjdb
HEJ KOCHANI! ZEDYTOWAŁAM BO CHCE WAS ZACHĘCIĆ DO OBSERWOWANIA NA TWITTERZE POLSKI KONT O EDEN I JUSTINIE!
EDEN - @EdenPerry_PL
JUSTIN - @Drew_PL
DZIEKUJE ZA UWAGE, KOCHAM WAS ♥
*Logan powiedział 'hold mah shit' to było dziwne zdanie |hold znaczy trzymać i wszystkie synonimy| |mah znaczy wachanie, coś jak hm, cóż| |shit znaczy gówno oraz przyjęło się również jako przekleństwo|
**incesto to po hiszpańsku kazirodztwo.
od autorki -nie tłumaczki- ta, Logan jest grany przez uroczego jak cholera Christian'a Beadles'a!
https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRnuy6vY4xO1zIwadcfH-Z21fAQiSp0Xj9RbYYAwYv8dX6W4NdV
____________________
OD @g0ldjdb
HEJ KOCHANI! ZEDYTOWAŁAM BO CHCE WAS ZACHĘCIĆ DO OBSERWOWANIA NA TWITTERZE POLSKI KONT O EDEN I JUSTINIE!
EDEN - @EdenPerry_PL
JUSTIN - @Drew_PL
DZIEKUJE ZA UWAGE, KOCHAM WAS ♥
tu pheridise
idk czy informowałam o tym, ze zmieniłam user z wonderfulniallx na pheridise, ale to zrobiłam. nieważne nie po to tu coś piszę.
jestem aspołeczną nastolatka z problemami -psh kogo to obchodzi- i nie piszę tu, aby się wyżalać, tylko miałam czas przez w sumie prawie cały miesiąc, ale ciągle źle się czułam aka smutno nie, że choroba czy coś i olewałam to ff. jest 8 miesiąc tego roku, a ciągnę to tłumaczenie wraz z g0ldjdb przez prawie rok? idk, nie pamiętam.
mam zamiar się ogarnąć i tłumaczyć jak najwięcej. chciałabym skończyć chociażby 1 część w tym roku -tak to ff ma dwie części- więc jeśli przez długi czas nie ma rozdziału piszcie w komentarzach lub mi na tt swoje zażalenia, możecie na mnie kurde przeklinać, wszystko, ale ogarnijcie mnie wtedy. ja po prostu nie tłumaczę tego, bo mi się nie chce -ale właśnie za chwilę przetłumaczę rozdział lub dokończę tłumaczyć 19, który zaczęła g0ldjdb idk jeszcze-
i omg, ale się rozpisałam, ale wgl nie po to to jestem lol
pogubiłam się w liście informowanych więc jeśli chcesz nadal kontynuować czytać to jakże bardzo zaniedbane ff to po prostu wpisz w komentarzu tu swój user, nigdzie indziej i będę Cię informowała
jestem aspołeczną nastolatka z problemami -psh kogo to obchodzi- i nie piszę tu, aby się wyżalać, tylko miałam czas przez w sumie prawie cały miesiąc, ale ciągle źle się czułam aka smutno nie, że choroba czy coś i olewałam to ff. jest 8 miesiąc tego roku, a ciągnę to tłumaczenie wraz z g0ldjdb przez prawie rok? idk, nie pamiętam.
mam zamiar się ogarnąć i tłumaczyć jak najwięcej. chciałabym skończyć chociażby 1 część w tym roku -tak to ff ma dwie części- więc jeśli przez długi czas nie ma rozdziału piszcie w komentarzach lub mi na tt swoje zażalenia, możecie na mnie kurde przeklinać, wszystko, ale ogarnijcie mnie wtedy. ja po prostu nie tłumaczę tego, bo mi się nie chce -ale właśnie za chwilę przetłumaczę rozdział lub dokończę tłumaczyć 19, który zaczęła g0ldjdb idk jeszcze-
i omg, ale się rozpisałam, ale wgl nie po to to jestem lol
pogubiłam się w liście informowanych więc jeśli chcesz nadal kontynuować czytać to jakże bardzo zaniedbane ff to po prostu wpisz w komentarzu tu swój user, nigdzie indziej i będę Cię informowała
Subskrybuj:
Posty (Atom)