I'm so dead
*EDEN'S POV*
- Jesteś pewna, że to nie za dużo? Mam na myśli, nie jedziemy w żadne luksusowe miejsce...- westchnęłam, patrząc na siebie w lustrze.
Pożyczyłam jedną z sukienek Jenna'y, której ona nigdy nie zakładała.
- Wyglądasz dobrze! To jest słodkie! Coś na co dzień, ale słodkie.- Jenna zachichotała, krzyżując ręce.
- Mam nadzieję, że masz rację. - przegryzłam wargę, wpatrując się we mnie w lustrze.
Obecnie miałam na sobie białą sukienkę, a moje nowe, czerwone włosy były wyprostowane.
- Myślę, że szpilki to trochę za dużo. - wymamrotałam - Poza tym, one ranią. - zmarszczyłam brwi.
- Ale buty kompletują strój!- Eve wydyszała.
Wywróciłam na nią oczami i wzruszyłam ramionami.
- Dobrze. Ale ja nigdy nie noszę obcasów - znowu. - poskarżyłam się.
- Przestań narzekać bo nawet nie zaczniesz tej randki. - Jenna uśmiechnęła się do mnie.
- Mogę wejść? - Logan zapukał do drzwi. Został stąd wyrzucony gdy zaczęłam się przebierać. Dzielimy pokój. Zaśmiałam się i otworzyłam drzwi. Wszedł do środka z Kotem Ronem na rękach. Yeah, on nadal ma tego kota. - Woah! Wyglądasz gorąco!-uśmiechnął się.- W nieperwersyjny sposób.- wzruszył ramionami.
- Wyglądasz dobrze. Nie przyprowadzaj Justina do domu po randce. Wolę spać w spokoju, a nie słuchając "uhh, , yeaaa, Justin!" - zrobił dziwny beczący dźwięk. To Logan.
- Ty dziwaku!- krzyknęłam, śmiejąc się i rzucając w niego poduszką.
- Jak możemy byc spokrewnieni?- mruknęła, robiąc face-palm, sprawiając, że ja i Eve zataczałyśmy się ze śmiechu.
- Dziewczyny, przeszkadzam? - Ciocia Beth pukając do drzwi, zanim weszła. Uśmiechnęła się i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. - wyglądasz pięknie.- zachichotała.
- Naprawdę? Nie myślisz, że to jest...odkrywające?- przegryzłam wargę.
- Nie, jesteś piękna. Wstyd mi za moją siostrę, że kiedykolwiek powiedziała o tobie coś złego. Powinnaś zobaczyć ciuchy, które nosi Jenna. - uśmiechnęła się do Jenny.
- To muszą być krótkie topy mamo! - Jenna jęknęła.
Zaśmiałam się i przewróciłam oczami.
- Wiec, przyszłam ci tylko powiedzieć, że na dole jest przystojny młody mężczyzna czekający na ciebie.- ciocia Beth uśmiechnęła się głupkowato.
- On tu jest?- zapytałam, rozszerzając oczy.- Boże, nie mogę tam iść! Wyglądam okropnie! Moje ramiona wyglądają gruba, a moje nogi się trzęsą. - jęknęłam, od razu czując się niepewnie.Co pomyśli Justin? Nigdy przedtem nie miałam prawdziwego chłopaka. To z Harry'm trwało tylko kilka dni.
- Jesteś taka niepewna siebie. - Eva westchnęła.
- You're insecure. Don't know what for. You're turning heads when you walk through the do-or-or.*- Logan zaśpiewał kiedy usiadł na swoim łóżku, pieszcząc Ron'a.
- Sugeruję żebyś poszła i zabrała tego chłopaka zanim wujek odstraszy go. - powiedziała ciocia Beth.
- Shit! Tato będzie przesłuchiwał dzieciaka!- Jenna syknęła.
Zachichotałam i zeszłam na dół schodami, po tym jak opuściłam pokój. Mogłam dostrzec Justina w drzwiach, który rozmawiał z moim wujkiem Joe. Przestali rozmawiać, gdy dostrzegli mnie.
Grymas na twarzy wuja wyblakł, gdy uśmiech posiadał jego twarz, podczas gdy Justin stał, wpatrując się.Wiedziałam, że wyglądam dziwnie! Wiotko... i grubo! Dobro z tobą Eden!**Odstrasz swojego nowego chłopaka swoimi grzmotliwymi udami!***
- Wyglądasz pięknie, kochanie. - wujek Joe uśmiechnął się i złożył na moim czole pocałunek. Dlaczego moi rodzice nie mogą być tak wspierający? Obróciłam się do Justina i przygryzłam wargę. Damn! wiedział jak się ubrać.
-Właśnie mówiłem Justinowi, że masz być w domu przed godziną policyjną. Twoja jest taka sama jak Logana. Jedenasta.- skinął głową.
- Mam nadzieję że nie próbowałeś przestraszyć tego biednego chłopaka.- ciocia pojawiła się w pokoju.
- Straszyłem go, od powiedzmy ...-mój wujek wzruszył ramionami. - Ja po prostu wspomniałem, że jeśli skrzywdzi moją siostrzenicę, to umrze. To wszystko.- uśmiechnął się niewinnie do żony.
- Joseph! On żartował Justin. - moja ciocia zapewniła go.
- Jest ok, pani Esposito. - Justin zachichotał.- Nie mógłbym zranić pańskiej siostrzenicy. Ona jest za słodka.- mrugnął do mnie.
- Proszę, mów mi Beth -Beth uśmiechnęła się.
- Miło poznać was oboje. - Justin uśmiechnął się uprzejmie.
- Hej Justin.- Logan uśmiechnął się, kiedy zszedł na dół z Ron'em.
Boże. Justin pozna całą rodzinę. Jenna i Logan są poją rodziną, jakkolwiek. Moja najbliższa rodzina twierdzi że jestem dziwką.
- Hej, mały człowieku.- Justin uśmiechnął się .- Uh, i kocie. - mały grymas grał mu na ustach.
- Mój Boże! Mamo! Tato! Logan! Pozwólcie im żyć!- Jenna krzyknęła schodząc na dół.- Bawcie się dzieciaki. Nie za dobrze! Zapłodnij ją i zginiesz, Bieber!- Jenna i Eve zachichotały wypychając nas na zewnątrz.
- Ciąża? - wujek Joe wrzasnął, gdy drzwi trzasnęły. Zachichotałam, obracając się do Justina.
- Wydaja się fajni. - Justin uśmiechnął się, gdy szliśmy do jego auta. Nie jego auta. Do truck'a****.
-Kogo to truck?- zapytałam.
- Mojego dziadka. Mój Range Rover**** wyjeździł cały gaz i myślałem że się spóźnię, więc... Przepraszam. - zachichotał.
- Nie, podoba mi się. - uśmiechnęłam się- Wygląda trochę jak jeden ze "Zmierzchu", tylko niebieski.- zaśmiałam się.
- Fu, "Zmierzch".- wykrzywił twarz powodując mój śmiech. Ruszył w moją stronę i otworzył mi drzwi. Mrugnął do mnie i pokłonił się.
- Dżentelmen, eh?- uśmiechnęłam się.
- Mm, dostałem kilka rad od dziadka.- mrugnął do mnie i zajął swoje miejsce.
Zapięłam pas kiedy usiadł i zatrzasnął swój.
- Nie powiedziałem ci tego wcześniej. Wyglądasz niesamowicie przepięknie dzisiaj.- powiedział cicho, pochylił się nade mną i cmoknął moje usta.
- Ty tez nie wyglądasz źle , Bieber. Podobają mi się twoje buty. - zachichotałam. Zawtórował umiejscawiając się znów na miejscu kierowcy.
- Więc, dokąd jedziemy?- zapytałam
- Nie wiem.- wzruszył ramionami.
- Daj spokój Justin. Nie bardzo lubię niespodzianki. Dobrze, lubię je. Nie lubię wiedzieć o nich i czekać.
- Nie mogę powiedzieć - zaśmiał się.- Ale szczerze.. - obrócił głowę w moją stronę. - Nie wiem. - mrugnął.
ŚWIĘTY BOŻE! Jedenasta?! U mnie to była 7! Kocham to. Bardzo, bardzo, bardzo!
* 'Jesteś niepewna. Nie wiem po co.
Odwracają się głowy, kiedy idziesz przez drz-wi-ii.' tekst z piosenki One Direction - "What Makes You Beautiful"
** w orginale 'Good on you', to jest takie pogratulowanie sobie, że jesteśmy w czymś świetni, oczywiscie tutaj sarkastyczne.
*** w ogrinale 'thunder thighs' czyli takie uda otyłej dziewczyny, które "chlapią" wydając dźwięk SLAP SLAP, stąd grzmotliwe.
**** rodzaj samochodu.
_____________________________
HEJCIA TU WASZA JULCIA!
Rozdział ten tłumaczyła w całości NATALKA
ja tylko wstawiaj i prosze was o komentowanie
Jeśli nie będzie komentarzy nie będzie rozdziałów
proste:)
rozdział podzieliłam na dwie części ze względu na to że jest długi a nie chce żeby Natalcia mi się przepracowała więc następny tłumacze ja.
Pojawi się szybko jeśli będziecie komentować proste
love, @g0ldjdb